Na miejscu czekał jeden patrol szybko przekazałem, że Asia się znalazła oni mieli przekazać informacje dalej, a my ruszyliśmy na komęde, w samochodzie Asia zasypiała na siedząco i cała się trzęsła ogrzewanie nastawiłem na max, w trakcie drogi na komęde praktycznie nie rozmawialiśmy, Zatońska była zbyt zmęczona.
- Szymon ! - Usłyszałem czyjś głos kiedy byliśmy pod komendą , odwróciłem się niemal od razu. Chciałem dowiedzieć się kim jest osoba, która woła mnie w środku nocy przed komendą.
W pierwszej chwili myślałem, że się przewidziałem nie widziałem jej ponad 4 lata, a teraz stoi tu przede mną.
- Iga co Ty tu ? - Zatrzymałem się zdziwiony, ona bez chwili wahania podeszła i pocałowała mnie w policzek
- Nie cieszysz się ?
- Cieszę się, ale mnie zaskoczyłaś. Co Ty tu robisz ?
- Mam do załatwienie jedną sprawę, akurat na komendzie szukałam Cię, jakiś policjant powiedział coś o jakimś lesie martwiłam się
- Szukałem Asi, właśnie przepraszam Cię, ale musimy już iść Asia jest zmęczona, a jeszcze musimy iść do Wysockiej zdzwonimy się
- Jasne, to do zobaczenia
*
Minęła jakaś godzina trzydzieści i dotarłam do domu Szymon odprowadził mnie niemal pod same drzwi, w drodze do domu chciałam zapytać kim była ta dziewczyna, jak jej tam Iga, ale byłam na tyle zmęczona, że zapomniałam. Na komendzie Ola zadała mi jeszcze pare pytań dotyczących tego jak to wszystko się stało, w pierwszej chwili miałam wrażenie, że zamorduje Julka, za to wszystko. Ledwo położyłam się na łóżku i zasnęłam, miałam jakieś dziwne sny, bałam się, byłam przerażona ale po chwili to wszystko mijało, kiedy obudziłam się nie pamiętałam nic.
Całe szczęście Ola zamieniła nam zmiany, więc mieliśmy z Szymonem dopiero nockę. Wysocka starała się jak mogła, ale nie znalazła zastępstwa za nas, może to i dobrze Julek ma dzień więc przez jakiś czas go nie spotkam.
Wstałam koło godziny 15 do służby została mi jakaś godzina, szybko więc wzięłam prysznic i przygotowałam się do wyjścia.
- Cześć - Przywitałam się z Zielińskim, który już siedział w salonie - Daj mi 5 minut i będę gotowa
- Jasne, nie spiesz się. Mamy jeszcze czas. Jak się czujesz ?
- Zdecydowanie lepiej, jeszcze raz dziękuje - Pocałowałam go w policzek
- Nie ma za co, napijesz się kawy ?
- Chętnie - Posłałam mu ciepły uśmiech i zniknęłam za drzwiami. Dzisiejsza służba mijała opornie nie mieliśmy praktycznie żadnych wezwań, korzystając z tego zapytałam go o tą dziewczynę, którą wczoraj spotkaliśmy przed komendą. Okazało się, że Iga to jego była ostatni raz widzieli się jakieś 4 lata temu, zaraz po ślubie z Mariuszem wyjechali do Poznania i kontakt się urwał, wiadomość o tym że Iga ma męża ucieszyła mnie. Niestety po chwili Szymon dodał, że wczoraj widział się z Igą i okazało się, że jakiś czas temu się rozwiodła. Sama nie wiem czemu, ale zabolało mnie to poczułam się zazdrosna. Poza jedną akcją w sex shopie nie było nic ciekawego całe szczęście nocka minęła dość szybko, chyba jeszcze nie odespałam tej całej akcji z Julkiem.
- Ja już uciekam, dzięki za dziś - uśmiechnęłam się do niego dziękując za dziś
- Dzięki to co widzimy się jutro ? A w ogóle jak się czujesz ?
-Tak jutro, dzięki nawet dobrze może bardziej zmęczona niż zwykle, ale jest ok
- To odpoczywaj i jutro punkt 8 się widzimy - Zaśmiał się patrząc na mnie
- Do jutra - Pomachałam mu i zniknęłam w drzwiach, wróciłam do domu padnięta jak nigdy. Całe szczęście w domu nie było nikogo więc mogłam spokojnie odpocząć, położyłam się na łóżku chciałam dać sobie chwilę na odpoczynek, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi, nie spodziewałam się nikogo, lekko zdziwiona, szokowana wstałam i udałam się otworzyć.
środa, 29 maja 2019
środa, 22 maja 2019
1.16 Rozkaz
- Ty tu czekasz - Rozkazała Wysocka kiedy byliśmy na miejscu. Kontem oka zauważyłem Dawida, kłócił się o coś z Kamykiem - Kamyk Pana stad zabierz, jak chce już tak bardzo poczekać zabierz go na komęde - Zwróciła się w ich stronę
- Wiem, że zastępujesz Panią komendant i nie bierz tego do siebie, ale nie mam zamiaru siedzieć na dupie - Odparłem i ruszyłem w stronę lasu, słyszałem za sobą jeszcze krzyki Oli, ale nic sobie z tego nie robiłem. Teraz najważniejsze dla mnie było odnalezienie Asi, i zamordowanie Julka. Wszedłem w głąb lasu i nie miałem pojęcia, w którą stronę iść znając Julka w każdej chwili mógł zgubić trasę, a mała latarka nie ułatwiała mi poszukiwań, modliłem się żeby znależść ich jak najszybciej, robiło się coraz chłodniej, a w samochodach nie było zabezpieczenia na tak ą sytuacje, w końcu organizator nie znał Julka, a szkoda może wtedy zadbał by o ekwipunek na cały rok, albo i wieczność. - Przysięgam jak go znajdę to nogi z dupy mu powyrywam - Mówiłem sam do siebie - Aśka ! Julek ! - Krzyczałem ile tylko miałem sił, gdzieś w oddali słyszałem krzyki naszych kolegów,którzy też jej szukali.
*
- Jak go normalnie zabije ! - Mówiłam sama do siebie nie wiem, już który raz. Nie miałam latarki poza tą co w telefonie, dzięki Bogu Szymon dzień wcześniej wpadł, żebym naładowała telefon do pełna bo z Julkiem to różnie bywa. Robiło się coraz chłodniej, a ja miałam wrażenie że krążę w kółko i w kółko. Przysięgam jak go tylko dorwę to nogi z dupy mu powyrywam. Nie dość, że nas zgubił to w dodatku zgubił sam siebie idą za mną krok w krok jak przedszkolaczek.
*
- Aśka - Krzyczałem ile tylko miałem sił, miałem nadzieję że mnie usłyszy.
-Szymon ! Tutaj ! - Usłyszałem odpowiedź, niestety nie od osoby na której mi zależało. Niechętnie udałem się za głosem Poniatowskiego, miałem nadzieję, że razem z nim będzie i ona
- Gdzie jest Aśka ?- Zapytałem na wstępie, Julek jak by nie usłyszał pytania
- No w końcu jesteś, ja tu marzłem jak nie wiem
- Gdzie jest Aśka ? - Powtórzyłem pytanie, nie miałem już siły do tego człowieka, nawet nie wiem kiedy koło nas znalazła się reszta
- Nie wiem gdzieś sobie poszła i mnie zostawiła tu samego - Mało nie rozpłakał się kiedy to mówił
- I puściłeś ją samą ! Czy Ty na głowę upadłeś ?! - Miałem ochotę go zamordować, ale do okoła było zbyt dużo świadków - Idę jej szukać
-Czekaj dam Ci latarkę - Poniatowski chciał chyba trochę mnie uspokoić, otworzył drzwi nie fart chciał że stałem tuż obok, a ta oferma zrobiła to tak w taki sposób, że drzwi zahaczyły o mój nos, już po chwili poczułem posmak krwi w moich ustach
-Zejdź mi z oczu - Gdyby się dało zabić spojrzeniem już by nie żył. Bez słowa wziąłem chusteczkę od Oli i minąłem cała resztę, nie miałem ochoty wdawać się w dyskusje a na pewno nie z nim. Wyścig zaczął się o 15 po 20 nawet przed 21 zaczęliśmy jej szukać, zima niby już się kończyła, ale dalej było zimo dla tego martwiłem się coraz bardziej spojrzałem na zegarek dochodziła 24
*
- Aśka ! - Usłyszałam nagle znajomy głos, jak bym go wymodliła bo telefon padł mi już jakiś czas temu i teraz tylko gwiazdy oświetlały moją drogę
-Szymon tutaj ! - Krzyknęłam z nadzieją, że mnie usłyszy nie chciałam się ruszać z miejsca, bałam się ze ze zmęczenia pomylę kierunek w którym mam iść
- Aśka !!! - Odpowiedział dużo głośniej, nie pozostawałam dłużna krzyczałam ile tylko mogłam, w końcu zobaczyłam światło latarki
- Szymon ! - Krzyknęłam jak tylko go ujrzałam i rzuciłam mu się w ramiona, w koncu ktoś mnie znalazł, on mocno mnie przytulił
- Bałem się o Ciebie, nic Ci nie jest ?
- Trochę zmarzłam, ale tak to jest ok - On bez wahania zdjął swoją kurkę i założył mi na ramiona otulając mnie nią - Wracajmy już mam dość tego wszystkiego, a jemu to nogi z tyłka powyrywam
- Pomogę Ci, chodźmy na pewno jesteś bardzo zmęczona - Szymon obiął mnie ramieniem i ruszyliśmy w drogę powrotną.
*
Na miejscu czekał jeden patrol szybko przekazałem, że Asia się znalazła oni mieli przekazać informacje dalej, a my ruszyliśmy na komęde, w samochodzie Asia zasypiała na siedząco i cała się trzęsła ogrzewanie nastawiłem na max, w trakcie drogi na komęde praktycznie nie rozmawialiśmy, Zatońska była zbyt zmęczona.
- Szymon ! - Usłyszałem czyjś głos kiedy byliśmy pod komendą , odwróciłem się niemal od razu. Chciałem dowiedzieć się kim jest osoba, która woła mnie w środku nocy przed komendą
niedziela, 19 maja 2019
1 15 Wyścig
W końcu nadszedł dzień tego całego konkursu, Julek był uradowany jak by co najmniej ktoś kupił mu lizaczka o którym marzył od dawna. Od rana biegał po pokojach próbując zarazić swoim zapałem całą resztę.
- I jak tam, pewnie już nie możesz się doczekać wyścigu. Taka podróż ze mną to niezwykłe doświadczenie - Zaczął jak tylko wparował do naszego pokoju, ani cześć ani nic tylko od razu zaczął o tym całym wyścigu - O niczym innym od rana nie myślę - Odpowiedziałam puszczając oczko do Szymona, on cicho się zaśmiał całe szczęście Julek tego nie zobaczył.
- Przygotuj się Szymon na porażkę - Mówił dumnie jak paw
-Porażka z Tobą będzie dla mnie zaszczytem - Po minie Zielińskiego widziałam jak walczy ze śmiechem
- Julek Ciebie to przypadkiem nie szukają w PDOZ - Wymyśliłam na poczekaniu, Szymon miał taką minę, że jak najszybciej musiałam pozbyć się Julka
- A no tak, może i tak - Powiedział coś jeszcze pod nosem i zniknął. Ledwo drzwi się zamknęły, a razem z Szymonem wybuchnęliśmy śmiechem
-Złam mi nogę rękę, co kolwiek błagam - Spojrzałam na niego błagalnie
- O nie moja droga, w życiu. Lece się przebrać i może szybki obiad przed wyścigiem
- To co za 15 minut na stołówce
- Czekaj tam na mnie, tylko bez mistrza kierownicy - Szymon zaśmiał się i zniknął za drzwiami.
*
Minęło może z 2 godziny i byliśmy już na torze, na moje nieszczęście przyszedł też Dawid, nie mam pojęcia skąd on się tam wziął skąd wiedział o tym całym wyścigu.
- Szymon - Poczułem jej rękę na moim ramieniu kiedy rozmawiałem z Mikołajem, od razu poznałem jej głos
- Pogadamy później - Mikołaj zmył się szybciej niż ustawa przewiduje
- Powodzenia - Powiedziała i pocałowała mnie w policzek, byłem w szoku zanim się zorientowałem ona kontynuowała - Mam nadzieję, że to wy wygracie.
- Nie no co Ty z taką konkurencją
- Jesteś najlepszy, jeszcze raz powodzenia - Szepnęła w moją stronę - Do zobaczenia po wyścigu, pamiętaj jesteś najlepszy - Uśmiechnęła się do mnie, po czym odeszła. Zamieniłem z Emilką jeszcze dwa słowa i wsiedliśmy do auta. Już po chwili jechaliśmy przez las, górki i różne tereny jak to w lesie bywa. Sam nie wiem ile zajął nam wyścig, bo na mecie nie było nikogo poza Ola Kamykiem i Julkiem, reszty nie znałem no poza tym całym Dawidem, nie mal od razu po dotarciu na metę pojechaliśmy na komendę, nie miałem pojęcia czy Asia już tam jest, w sumie liczyłem na to, że tak przynajmniej miał bym pewność że nie grozi jej jakieś niebezpieczeństwo, bo z Julkiem to nigdy nic nie wiadomo .
- I jak wrócili już ? - Zapytałem po jakimś czasie, nie wiem ile dokładnie minęło papiery pochłonęły mnie do tego stopnia, że lekko zatraciłem się w czasie
- Nie, jeszcze nie - W głosie Jacka wyczułem coś dziwnego, jak by nutkę strachu
- Ile minęło od startu ? - Spojrzał na mnie nie pewnie jak by nie chciał udzielić mi odpowiedzi
- Mija 5 godzina
- 5 ! I nikt ich nie szuka, do cholery Jacek zaraz zacznie robić się ciemno. O ile już nie jest
- Szymon spokojnie... - Chciał coś dodać, ale nagle do pokoju wparowała Wysocka
- Jedziemy ich szukać - Rzuciła nawet nie zwracając uwagi na to, że jestem w środku
- Jadę z wami
- Szymon - Zdziwiła się chyba moją obecnością - Nie wiem czy to jest dobry pomysł - Dodała po chwili
- Ale ja wiem - Nie czekałem na jej pozwolenie, na nic tylko wyszedłem.
*
-Nie no Ty chyba żartujesz ! - Krzyknęła wkurzona, jak nigdy
- No tak jakoś wyszło - Dodał ciszej, jej złość czuć było na kilometr, dla tego wolał się nie wychylać
-Ja wiedziałam, że tak będzie ! Po prostu wiedziałam ! To od początku był zły pomysł ! - Krzyczała wściekła - No co się tak gapisz ?! Zrób coś do cholery !
- A co ja mam zrobić ? - spojrzał na nią jak bezbronne dziecko, któremu ktoś zabrał misia
- Oj biedactwo moje malunkie - Była sarkastyczna jak nigdy dotąd - Jak chcesz to siedź sobie na dupie bo ja nie mam zamiaru ! - Trzasnęła drzwiami, nawet na niego czekała była wściekła jak osa. Nie minęło nawet 30 sekund, a usłyszała jak ją woła błagalnie, żeby na niego poczekała bo jest ciemno...
W jej głowie zaczęły krążyć myśli na temat morderstwa.
- I jak tam, pewnie już nie możesz się doczekać wyścigu. Taka podróż ze mną to niezwykłe doświadczenie - Zaczął jak tylko wparował do naszego pokoju, ani cześć ani nic tylko od razu zaczął o tym całym wyścigu - O niczym innym od rana nie myślę - Odpowiedziałam puszczając oczko do Szymona, on cicho się zaśmiał całe szczęście Julek tego nie zobaczył.
- Przygotuj się Szymon na porażkę - Mówił dumnie jak paw
-Porażka z Tobą będzie dla mnie zaszczytem - Po minie Zielińskiego widziałam jak walczy ze śmiechem
- Julek Ciebie to przypadkiem nie szukają w PDOZ - Wymyśliłam na poczekaniu, Szymon miał taką minę, że jak najszybciej musiałam pozbyć się Julka
- A no tak, może i tak - Powiedział coś jeszcze pod nosem i zniknął. Ledwo drzwi się zamknęły, a razem z Szymonem wybuchnęliśmy śmiechem
-Złam mi nogę rękę, co kolwiek błagam - Spojrzałam na niego błagalnie
- O nie moja droga, w życiu. Lece się przebrać i może szybki obiad przed wyścigiem
- To co za 15 minut na stołówce
- Czekaj tam na mnie, tylko bez mistrza kierownicy - Szymon zaśmiał się i zniknął za drzwiami.
*
Minęło może z 2 godziny i byliśmy już na torze, na moje nieszczęście przyszedł też Dawid, nie mam pojęcia skąd on się tam wziął skąd wiedział o tym całym wyścigu.
- Szymon - Poczułem jej rękę na moim ramieniu kiedy rozmawiałem z Mikołajem, od razu poznałem jej głos
- Pogadamy później - Mikołaj zmył się szybciej niż ustawa przewiduje
- Powodzenia - Powiedziała i pocałowała mnie w policzek, byłem w szoku zanim się zorientowałem ona kontynuowała - Mam nadzieję, że to wy wygracie.
- Nie no co Ty z taką konkurencją
- Jesteś najlepszy, jeszcze raz powodzenia - Szepnęła w moją stronę - Do zobaczenia po wyścigu, pamiętaj jesteś najlepszy - Uśmiechnęła się do mnie, po czym odeszła. Zamieniłem z Emilką jeszcze dwa słowa i wsiedliśmy do auta. Już po chwili jechaliśmy przez las, górki i różne tereny jak to w lesie bywa. Sam nie wiem ile zajął nam wyścig, bo na mecie nie było nikogo poza Ola Kamykiem i Julkiem, reszty nie znałem no poza tym całym Dawidem, nie mal od razu po dotarciu na metę pojechaliśmy na komendę, nie miałem pojęcia czy Asia już tam jest, w sumie liczyłem na to, że tak przynajmniej miał bym pewność że nie grozi jej jakieś niebezpieczeństwo, bo z Julkiem to nigdy nic nie wiadomo .
- I jak wrócili już ? - Zapytałem po jakimś czasie, nie wiem ile dokładnie minęło papiery pochłonęły mnie do tego stopnia, że lekko zatraciłem się w czasie
- Nie, jeszcze nie - W głosie Jacka wyczułem coś dziwnego, jak by nutkę strachu
- Ile minęło od startu ? - Spojrzał na mnie nie pewnie jak by nie chciał udzielić mi odpowiedzi
- Mija 5 godzina
- 5 ! I nikt ich nie szuka, do cholery Jacek zaraz zacznie robić się ciemno. O ile już nie jest
- Szymon spokojnie... - Chciał coś dodać, ale nagle do pokoju wparowała Wysocka
- Jedziemy ich szukać - Rzuciła nawet nie zwracając uwagi na to, że jestem w środku
- Jadę z wami
- Szymon - Zdziwiła się chyba moją obecnością - Nie wiem czy to jest dobry pomysł - Dodała po chwili
- Ale ja wiem - Nie czekałem na jej pozwolenie, na nic tylko wyszedłem.
*
-Nie no Ty chyba żartujesz ! - Krzyknęła wkurzona, jak nigdy
- No tak jakoś wyszło - Dodał ciszej, jej złość czuć było na kilometr, dla tego wolał się nie wychylać
-Ja wiedziałam, że tak będzie ! Po prostu wiedziałam ! To od początku był zły pomysł ! - Krzyczała wściekła - No co się tak gapisz ?! Zrób coś do cholery !
- A co ja mam zrobić ? - spojrzał na nią jak bezbronne dziecko, któremu ktoś zabrał misia
- Oj biedactwo moje malunkie - Była sarkastyczna jak nigdy dotąd - Jak chcesz to siedź sobie na dupie bo ja nie mam zamiaru ! - Trzasnęła drzwiami, nawet na niego czekała była wściekła jak osa. Nie minęło nawet 30 sekund, a usłyszała jak ją woła błagalnie, żeby na niego poczekała bo jest ciemno...
W jej głowie zaczęły krążyć myśli na temat morderstwa.
1.14 Mistrz kierownicy
Kolejnego dnia rano Julek oczywiście nie wymyślił nic nowego, bo jak to powiedział zadzwoniła ciocia i musiał z nią rozmawiać, co zaburzyło jego twórczość. W sumie nie zdziwiło mnie to, sam nie wiem czemu powiedziałem mu o tym wszystkim.
- A teraz najlepsza część odprawy - Zaczęła Ola na sam koniec - Organizujemy wyścigi terenowe, z dwoma innymi komisariatami. - Na sali odpraw od razu zaczęły się rozmowy
- O to idealne dla mnie jak byłem ... - Julek zaczął swoje opowieści, jakim to oni nie był mistrzem kierownicy całe szczęście Wysocka mu przerwała
- Od nas wystartują tylko dwie pary, żeby było sprawiedliwie będziemy ciągnąć słomki. Startujecie duetami, dla tego najpierw Panowie będą ciągnąć a potem Pani, jechać będziecie przez las, a na drugi dzień będzie rozdanie nagród, nie chcemy nikogo trzymać za długo na mecie, więc od razu jak dotrzecie to możecie wracać do domu. To co zaczynamy ?
- A reszta ?
- Na poprzedniej odprawie, im się nie udało czyli no albo wy, albo nieobecni - Uśmiechnęła się w naszą stronę. Zaczęliśmy ciągnąć słomki, ku naszemu zdziwieniu najmniejszą słomkę jako pierwszy wyciągnął Julek cieszył się jak małe dziecko. Udało się i mi, dość szybko zrozumiałem, że to moja szansa na zbliżenie się do Asi. Niestety Panie też musiały ciągnąć i to jeszcze kolorowe słomki, ja miałem czerwony, a Poniatowski zielony, miałem cholernego pecha okazało się, że Asia ma pojechać z Julkiem, Ola była nie ugięta nie dało się zamienić ona jechała z Julkiem ja z Emilką. Mieliśmy dwa dni na przygotowanie sie do tego całego wyścigu, byłem zawiedziony myślałem, że jak bym pojechał z Asią miał bym okazję zbliżenia się do niej, a tak to co najwyżej przejadę się terenówką nie byłem zachwycony z takiego obrotu spraw
- I jak cieszysz się, że będziesz jechać z Juliuszem ? - Zaśmiałem się kiedy byliśmy na przerwie
- Nawet nie wiesz jak bardzo - Zaczęła się śmiać - Oddała bym wszystko, żeby móc się zamienić i nie musieć z nim jechać. Znając jego szczęście to, albo zgubi drogę, albo skończy się paliwo, a ja będę robić za faceta w tym zespole
- Nie no nie wierzysz, w mistrza kierownicy Juliusz Poniatowskiego. Tego nieomylnego, najwspanialszego. W końcu przecież jego ojciec go uczył niemal od małego, przecież on wychował się w terenówce
- Proszę Cię ja to chyba nie wiem nogę złamę, nabawię się zapalenia płuc co kolwiek byle by nie musieć jechać
- Lepiej nie, bo jeszcze nie będzie Cię z dwa tygodnie do miesiąca i mi Julka przydzielą. A wtedy to kulka w łeb
- Czyli muszę się poświęcić - Zaśmiała się ponownie - A tak swoją drogą chyba wykrakałam z tą nogą - Skrzywiła się lekko
- Jak to ?
- Chyba nadwyrężyłam kolano
- Aśka i nic mi nie powiedziałaś ? - Skarciłem ją spojrzeniem
- Nie chciałam, żebyś traktował mnie ulgowo. Pewnie minie nie długo
- Siadaj - Postawiłem krzesełko na środku pokoju - Od gówniarza uprawiam sport więc coś tam się znam - Zacząłem podciągać nogawkę jej spodni - Mogę ? - Dodałem po chwili, ona tylko kiwnęła głową, jej kolano było delikatnie spuchnięte - Nie wygląda to, aż tak źle - Zacząłem delikatnie dotykać, szukając źródła bólu - Boli ? - Pokręciła przecząco głową - A tu ? - Ponownie pokręciła głową - A tu ? - Nacisnąłem na górną część kolana Asia momentalnie zgięła się w pół opierając o moje ramie, cały czas trzymałem rękę na jej kolanie, w tym momencie do pokoju wparował Jacek z dokumentami, popatrzył na nas lekko speszony, ona spojrzała na niego po czym swój wzrok przeniosła na mnie, ja podobnie - Przepraszam - Rzucił speszony Jacek i uciekł, razem z Asią spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem
- Teraz to dopiero będą plotki - Mówiła śmiejąc się, uwielbiałem jej śmiech
- Jacuś zawsze wchodzi w nie w pore - Spojrzałem jej w oczy, ona szybko uciekła spojrzeniem
-A jak to wygląda ? - Szybko zmieniła temat
- Wydaje mi się, że pare dni ciepłych okładów, z alcatetem i będzie dobrze, a jak nie to zalecam przychodnie sportową
- Dobra koniec tego dobrego, trzeba się zbierać na patrol. Jacuś pomyśli sobie jeszcze nie wiadomo co - Razem z Zatońską wróciliśmy na patrol, całe szczęście dzisiejszy dzień nie był zbyt męczący jedna długa sprawa i koniec dnia. Dziś ponownie zaprosiłem Asie na drinka, jakiś spacer ale odmówiła tym razem jakaś sprawa w domu, ostatnio mam wrażenie, że Joanna unika spotkań ze mną.
Wróciłem do domu miałem ochotę na jakiś wypadł, niestety Mikołaj miał przedślubny zawrót głowy, Krzychu siedział z dzieciakami, Jacuś jakiś wieczór z żoną, a Niedzwiedzki siedział na komendzie. No nic zapowiadał się samotny wieczór z butelką połóweczki, jutro miałem drugą zmianę więc mogłem zarwać nockę i porozmyślać nad wszystkim co ostatnio dzieje się w moim życiu.
- A teraz najlepsza część odprawy - Zaczęła Ola na sam koniec - Organizujemy wyścigi terenowe, z dwoma innymi komisariatami. - Na sali odpraw od razu zaczęły się rozmowy
- O to idealne dla mnie jak byłem ... - Julek zaczął swoje opowieści, jakim to oni nie był mistrzem kierownicy całe szczęście Wysocka mu przerwała
- Od nas wystartują tylko dwie pary, żeby było sprawiedliwie będziemy ciągnąć słomki. Startujecie duetami, dla tego najpierw Panowie będą ciągnąć a potem Pani, jechać będziecie przez las, a na drugi dzień będzie rozdanie nagród, nie chcemy nikogo trzymać za długo na mecie, więc od razu jak dotrzecie to możecie wracać do domu. To co zaczynamy ?
- A reszta ?
- Na poprzedniej odprawie, im się nie udało czyli no albo wy, albo nieobecni - Uśmiechnęła się w naszą stronę. Zaczęliśmy ciągnąć słomki, ku naszemu zdziwieniu najmniejszą słomkę jako pierwszy wyciągnął Julek cieszył się jak małe dziecko. Udało się i mi, dość szybko zrozumiałem, że to moja szansa na zbliżenie się do Asi. Niestety Panie też musiały ciągnąć i to jeszcze kolorowe słomki, ja miałem czerwony, a Poniatowski zielony, miałem cholernego pecha okazało się, że Asia ma pojechać z Julkiem, Ola była nie ugięta nie dało się zamienić ona jechała z Julkiem ja z Emilką. Mieliśmy dwa dni na przygotowanie sie do tego całego wyścigu, byłem zawiedziony myślałem, że jak bym pojechał z Asią miał bym okazję zbliżenia się do niej, a tak to co najwyżej przejadę się terenówką nie byłem zachwycony z takiego obrotu spraw
- I jak cieszysz się, że będziesz jechać z Juliuszem ? - Zaśmiałem się kiedy byliśmy na przerwie
- Nawet nie wiesz jak bardzo - Zaczęła się śmiać - Oddała bym wszystko, żeby móc się zamienić i nie musieć z nim jechać. Znając jego szczęście to, albo zgubi drogę, albo skończy się paliwo, a ja będę robić za faceta w tym zespole
- Nie no nie wierzysz, w mistrza kierownicy Juliusz Poniatowskiego. Tego nieomylnego, najwspanialszego. W końcu przecież jego ojciec go uczył niemal od małego, przecież on wychował się w terenówce
- Proszę Cię ja to chyba nie wiem nogę złamę, nabawię się zapalenia płuc co kolwiek byle by nie musieć jechać
- Lepiej nie, bo jeszcze nie będzie Cię z dwa tygodnie do miesiąca i mi Julka przydzielą. A wtedy to kulka w łeb
- Czyli muszę się poświęcić - Zaśmiała się ponownie - A tak swoją drogą chyba wykrakałam z tą nogą - Skrzywiła się lekko
- Jak to ?
- Chyba nadwyrężyłam kolano
- Aśka i nic mi nie powiedziałaś ? - Skarciłem ją spojrzeniem
- Nie chciałam, żebyś traktował mnie ulgowo. Pewnie minie nie długo
- Siadaj - Postawiłem krzesełko na środku pokoju - Od gówniarza uprawiam sport więc coś tam się znam - Zacząłem podciągać nogawkę jej spodni - Mogę ? - Dodałem po chwili, ona tylko kiwnęła głową, jej kolano było delikatnie spuchnięte - Nie wygląda to, aż tak źle - Zacząłem delikatnie dotykać, szukając źródła bólu - Boli ? - Pokręciła przecząco głową - A tu ? - Ponownie pokręciła głową - A tu ? - Nacisnąłem na górną część kolana Asia momentalnie zgięła się w pół opierając o moje ramie, cały czas trzymałem rękę na jej kolanie, w tym momencie do pokoju wparował Jacek z dokumentami, popatrzył na nas lekko speszony, ona spojrzała na niego po czym swój wzrok przeniosła na mnie, ja podobnie - Przepraszam - Rzucił speszony Jacek i uciekł, razem z Asią spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem
- Teraz to dopiero będą plotki - Mówiła śmiejąc się, uwielbiałem jej śmiech
- Jacuś zawsze wchodzi w nie w pore - Spojrzałem jej w oczy, ona szybko uciekła spojrzeniem
-A jak to wygląda ? - Szybko zmieniła temat
- Wydaje mi się, że pare dni ciepłych okładów, z alcatetem i będzie dobrze, a jak nie to zalecam przychodnie sportową
- Dobra koniec tego dobrego, trzeba się zbierać na patrol. Jacuś pomyśli sobie jeszcze nie wiadomo co - Razem z Zatońską wróciliśmy na patrol, całe szczęście dzisiejszy dzień nie był zbyt męczący jedna długa sprawa i koniec dnia. Dziś ponownie zaprosiłem Asie na drinka, jakiś spacer ale odmówiła tym razem jakaś sprawa w domu, ostatnio mam wrażenie, że Joanna unika spotkań ze mną.
Wróciłem do domu miałem ochotę na jakiś wypadł, niestety Mikołaj miał przedślubny zawrót głowy, Krzychu siedział z dzieciakami, Jacuś jakiś wieczór z żoną, a Niedzwiedzki siedział na komendzie. No nic zapowiadał się samotny wieczór z butelką połóweczki, jutro miałem drugą zmianę więc mogłem zarwać nockę i porozmyślać nad wszystkim co ostatnio dzieje się w moim życiu.
1.13 Doktor miłość
- Dziś ? - Zapytała, a ja kiwnąłem głową - Umówiłam się z Dawidem mamy powspominać stare czasy, może innym razem - Uśmiechnęła się do mnie - Muszę coś załatwić za pare minut jestem z powrotem - Zniknęła za drzwiami, byłem zły wściekły na cały świat. Momentalnie poczułem się na straconej pozycji, on miał wszystko a ja, on z nią był i najwyraźniej znowu będzie. Widzę jak się cieszy kiedy o nim mówi, kiedy on do niej pisze.
Boże jakim ja byłem idiotą, że nie zrobiłem nic wcześniej, że czekałem do ostatniej chwili, czy to zawsze tak jest, że doceniamy i walczy dopiero kiedy coś tracimy.
- Jestem idiotą, skończonym idiotą - Powiedziałem sam do siebie, miałem ochotę gdzieś wyładować to wszystko co we mnie siedzi. Nagle usłyszałem dźwięk telefonu poznałem go niemal momentalnie, to był jej telefon podszedłem do biurka " Dzwoni Dawid :) " - K ****a ! - Wrzasnąłem uderzając o szafkę obok, huk jaki rozniósł się po pokoju był ogromny - Przyjechał se jakiś ze stolicy i co myśli, że wszystko mu wolno. Pieprzony Warszawiak !
- Kto ze stolicy ? - Usłyszałem za swoimi palcami momentalnie spojrzałem za siebie - A Ty co taki nerwowy, że z szafką się bijesz? Wiesz, że cudzą własność trzeba szanować ? - Dodał po chwili patrząc na otwarte drzwiczki i porozwalane dokumenty - A szczególnie własność komendy, Jaskowska była by nie pocieszona, jak by tak widziała co robisz
- Julek proszę Cię nie teraz - Chciałem go zbyć jak najszybciej, ale z drugiej strony chciałem się komuś wygadać, ale do końca nie byłem przekonany, że to właśnie Julek jest właśnie tą osobą
- Nie no mów, co tam na sercu Ci leży wiesz na mnie w liceum mówili doktor miłość bo leczyłem złamane serca - W sumie co miałem do stracenia, powiedziałem mu o co chodzi nie zdradzając szczegółów w końcu nie mogłem powiedzieć, że chodzi o Asię, znając jego przypadkiem wpadł by na Jaskowską i zamiast przepraszam to przypadkiem wygadał by je to, przypadek to jego drugie imię.
- Hmmm ciężka sprawa - Zamyślił się chwilę
- Pamiętaj nikomu ani słowa
- Jasne nikomu nie powiem
- Czego ? - Nie wiadomo skąd pojawiła się Asia
- No wiesz takie tam , ja muszę lecieć - Julek skierował się w stronę drzwi - Coś wymyślę - Rzucił niesłyszalnie kiedy Asia nie patrzyła
- Temu o co chodziło ?
- Nie wiem, wiesz jaki jest Julek, jego nikt nigdy nie zrozumie. Chyba, że przyleci statek matka z jego rodziną to wtedy może - Zaśmiałem się, chciałem ukryć to jak się czułem - To co wracamy na patrol ? - Rzuciłem nawet na nią nie patrzeć nie wiem czemu, ale nie umiałem spojrzeć jej w oczy
*
- Wiem - Julek wpadł do pokoju jak torpeda zaraz po wyjściu Asi
- Julek co wiesz ?
- No jak to co, jak ją zdobyć. Zorganizujemy porwanie wiesz takie na niby - W duchu modliłem się, żebym w tym momencie się przesłyszał, albo żeby on żartował. Niestety ani jedno ani drugie się nie sprawdziło
- Porwanie, Ty na głowę upadłeś ? Może jeszcze sprzed komendy, czy najbardziej ruchliwej ulicy w całym Wrocławiu ?- Odpowiedziałem sceptycznie, Poniatowski jak to on momentalnie się naburmuszył, wyglądał jak dziecko z zatwardzeniem
- Nie no Julek spokojnie, wiem że się starałeś no ale jesteśmy policjantami i takie akcje to wiesz jak to się musi skoczyć - Czasem trzeba obchodzić się z nim jak z jajkiem. Nie wiem jak można mieć 36 lat, a zachowywać się na co najmniej 6. Całe życie z małym dzieckiem, szczerze współczuje kobiecie z którą będzie.
- No dobra niech Ci będzie ja jeszcze przez noc pomyślę i jutro wymyślę coś takiego, że Ci te Twoje adidaski spadną
-Dobra to do jutra, czekam na jakiś pomysł - Odpowiedziałem od niechcenia i uciekłem jak najszybciej, na samą myśl bałem się tego co może wymyśleć co jak co, ale po nim można spodziewać się wszystkie. Nie miałem pojęcia, że całej rozmowie z Julkiem przysłuchiwała się Zatońska, która akurat cofnęła się na chwilę.
Boże jakim ja byłem idiotą, że nie zrobiłem nic wcześniej, że czekałem do ostatniej chwili, czy to zawsze tak jest, że doceniamy i walczy dopiero kiedy coś tracimy.
- Jestem idiotą, skończonym idiotą - Powiedziałem sam do siebie, miałem ochotę gdzieś wyładować to wszystko co we mnie siedzi. Nagle usłyszałem dźwięk telefonu poznałem go niemal momentalnie, to był jej telefon podszedłem do biurka " Dzwoni Dawid :) " - K ****a ! - Wrzasnąłem uderzając o szafkę obok, huk jaki rozniósł się po pokoju był ogromny - Przyjechał se jakiś ze stolicy i co myśli, że wszystko mu wolno. Pieprzony Warszawiak !
- Kto ze stolicy ? - Usłyszałem za swoimi palcami momentalnie spojrzałem za siebie - A Ty co taki nerwowy, że z szafką się bijesz? Wiesz, że cudzą własność trzeba szanować ? - Dodał po chwili patrząc na otwarte drzwiczki i porozwalane dokumenty - A szczególnie własność komendy, Jaskowska była by nie pocieszona, jak by tak widziała co robisz
- Julek proszę Cię nie teraz - Chciałem go zbyć jak najszybciej, ale z drugiej strony chciałem się komuś wygadać, ale do końca nie byłem przekonany, że to właśnie Julek jest właśnie tą osobą
- Nie no mów, co tam na sercu Ci leży wiesz na mnie w liceum mówili doktor miłość bo leczyłem złamane serca - W sumie co miałem do stracenia, powiedziałem mu o co chodzi nie zdradzając szczegółów w końcu nie mogłem powiedzieć, że chodzi o Asię, znając jego przypadkiem wpadł by na Jaskowską i zamiast przepraszam to przypadkiem wygadał by je to, przypadek to jego drugie imię.
- Hmmm ciężka sprawa - Zamyślił się chwilę
- Pamiętaj nikomu ani słowa
- Jasne nikomu nie powiem
- Czego ? - Nie wiadomo skąd pojawiła się Asia
- No wiesz takie tam , ja muszę lecieć - Julek skierował się w stronę drzwi - Coś wymyślę - Rzucił niesłyszalnie kiedy Asia nie patrzyła
- Temu o co chodziło ?
- Nie wiem, wiesz jaki jest Julek, jego nikt nigdy nie zrozumie. Chyba, że przyleci statek matka z jego rodziną to wtedy może - Zaśmiałem się, chciałem ukryć to jak się czułem - To co wracamy na patrol ? - Rzuciłem nawet na nią nie patrzeć nie wiem czemu, ale nie umiałem spojrzeć jej w oczy
*
- Wiem - Julek wpadł do pokoju jak torpeda zaraz po wyjściu Asi
- Julek co wiesz ?
- No jak to co, jak ją zdobyć. Zorganizujemy porwanie wiesz takie na niby - W duchu modliłem się, żebym w tym momencie się przesłyszał, albo żeby on żartował. Niestety ani jedno ani drugie się nie sprawdziło
- Porwanie, Ty na głowę upadłeś ? Może jeszcze sprzed komendy, czy najbardziej ruchliwej ulicy w całym Wrocławiu ?- Odpowiedziałem sceptycznie, Poniatowski jak to on momentalnie się naburmuszył, wyglądał jak dziecko z zatwardzeniem
- Nie no Julek spokojnie, wiem że się starałeś no ale jesteśmy policjantami i takie akcje to wiesz jak to się musi skoczyć - Czasem trzeba obchodzić się z nim jak z jajkiem. Nie wiem jak można mieć 36 lat, a zachowywać się na co najmniej 6. Całe życie z małym dzieckiem, szczerze współczuje kobiecie z którą będzie.
- No dobra niech Ci będzie ja jeszcze przez noc pomyślę i jutro wymyślę coś takiego, że Ci te Twoje adidaski spadną
-Dobra to do jutra, czekam na jakiś pomysł - Odpowiedziałem od niechcenia i uciekłem jak najszybciej, na samą myśl bałem się tego co może wymyśleć co jak co, ale po nim można spodziewać się wszystkie. Nie miałem pojęcia, że całej rozmowie z Julkiem przysłuchiwała się Zatońska, która akurat cofnęła się na chwilę.
1.12 Stara miłość nie rdzewieje ?
Dzisiejszy dzień był wolny od pracy, postanowiłam że tego dnia poza ogarnięciem domu jak się mieszka z dwoma facetami to jak z dziećmi, trzeba być niańką, kucharką, gosposią w jednym. Postawię na pożyteczne i przyjemne, czyli najpierw zakupy, a potem spacer a może kino.
- Aśka, Aśka to naprawdę Ty - Usłyszałam nagle, podniosłam głowę znad produktu o którym czytałam
- Dawid ?! To Ty - Uśmiechnęłam się od razu, Dawid był moim byłym chłopakiem poznaliśmy się na obozie i to tam z nim byłam, potem wymieniliśmy kilka listów i wszystko się rozeszło. Zanim się spostrzegłam Dawid mocno mnie przytulił.
- Co Ty tu robisz ? - Zdziwiłam się trochę, w końcu mieszkał w Warszawie
- Od jakiś 8 miesięcy mieszkam i pracuje, a Ty co u Ciebie ?
- Nic ciekawego praca, praca, praca - Zaśmiałam się
- I jak spełniłaś marzenia ? Zostałaś policjantka ? - Zaśmiał się, praca w policji od zawsze była moim marzeniem, a on trochę się ze mnie podśmiewał
- Tak dokładnie, nie było łatwo ale się udało, a Ty czym się zajmujesz ?
- Fizjoterapia, wiesz co może się spotkamy i porozmawiamy na spokojnie a nie tak na środku sklepu ? - zaproponował trochę nieśmiało
- W sumie czemu nie, dziś mam akurat wolne co Ty na to ?
- Super, to co przyjadę po Ciebie o 16 ? Zapraszam na obiad - Dodał po chwili
- Super, to do 16, a tymczasem no wiesz - Wskazałam na wózek
- Jasne, do zobaczenia
*
- Umówiła się z nim tak po prostu, a co ja zapytam to zawsze coś innego ma w planach, a to w domu, a to już umówiona - Upijając kolejny łyk piwa użalałem się nad sobą - Stary widziałem jak na niego patrzyła, a on na nią
- Na kobiety nic nie poradzisz kobieta zmienną jest, jak pogoda w górach - Zaśmiał się Niedźwiedzki
- I niszczy wszystko na swojej drodze jak tornado - Dodałem smętnie
- Stary widzę, że wzięło Cię na poważnie - Wojtek zamówił kolejne piwo - A może byś zdradził o niej coś więcej
-Jest piękna, ma cudowne oczy i uśmiech na które mógłbym patrzeć godzinami, wygląda jak anioł kiedy się śmieje, ma ogromne serce gdyby tylko mogła pomogła by całemu światu, zaskakuje jak wulkan na Taity - Mówiłem rozmarzony
-Dobra Romeo przystopuj już, jest najcudowniejsza na całym świecie to juz wiem a teraz zdradził byś jej imię
- O nie stary nie ma takiej opcji póki sam coś z tym nie zrobię nikt jej nie pozna - Nie chciałem plotek na komendzie, a wiadomo jak to jest wygadam się dziś, a za nie długo cała komenda będzie o tym wiedzieć
- Dobra stary nie chcesz nie mów, ale jak mogę to Ci doradzę, zamiast siedzieć tutaj użalać się nad sobą weź się w garść i zaproś ją gdzieś
-Myślisz, że nie próbowałem ? Przecież już Ci mówiłem zawsze coś wymyśli
- Mówisz, że masz niespodziankę i nie przyjmujesz odmowy nie może dziś to jutro. Co Ty baba jesteś nie facet ?
- Stary masz rację - Dopiłem piwo - Lecę muszę coś załatwić - Poklepałem do po ramieniu, miał rację muszę wsiąść się w garść a nie użalać nad sobą - Do jutra - Tak jak powiedziałem musiałem ogarnąć pewną rzecz, to miała być moja niespodzianka., dla tego zadzwoniłem do taty musiałem upewnić się, że przez najbliższy tydzień nie planuje wyjazdu za miasto. Chciałem mieć zapas, gdyby nie zgodziła się za pierwszym razem.
Następnego dnia,przyszedłem do pracy trochę później niż zwykle, Asia już była na początku nawet nie zauważyła, że pojawiłem się w pokoju. Zapatrzona w telefon śmiała się do wyświetlacza. Zanim przyszedł Jacuś z pierwszą sprawą Zatońska opowiedziała mi jak spotkała się z dawnym kolegą z obozu żeglarskiego, właściwie to z byłym chłopakiem Bogiem obozu jak to ujęła. Momentalnie poczułem się na straconej pozycji.
- Aśka - Od samego rana czułem się na straconej pozycji mimo to postanowiłem zaryzykować i wsiąść sprawy w swoje ręce - Co byś powiedziała na wypadł za miasto, dziś po pracy ? Mój tata ma domek poza miastem i tak sobie pomyślałem ? - Zapytałem jakoś w połowie służby
- Aśka, Aśka to naprawdę Ty - Usłyszałam nagle, podniosłam głowę znad produktu o którym czytałam
- Dawid ?! To Ty - Uśmiechnęłam się od razu, Dawid był moim byłym chłopakiem poznaliśmy się na obozie i to tam z nim byłam, potem wymieniliśmy kilka listów i wszystko się rozeszło. Zanim się spostrzegłam Dawid mocno mnie przytulił.
- Co Ty tu robisz ? - Zdziwiłam się trochę, w końcu mieszkał w Warszawie
- Od jakiś 8 miesięcy mieszkam i pracuje, a Ty co u Ciebie ?
- Nic ciekawego praca, praca, praca - Zaśmiałam się
- I jak spełniłaś marzenia ? Zostałaś policjantka ? - Zaśmiał się, praca w policji od zawsze była moim marzeniem, a on trochę się ze mnie podśmiewał
- Tak dokładnie, nie było łatwo ale się udało, a Ty czym się zajmujesz ?
- Fizjoterapia, wiesz co może się spotkamy i porozmawiamy na spokojnie a nie tak na środku sklepu ? - zaproponował trochę nieśmiało
- W sumie czemu nie, dziś mam akurat wolne co Ty na to ?
- Super, to co przyjadę po Ciebie o 16 ? Zapraszam na obiad - Dodał po chwili
- Super, to do 16, a tymczasem no wiesz - Wskazałam na wózek
- Jasne, do zobaczenia
*
- Umówiła się z nim tak po prostu, a co ja zapytam to zawsze coś innego ma w planach, a to w domu, a to już umówiona - Upijając kolejny łyk piwa użalałem się nad sobą - Stary widziałem jak na niego patrzyła, a on na nią
- Na kobiety nic nie poradzisz kobieta zmienną jest, jak pogoda w górach - Zaśmiał się Niedźwiedzki
- I niszczy wszystko na swojej drodze jak tornado - Dodałem smętnie
- Stary widzę, że wzięło Cię na poważnie - Wojtek zamówił kolejne piwo - A może byś zdradził o niej coś więcej
-Jest piękna, ma cudowne oczy i uśmiech na które mógłbym patrzeć godzinami, wygląda jak anioł kiedy się śmieje, ma ogromne serce gdyby tylko mogła pomogła by całemu światu, zaskakuje jak wulkan na Taity - Mówiłem rozmarzony
-Dobra Romeo przystopuj już, jest najcudowniejsza na całym świecie to juz wiem a teraz zdradził byś jej imię
- O nie stary nie ma takiej opcji póki sam coś z tym nie zrobię nikt jej nie pozna - Nie chciałem plotek na komendzie, a wiadomo jak to jest wygadam się dziś, a za nie długo cała komenda będzie o tym wiedzieć
- Dobra stary nie chcesz nie mów, ale jak mogę to Ci doradzę, zamiast siedzieć tutaj użalać się nad sobą weź się w garść i zaproś ją gdzieś
-Myślisz, że nie próbowałem ? Przecież już Ci mówiłem zawsze coś wymyśli
- Mówisz, że masz niespodziankę i nie przyjmujesz odmowy nie może dziś to jutro. Co Ty baba jesteś nie facet ?
- Stary masz rację - Dopiłem piwo - Lecę muszę coś załatwić - Poklepałem do po ramieniu, miał rację muszę wsiąść się w garść a nie użalać nad sobą - Do jutra - Tak jak powiedziałem musiałem ogarnąć pewną rzecz, to miała być moja niespodzianka., dla tego zadzwoniłem do taty musiałem upewnić się, że przez najbliższy tydzień nie planuje wyjazdu za miasto. Chciałem mieć zapas, gdyby nie zgodziła się za pierwszym razem.
Następnego dnia,przyszedłem do pracy trochę później niż zwykle, Asia już była na początku nawet nie zauważyła, że pojawiłem się w pokoju. Zapatrzona w telefon śmiała się do wyświetlacza. Zanim przyszedł Jacuś z pierwszą sprawą Zatońska opowiedziała mi jak spotkała się z dawnym kolegą z obozu żeglarskiego, właściwie to z byłym chłopakiem Bogiem obozu jak to ujęła. Momentalnie poczułem się na straconej pozycji.
- Aśka - Od samego rana czułem się na straconej pozycji mimo to postanowiłem zaryzykować i wsiąść sprawy w swoje ręce - Co byś powiedziała na wypadł za miasto, dziś po pracy ? Mój tata ma domek poza miastem i tak sobie pomyślałem ? - Zapytałem jakoś w połowie służby
1.11 Turniej cz.2
Do tej pory Alan nic nie podejrzewał, gotowe spakowane z Karoliną osobno udaliśmy się na umówione miejsce Alan z kolegą już na nas czekali.
- Cześć - Super, że jesteście przywitali nas równo. Z Karoliną udaliśmy, że przypadkiem złożyło się tak, że pojawiliśmy się w tym samym czasie - I jak gotowe do drogi ?
- Jasne - Uśmiechnęła się Karolina
- Zwarte i gotowe - Dodałam zaraz za nią
- W takim razie wpakujcie walizki do bagażnika i wsiadajcie my jeszcze zadzwonimy do dwóch dziewczyn i ruszamy - Samochód był duży, spokojnie starczy dla nas wszystkich miejsca. Zabrałam się z Karoliną do pakowania naszych rzeczy, kiedy staliśmy do nich tyłem nagle poczułam uderzenie z tyłu głowy, ból rozwiał się po całym moim ciele, oczy zamknęły się samoistnie. Za nim zamknęłam oczy pamiętaj jeszcze Karolinę osuwającą się na ziemię.
*
Powoli otwierałam oczy głowa bolała mnie nie miłosiernie, ostatnie co pamiętam to ten okropny ból, a potem już ciemność. Biel jaką dostrzegłam biła po oczach tak bardzo, że niemal od razu miałam jej przymrużyć, powoli dostrzegałam barwy i kontury otaczającej mnie przestrzeni .
- Asia, Asia słyszysz mnie - Usłyszałam głos Szymona, dopiero po chwili dostrzegłam jego twarz stał nade mną, trzymając mnie za rękę - Już po wszystkim
- Złapaliście go ? - Zaczęłam zadawać pytania - Gdzie Karolina ? - Dodałam kiedy tylko się podniosłam i rozejrzałam do okoła
- Tak, złapaliśmy ich. Już siedzą na komendzie. Spokojnie Karolina jest na badaniach, Ty już byłaś wiec to tylko rutynowe prześwietlenie. Jak się czujesz ?
- Trochę boli mnie głowa, ale da się przeżyć - Złapałam się za bolące miejsce - Czyli się udało będą siedzieć ?
- Tak, jeszcze musicie złożyć zeznania. Wyniki będą za jakąś godzinę, więc jak wszystko dobrze, to jeszcze dziś pojedziemy na komęde złożycie zeznania i będzie po sprawie - Odpocznij może jeszcze
-Nie dowiem się co z Rachwał i jedziemy na komęde. Zawołasz lekarza - Już po paru minutach czekaliśmy na korytarzu, całe szczecie badania przyszły szybko bo Asia już powoli wariowała leżąc w łóżku. Po jakiś 3 godzinach w 4 byliśmy już na komendzie, dziewczyny składały zeznania a my z Mikołajem czekaliśmy. Dziewczyny na przesłuchaniu siedziały chyba z półtorej godziny
- W końcu to się skończyło - Odparła z ulgą Aśka
- Teraz należy nam się zimne piwo, co wy na to ? - Zaproponowała Karolina
- Jestem za - Odpowiedzieliśmy wszyscy niemal równocześnie. Nie minęło nawet 20 minut i siedzieliśmy w naszej ulubionej knajpce. Bawiliśmy się świetnie, rozmawialiśmy śmialiśmy się. Kiedy zapytaliśmy Mikołaja kiedy się oświadczy lekko się speszył i zaczął wykręcać, chyba coś planuje, a to pytanie nie było mu na rękę. Szybko podchwyciłem o co chodzi i zacząłem przyznawać mu rację. Dopiero koło północy poczuliśmy zmęczenie, pożegnaliśmy się i złapaliśmy tax.
- To był cholernie ciężki dzień - Szepnęła Asia,kiedy jechaliśmy jedną tax. Zanim się zorientowałem zasnęła na moim ramieniu, kiedy dojechaliśmy na miejsce delikatnie ją obudziłem
- Wstawaj śpiochu jesteśmy na miejscu - Ogarnąłem jej z twarzy kosmyk włosów, ona się lekko uśmiechnęła i pocałowała w policzek tuż koło ust.
-Dziękuje - Szepnęła, zanim się zorientowałem zniknęła . Czułem, że tej nocy nie zasnę coraz bardziej mi na niej zależało i chciałem, żeby między nami było coś więcej.
- Cześć - Super, że jesteście przywitali nas równo. Z Karoliną udaliśmy, że przypadkiem złożyło się tak, że pojawiliśmy się w tym samym czasie - I jak gotowe do drogi ?
- Jasne - Uśmiechnęła się Karolina
- Zwarte i gotowe - Dodałam zaraz za nią
- W takim razie wpakujcie walizki do bagażnika i wsiadajcie my jeszcze zadzwonimy do dwóch dziewczyn i ruszamy - Samochód był duży, spokojnie starczy dla nas wszystkich miejsca. Zabrałam się z Karoliną do pakowania naszych rzeczy, kiedy staliśmy do nich tyłem nagle poczułam uderzenie z tyłu głowy, ból rozwiał się po całym moim ciele, oczy zamknęły się samoistnie. Za nim zamknęłam oczy pamiętaj jeszcze Karolinę osuwającą się na ziemię.
*
Powoli otwierałam oczy głowa bolała mnie nie miłosiernie, ostatnie co pamiętam to ten okropny ból, a potem już ciemność. Biel jaką dostrzegłam biła po oczach tak bardzo, że niemal od razu miałam jej przymrużyć, powoli dostrzegałam barwy i kontury otaczającej mnie przestrzeni .
- Asia, Asia słyszysz mnie - Usłyszałam głos Szymona, dopiero po chwili dostrzegłam jego twarz stał nade mną, trzymając mnie za rękę - Już po wszystkim
- Złapaliście go ? - Zaczęłam zadawać pytania - Gdzie Karolina ? - Dodałam kiedy tylko się podniosłam i rozejrzałam do okoła
- Tak, złapaliśmy ich. Już siedzą na komendzie. Spokojnie Karolina jest na badaniach, Ty już byłaś wiec to tylko rutynowe prześwietlenie. Jak się czujesz ?
- Trochę boli mnie głowa, ale da się przeżyć - Złapałam się za bolące miejsce - Czyli się udało będą siedzieć ?
- Tak, jeszcze musicie złożyć zeznania. Wyniki będą za jakąś godzinę, więc jak wszystko dobrze, to jeszcze dziś pojedziemy na komęde złożycie zeznania i będzie po sprawie - Odpocznij może jeszcze
-Nie dowiem się co z Rachwał i jedziemy na komęde. Zawołasz lekarza - Już po paru minutach czekaliśmy na korytarzu, całe szczecie badania przyszły szybko bo Asia już powoli wariowała leżąc w łóżku. Po jakiś 3 godzinach w 4 byliśmy już na komendzie, dziewczyny składały zeznania a my z Mikołajem czekaliśmy. Dziewczyny na przesłuchaniu siedziały chyba z półtorej godziny
- W końcu to się skończyło - Odparła z ulgą Aśka
- Teraz należy nam się zimne piwo, co wy na to ? - Zaproponowała Karolina
- Jestem za - Odpowiedzieliśmy wszyscy niemal równocześnie. Nie minęło nawet 20 minut i siedzieliśmy w naszej ulubionej knajpce. Bawiliśmy się świetnie, rozmawialiśmy śmialiśmy się. Kiedy zapytaliśmy Mikołaja kiedy się oświadczy lekko się speszył i zaczął wykręcać, chyba coś planuje, a to pytanie nie było mu na rękę. Szybko podchwyciłem o co chodzi i zacząłem przyznawać mu rację. Dopiero koło północy poczuliśmy zmęczenie, pożegnaliśmy się i złapaliśmy tax.
- To był cholernie ciężki dzień - Szepnęła Asia,kiedy jechaliśmy jedną tax. Zanim się zorientowałem zasnęła na moim ramieniu, kiedy dojechaliśmy na miejsce delikatnie ją obudziłem
- Wstawaj śpiochu jesteśmy na miejscu - Ogarnąłem jej z twarzy kosmyk włosów, ona się lekko uśmiechnęła i pocałowała w policzek tuż koło ust.
-Dziękuje - Szepnęła, zanim się zorientowałem zniknęła . Czułem, że tej nocy nie zasnę coraz bardziej mi na niej zależało i chciałem, żeby między nami było coś więcej.
1.10 Turniej cz.1
Nie minęło parę dni a Karolina zyskała jego zaufanie, i najwyraźniej spodobała mu się. Alan zaczął do niej wypisywać, jakieś słodkie sms. Podobny układ jak ze mną tylko jeden warunek nikt z osób uczęszczającej do szkoły nie mógł wiedzieć o tej relacji, żeby nie było że nauczyciel i uczennica no wiadomo.
- A to szuja - Mruknęłam kiedy nawzajem czytaliśmy swoje sms
- Myśli, że może sobie z nami tak pogrywać, ale widzę że między wami to wielka miłość - Zaśmiała się czytając moje sms - Jak by za wszelką cenne chciał Cię przekonać do swoich uczyć
- Nie wie, że jesteśmy policjantkami tylko Ty bardziej mu ufasz ja jestem ta mniej ufna, więc bardziej się musi postarać - Zaśmiałam się
- To co za tydzień mamy turniej cieszysz się ?
- Z czego ma się cieszyć ? - Nagle w pokoju pojawił się Szymon
- No jak to za tydzień mamy wielki turniej i to w Rosji. Ciekawe jak on to wymyślił, ja podobno salsa i te sprawy, a Ty Asieńko
- Walc, tango i tak dalej - Momentalnie obie wybuchnęłyśmy śmiechem
- Turniej w Rosji i dopiero teraz mówicie, Aśka przecież nie tak się umawialiśmy - Reakcja Szymona nas zaskoczyła, spojrzałyśmy na siebie zdziwione.
- Ej no Szymon spokojnie, spotkanie z Jaskowską ma być pod koniec służby. Wszystko jest pod kontrolą. A co się tak martwisz o naszą Asia - Zaśmiała się Karolina, widać było że Szymon się lekko zakłopotał
- Martwię się o was, po prostu przeczuwał że ten cały Alan i jego kolega wróżą duże kłopoty
- A swoją drogą ciekawe, czy tylko my czy jeszcze ktoś jedzie na ten turniej ?
- Myślisz, że upatrzył sobie jeszcze kogoś ?
- Kojarzysz tą szatynkę ? Tą co ma indywidualne przed naszymi grupowymi
- Myślisz ? - Zamyśliłam się chwilę, potrzebowałam chwili skupienia żeby zebrać myśli i poskładać wszystko do kupy.
- Ale no zobaczcie w sumie z tego co mówi to są 3 rundy. Równie dobrze może mieć na każda po jednej z nas. A z tego co słyszałaś to ten jego kuzyn brat czy kto to tam jest jedzie z nami bo coś musi tam załatwić. Przecież równie dobrze, on też może wyciągnąć jakieś dziewczyny pod pretekstem jakim kolwiek.
- Coraz bardziej mi to wygląda na handel kobietami. I tylko mam nadzieję, że się mylę i nie w tym celu co myślę - Zieliński zaczął chodzić po pokoju - A nikt nie zgłosił zaginięcia jakieś kobiety, nikt mi nie wmówi, że to jest taki ich pierwszy numer.
- Też w to wątpię, powiem Jackowi niech sprawdzi tylko tak dyskretnie. W końcu nikt nie może się dowiedzieć, że coś węszymy koło tego. - Dwie godziny później siedzieliśmy już u Pani komendant, przedstawiliśmy im wszystko co wiemy. W tym czasie Jacek dowiedział się czegoś o jednej z dziewczyn, wyjechała na turniej tym razem nie Rosja tylko Czechy. Podobno wygrała i została tam, zaczęła podróżować wysyłać jakieś listy każdy był krótki sms, telefony raz na jakiś czas. Poza telefonami, sms i tymi rozmowami nikt o niej nie słyszał. Wszelkie informacje na jej temat były tylko na jednej stronie, poza nią były tam jeszcze 3 inne dziewczyny.
- Pani komendant ja uważam, że to niebezpieczne - Wtrącił się Białach
- Stu procentowo zgadzam się z Mikołajem. Z wszystkich informacji wynika, że to dobrze zorganizowana grupa. Mają wszystko zaplanowane, jak należy ten cały niby turniej strona internetowa dosłownie wszytsko. Tamta dziewczyna jest wychowywana tylko przez ojca starszy człowiek mało rozumie ten cały internetowy świat. Dwie z nich są sierotami, o trzeciej nic nie wiem
- Dobierają sobie tak partnerki do turnieju, żeby potem nie miał kto ich szukać. Sama mówiłaś że wypytywał się o Twoją rodzinę, upewniał się że nie masz nikogo bliskiego - Białach zwrócił się do Karoliny - Według mnie powinniśmy przerwać to wszystko
- I znowu się zgadzam z Mikołajem
- No chyba oszaleliście, przepraszam bardzo wy myślicie że nie wiem co my czekamy na jakąś waszą zgodę ? Nie wiem jak Karolina, ale ja jestem już dużą dziewczynką i nikt nie będzie mi mówił co mam robić - Tym razem Panowie zdecydowanie przegięli, zaczynali się zachowywać jak byśmy byli ich własnością. Reakcje Mikołaja potrafię jeszcze zrozumieć bo jest z Karoliną, ale Szymon ta jego reakcja. - Przepraszam, ale spieszę się na trening - Niewiele myśląc wstałam i wyszłam, Karolina zrobiła tak samo. Jej trudny charakter przypominał mój więc w tej sprawie zgadzaliśmy się w 100%
- A to szuja - Mruknęłam kiedy nawzajem czytaliśmy swoje sms
- Myśli, że może sobie z nami tak pogrywać, ale widzę że między wami to wielka miłość - Zaśmiała się czytając moje sms - Jak by za wszelką cenne chciał Cię przekonać do swoich uczyć
- Nie wie, że jesteśmy policjantkami tylko Ty bardziej mu ufasz ja jestem ta mniej ufna, więc bardziej się musi postarać - Zaśmiałam się
- To co za tydzień mamy turniej cieszysz się ?
- Z czego ma się cieszyć ? - Nagle w pokoju pojawił się Szymon
- No jak to za tydzień mamy wielki turniej i to w Rosji. Ciekawe jak on to wymyślił, ja podobno salsa i te sprawy, a Ty Asieńko
- Walc, tango i tak dalej - Momentalnie obie wybuchnęłyśmy śmiechem
- Turniej w Rosji i dopiero teraz mówicie, Aśka przecież nie tak się umawialiśmy - Reakcja Szymona nas zaskoczyła, spojrzałyśmy na siebie zdziwione.
- Ej no Szymon spokojnie, spotkanie z Jaskowską ma być pod koniec służby. Wszystko jest pod kontrolą. A co się tak martwisz o naszą Asia - Zaśmiała się Karolina, widać było że Szymon się lekko zakłopotał
- Martwię się o was, po prostu przeczuwał że ten cały Alan i jego kolega wróżą duże kłopoty
- A swoją drogą ciekawe, czy tylko my czy jeszcze ktoś jedzie na ten turniej ?
- Myślisz, że upatrzył sobie jeszcze kogoś ?
- Kojarzysz tą szatynkę ? Tą co ma indywidualne przed naszymi grupowymi
- Myślisz ? - Zamyśliłam się chwilę, potrzebowałam chwili skupienia żeby zebrać myśli i poskładać wszystko do kupy.
- Ale no zobaczcie w sumie z tego co mówi to są 3 rundy. Równie dobrze może mieć na każda po jednej z nas. A z tego co słyszałaś to ten jego kuzyn brat czy kto to tam jest jedzie z nami bo coś musi tam załatwić. Przecież równie dobrze, on też może wyciągnąć jakieś dziewczyny pod pretekstem jakim kolwiek.
- Coraz bardziej mi to wygląda na handel kobietami. I tylko mam nadzieję, że się mylę i nie w tym celu co myślę - Zieliński zaczął chodzić po pokoju - A nikt nie zgłosił zaginięcia jakieś kobiety, nikt mi nie wmówi, że to jest taki ich pierwszy numer.
- Też w to wątpię, powiem Jackowi niech sprawdzi tylko tak dyskretnie. W końcu nikt nie może się dowiedzieć, że coś węszymy koło tego. - Dwie godziny później siedzieliśmy już u Pani komendant, przedstawiliśmy im wszystko co wiemy. W tym czasie Jacek dowiedział się czegoś o jednej z dziewczyn, wyjechała na turniej tym razem nie Rosja tylko Czechy. Podobno wygrała i została tam, zaczęła podróżować wysyłać jakieś listy każdy był krótki sms, telefony raz na jakiś czas. Poza telefonami, sms i tymi rozmowami nikt o niej nie słyszał. Wszelkie informacje na jej temat były tylko na jednej stronie, poza nią były tam jeszcze 3 inne dziewczyny.
- Pani komendant ja uważam, że to niebezpieczne - Wtrącił się Białach
- Stu procentowo zgadzam się z Mikołajem. Z wszystkich informacji wynika, że to dobrze zorganizowana grupa. Mają wszystko zaplanowane, jak należy ten cały niby turniej strona internetowa dosłownie wszytsko. Tamta dziewczyna jest wychowywana tylko przez ojca starszy człowiek mało rozumie ten cały internetowy świat. Dwie z nich są sierotami, o trzeciej nic nie wiem
- Dobierają sobie tak partnerki do turnieju, żeby potem nie miał kto ich szukać. Sama mówiłaś że wypytywał się o Twoją rodzinę, upewniał się że nie masz nikogo bliskiego - Białach zwrócił się do Karoliny - Według mnie powinniśmy przerwać to wszystko
- I znowu się zgadzam z Mikołajem
- No chyba oszaleliście, przepraszam bardzo wy myślicie że nie wiem co my czekamy na jakąś waszą zgodę ? Nie wiem jak Karolina, ale ja jestem już dużą dziewczynką i nikt nie będzie mi mówił co mam robić - Tym razem Panowie zdecydowanie przegięli, zaczynali się zachowywać jak byśmy byli ich własnością. Reakcje Mikołaja potrafię jeszcze zrozumieć bo jest z Karoliną, ale Szymon ta jego reakcja. - Przepraszam, ale spieszę się na trening - Niewiele myśląc wstałam i wyszłam, Karolina zrobiła tak samo. Jej trudny charakter przypominał mój więc w tej sprawie zgadzaliśmy się w 100%
1.9 Plan
- Chodź - Chwyciłem jej dłoń i pociągnąłem za sobą, już po chwili byliśmy na dachu. Tutaj na pewno nikt nie będzie nam przeszkadzać. Białachów nie ma więc bez przeszkód możemy porozmawiać i nikt nam nie przeszkodzi. No chyba, że Nowak, a wtedy własnoręcznie go zamorduje.
- Po co tu jesteśmy ? - Zapytała lekko zdziwiona
- Chciałem z Tobą porozmawiać. I nie kręć, że wszystko gra bo znam Cię dość dobrze i widzę, ze coś jest nie tak. Mnie nie oszukasz - Spojrzałem jej w oczy, ona się lekko uśmiechnęła
- Wiem, ale to wszystko nie jest takie proste - Lekko posmutniała
- Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć - Uśmiechnąłem się do niej - To jak - Wzięła głęboki wdech i zaczęła mówić
- Ojciec na urodziny dał mi udziały w szkole tańca, nie chciałam ich. Umówiłam się z nauczycielem, że za kurs tańca oddam mu je. Mój ojciec nie miał nigdy głowy do interesów, dla tego nie chciałam się w to mieszać. Zaczęłam chodzić na zajęcia, na początku miałam jakiś złe przeczucia co do niego, ale szybko minęły on ma w sobie coś takiego. W końcu stwierdziłam, że trochę szczęścia w życiu i ja mogę mieć, coś między nami powoli zaczęło się dziać - Poczułem lekki ukucie w sercu na te słowa - Wszystko wydawało się w porządku, aż wczoraj przyszłam wcześniej miałam się już przebierać ale słyszałam jakieś głosy kłócił się z facetem tym samym co jakiś czas temu mówił, że to jakiś brat czy ktoś. Uwierzyłam mu, a wczoraj znowu był ten facet on, ta kłótnia była dziwna, mój instynkt policyjny się uruchomił kiedy skończyli gadać, szybko się przebrałam on nic nie wiedział że słyszałam. Udałam głupią, nic nie wiem nic nie słyszałam chciałam się czegoś dowiedzieć, ale ta sama śpiewka brat czy ktoś. Kiedy się przebierałam, ten drugi podszedł do mnie. Przejechał ręką od kolana w górę i coś bełkotał nawet nie pamiętam co takiego, chciałam zawołać Alana ale zasłonił mi usta. - Posmutniała jeszcze bardziej - Szymon ja siedzę w tej robocie i znam już te ich skróty i w ogóle, oni handlują ludźmi znaczy kobietami. Szymon gdybym się w pore nie zorientowała, to zaufała bym mu i kto wie jak skończyła
- Cholera Aśka czemu nie powiedziałaś mi wcześniej - Bałem się bałem o nią, dla tego tak ostro zareagowałem
- Dobrze, wiesz z resztą czy to ważne. On nie wie kim jestem znaczy że jestem policjantką. Muszę to doprowadzić do końca
- Jaskowska musi się o wszystkim dowiedzieć, nie możesz się tak narażać
- A co jak się mylę, co jak już jestem przewrażliwiona
- Z tego co mówisz, tam coś jest nie tak. Poza tym nie obraź się, ale kłopoty to drugie imię Twojego ojca. Nie chcesz to nie powiemy teraz, pogadam z Mikołajem żeby Karolina poszła do tej szkoły tańca z kamerką znajdziecie jakieś dowody co kolwiek, a jak już będziemy coś mieć idziemy do Jaskowskiej. Zgoda ? - Ona tylko kiwnęła głową
- Dziękuję - Położyła głowę na moim ramieniu - Cieszę się, że miedzy nami już wszystko jest dobrze
- To co wracamy na służbę. Bo Jacek nas zaraz prześwięci, na którą masz zajęcia
- Na 20
- To akurat pogadamy z nimi, jak nie wymyślimy dziś nic to powiesz że musisz zostać w prac jakieś ważne spotkanie Ci wypadło. A i zadzwoń do taty nie może powiedzieć gdzie pracujesz
- Chodź bo już nam się przerwa skończyła - Pociągnęła mnie za rękę i zeszliśmy z dachu. Reszta służby przebiegła w miarę spokojnie i bez jakiś większych zdarzeń. Nie było łatwo, ale udało nam się przekonać Mikołaja do mojego pomysłu, właściwie to Karolina dała mu do zrozumienia, że zdania nie zmieni i nie ma z nią co dyskutować
- Dobra to tak, przyjdziesz na zajęcia zapytasz czy możesz się zapisać. Jak się zgodzi zapytaj czy możesz zacząć już dziś. Z tego co mówi Asia on się zgodzi, tutaj masz w bluzce kamerkę i podsłuch my będziemy w pobliżu. - Przypomniałem im plan jaki ustaliliśmy
- Jasne, pokręcę się tu i tam po zajęciach, że niby się zgubiłam. A jak tylko będą dowody to idziemy do Jaskowskiej
- Nadal uważam, że Jaskowska powinna wiedzieć już teraz - Mikołaj po raz kolejny zaznaczył fakt, ze i według niego komendantka powinna o wszystkim wiedzieć
- Zgadzam się z nim - Poparłem go, sprawa była dość poważna i nawet jeżeli się mylimy. Jaskowska powinna o wszystkim wiedzieć. Panie spojrzały na siebie
- Dobra nie ważne, wy nie chcecie to ja jej powiem - Mikołaj postawił dość drastyczny krok, ale zadziałał
- Dobra chodźmy - Powiedziały Panie równo. Już po 30 minutach mieliśmy jej zgodę i byliśmy gotowe. Chwilę przed 20 Asia czekała gotowa na sali, a tuż zaraz po pojawieniu się Alana, Karolina weszła na sale, od razu przykuwając wzrok Alana. Nie myliliśmy się tuż po chwili zgodził się aby została na zajęciach.
- Po co tu jesteśmy ? - Zapytała lekko zdziwiona
- Chciałem z Tobą porozmawiać. I nie kręć, że wszystko gra bo znam Cię dość dobrze i widzę, ze coś jest nie tak. Mnie nie oszukasz - Spojrzałem jej w oczy, ona się lekko uśmiechnęła
- Wiem, ale to wszystko nie jest takie proste - Lekko posmutniała
- Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć - Uśmiechnąłem się do niej - To jak - Wzięła głęboki wdech i zaczęła mówić
- Ojciec na urodziny dał mi udziały w szkole tańca, nie chciałam ich. Umówiłam się z nauczycielem, że za kurs tańca oddam mu je. Mój ojciec nie miał nigdy głowy do interesów, dla tego nie chciałam się w to mieszać. Zaczęłam chodzić na zajęcia, na początku miałam jakiś złe przeczucia co do niego, ale szybko minęły on ma w sobie coś takiego. W końcu stwierdziłam, że trochę szczęścia w życiu i ja mogę mieć, coś między nami powoli zaczęło się dziać - Poczułem lekki ukucie w sercu na te słowa - Wszystko wydawało się w porządku, aż wczoraj przyszłam wcześniej miałam się już przebierać ale słyszałam jakieś głosy kłócił się z facetem tym samym co jakiś czas temu mówił, że to jakiś brat czy ktoś. Uwierzyłam mu, a wczoraj znowu był ten facet on, ta kłótnia była dziwna, mój instynkt policyjny się uruchomił kiedy skończyli gadać, szybko się przebrałam on nic nie wiedział że słyszałam. Udałam głupią, nic nie wiem nic nie słyszałam chciałam się czegoś dowiedzieć, ale ta sama śpiewka brat czy ktoś. Kiedy się przebierałam, ten drugi podszedł do mnie. Przejechał ręką od kolana w górę i coś bełkotał nawet nie pamiętam co takiego, chciałam zawołać Alana ale zasłonił mi usta. - Posmutniała jeszcze bardziej - Szymon ja siedzę w tej robocie i znam już te ich skróty i w ogóle, oni handlują ludźmi znaczy kobietami. Szymon gdybym się w pore nie zorientowała, to zaufała bym mu i kto wie jak skończyła
- Cholera Aśka czemu nie powiedziałaś mi wcześniej - Bałem się bałem o nią, dla tego tak ostro zareagowałem
- Dobrze, wiesz z resztą czy to ważne. On nie wie kim jestem znaczy że jestem policjantką. Muszę to doprowadzić do końca
- Jaskowska musi się o wszystkim dowiedzieć, nie możesz się tak narażać
- A co jak się mylę, co jak już jestem przewrażliwiona
- Z tego co mówisz, tam coś jest nie tak. Poza tym nie obraź się, ale kłopoty to drugie imię Twojego ojca. Nie chcesz to nie powiemy teraz, pogadam z Mikołajem żeby Karolina poszła do tej szkoły tańca z kamerką znajdziecie jakieś dowody co kolwiek, a jak już będziemy coś mieć idziemy do Jaskowskiej. Zgoda ? - Ona tylko kiwnęła głową
- Dziękuję - Położyła głowę na moim ramieniu - Cieszę się, że miedzy nami już wszystko jest dobrze
- To co wracamy na służbę. Bo Jacek nas zaraz prześwięci, na którą masz zajęcia
- Na 20
- To akurat pogadamy z nimi, jak nie wymyślimy dziś nic to powiesz że musisz zostać w prac jakieś ważne spotkanie Ci wypadło. A i zadzwoń do taty nie może powiedzieć gdzie pracujesz
- Chodź bo już nam się przerwa skończyła - Pociągnęła mnie za rękę i zeszliśmy z dachu. Reszta służby przebiegła w miarę spokojnie i bez jakiś większych zdarzeń. Nie było łatwo, ale udało nam się przekonać Mikołaja do mojego pomysłu, właściwie to Karolina dała mu do zrozumienia, że zdania nie zmieni i nie ma z nią co dyskutować
- Dobra to tak, przyjdziesz na zajęcia zapytasz czy możesz się zapisać. Jak się zgodzi zapytaj czy możesz zacząć już dziś. Z tego co mówi Asia on się zgodzi, tutaj masz w bluzce kamerkę i podsłuch my będziemy w pobliżu. - Przypomniałem im plan jaki ustaliliśmy
- Jasne, pokręcę się tu i tam po zajęciach, że niby się zgubiłam. A jak tylko będą dowody to idziemy do Jaskowskiej
- Nadal uważam, że Jaskowska powinna wiedzieć już teraz - Mikołaj po raz kolejny zaznaczył fakt, ze i według niego komendantka powinna o wszystkim wiedzieć
- Zgadzam się z nim - Poparłem go, sprawa była dość poważna i nawet jeżeli się mylimy. Jaskowska powinna o wszystkim wiedzieć. Panie spojrzały na siebie
- Dobra nie ważne, wy nie chcecie to ja jej powiem - Mikołaj postawił dość drastyczny krok, ale zadziałał
- Dobra chodźmy - Powiedziały Panie równo. Już po 30 minutach mieliśmy jej zgodę i byliśmy gotowe. Chwilę przed 20 Asia czekała gotowa na sali, a tuż zaraz po pojawieniu się Alana, Karolina weszła na sale, od razu przykuwając wzrok Alana. Nie myliliśmy się tuż po chwili zgodził się aby została na zajęciach.
1.8 Zgoda
Minął już tydzień może trochę dłużej od kąd nie jeździłem z Asią, od naszego ostatniego patrolu nie zamieniliśmy nawet słowa, w sumie nawet na nim nie rozmawialiśmy za wiele. Owszem lubiłem Mikołaja, dobrze mi się z nim pracowało, właściwie nie miałem na co narzekać, ale brakowało mi już trochę Aśki, naszych wspólnych rozmów i żartów, w sumie jeździliśmy już razem jakiś czas przyzwyczailiśmy się do siebie, byliśmy przyjaciółmi właściwie można by powiedzieć najlepszymi przyjaciółmi, z nikim nie dogadywałem się tak dobrze jak z nią. Sam do końca nie wiem czemu się na nią obraziłem, o co mi właściwie chodziło w końcu zależy mi na jej szczęściu, a skoro właśnie z nim jest szczęśliwa to nie mogę obrażać się o jej szczęście. Właściwie nie wiedziałem nic takiego, tylko jakaś rozmowa, buziak w policzek nic wielkiego.
Na komendę dotarłem przed czasem byłem przekonany, że Asi jeszcze nie będzie, będę miał chwilę na ułożenie jakiś sensownych przeprosin, za to że ostatnio zachowałem się jak skończony dupek. Wszedłem do pokoju ku mojemu zaskoczeniu była już tam Aśka, nawet nie zwróciła uwagi, że ktoś wszedł.
- Cześć - Przywitałem się, ona nawet nie podniosła głowy nie zareagowała. Czułem, że coś jest nie tak w końcu nawet ostatnio mimo tego że ze sobą nie rozmawialiśmy to jakieś przywitanie było - Asia wszystko gra ? - Zapytałem podchodząc do jej biurka, dopiero teraz dostrzegłem na jej twarzy zmartwienie. Chyba nawet płakała, miała zaczerwienione oczy
- Tak wszystko gra - Chciała wstać i mnie wyminąć, ale złapałem ją za rękę
- Asia, przepraszam za to co ostatnio się działo, ze byłem taki no nie miły. Zachowałem się jak dupek wiem, ale widzę że coś jest nie tak że coś się stało - Spojrzałem jej w oczy
- To nie jest takie ważne, właściwie Szymon to ja też chciałam Cię przeprosić - Chciała coś dodać, ale do pokoju wszedł Jacek, no tak ten to ma wyczucie zawsze wchodzi w nie odpowiednim momencie. Na początku jak dowiedzieliśmy się o tym, że Mikołaj i Karolina są parą to Jacuś był jednym z tematem tych rozmów. Opowiadali jak wchodził w nie odpowiednim momencie, jak nie raz by ich przyłapał. No i oczywiście jak jego nagłe wchodzenie do pokoju przyczyniło się do tego, że zeszli się tak późno. On to chyba dba o nasze życie prywatne właściwie to chyba dba o to, żebyśmy go chyba nie mieli.
- Super, że jesteście. Tu macie adres resztę na radiu
- Ale do służby mamy jeszcze czas. No i nie powiem, że nam nie przeszkodziłeś - Chciałem go jakoś zbyć, wychodziło na to że w końcu jesteśmy na drodze do pogodzenia się i Asia powie mi co się stało.
- Wiem, wiem ale to ważne napad na jednego z ważniejszych w naszym mieście sprawa priorytetowa. Odbierzecie sobie potem
- Jacek no 5 minut
- Za 5 minut to macie już być w drodze, już migiem - Nie było wyjścia spojrzałem na Asię zrezygnowany
- Widzimy się w radiowozie - Wzięła od Jacka kartkę, nasze ubrania i wyszła. Najszybciej jak tylko mogłem pobiegłem się przebrać i niecałe 5 minut potem wyjechaliśmy z komendy.
- Szymon - Zaczęła jak tylko ruszyliśmy
- Tak - Spojrzałem na nią nie do końca potrafiłem odczytać w jakim jest humorze
- Jacek nam przeszkodził, a chciałam Cię przeprosić. Jesteśmy przyjaciółmi a ja... Po prostu jak szłam do pokoju usłyszałam jak rozmawiasz z tata i wyciągnęłam złe wnioski. Byłam po prostu zła, że się przyjaźnimy, a Ty nie mówisz mi o tak ważnych rzeczach. Dopiero nie dawno Ola się wygadała, no i
- Czekaj, czekaj. Niech zgadnę myślałaś, ze ja będę - Zaśmiał się - Nie no czyżby jesteś o mnie zazdrosna ? Podoba mi się to - Zaśmiałem się, mówiąc to wszystko wyglądała tak uroczo
- Eh... Wy to wszyscy tacy sami - Skomentowała i wysiadła z radiowozu nie czekając na mnie. Niemal od razu poszła do domu, gdzie dostaliśmy zgłoszenie. Jej zachowanie uświadczyło mnie w tym, że coś jest nie tak. Chciałem z nią porozmawiać, musiałem znależść tylko okazję. Okazało się, że jeden z największych Wrocławskich inwestorów został napadnięty we własnym domu, gdyby nie gosposia, która wróciła z zakupów było by po nim. Oczywiście sprawa zajęła nam niemal cały dzień, przysługującą nam przerwę odebraliśmy dopiero po jakieś 3/4 służby. Szczerzę powiem żołądek podchodził mi już do gardła, jednak ważniejsza była rozmowa z Asią, chciałem dowiedzieć się co się stało, czemu jest smutna i taka nieobecna. Była moją przyjaciółką, a przyjaciele są właśnie od tego, żeby się wspierać.
Na komendę dotarłem przed czasem byłem przekonany, że Asi jeszcze nie będzie, będę miał chwilę na ułożenie jakiś sensownych przeprosin, za to że ostatnio zachowałem się jak skończony dupek. Wszedłem do pokoju ku mojemu zaskoczeniu była już tam Aśka, nawet nie zwróciła uwagi, że ktoś wszedł.
- Cześć - Przywitałem się, ona nawet nie podniosła głowy nie zareagowała. Czułem, że coś jest nie tak w końcu nawet ostatnio mimo tego że ze sobą nie rozmawialiśmy to jakieś przywitanie było - Asia wszystko gra ? - Zapytałem podchodząc do jej biurka, dopiero teraz dostrzegłem na jej twarzy zmartwienie. Chyba nawet płakała, miała zaczerwienione oczy
- Tak wszystko gra - Chciała wstać i mnie wyminąć, ale złapałem ją za rękę
- Asia, przepraszam za to co ostatnio się działo, ze byłem taki no nie miły. Zachowałem się jak dupek wiem, ale widzę że coś jest nie tak że coś się stało - Spojrzałem jej w oczy
- To nie jest takie ważne, właściwie Szymon to ja też chciałam Cię przeprosić - Chciała coś dodać, ale do pokoju wszedł Jacek, no tak ten to ma wyczucie zawsze wchodzi w nie odpowiednim momencie. Na początku jak dowiedzieliśmy się o tym, że Mikołaj i Karolina są parą to Jacuś był jednym z tematem tych rozmów. Opowiadali jak wchodził w nie odpowiednim momencie, jak nie raz by ich przyłapał. No i oczywiście jak jego nagłe wchodzenie do pokoju przyczyniło się do tego, że zeszli się tak późno. On to chyba dba o nasze życie prywatne właściwie to chyba dba o to, żebyśmy go chyba nie mieli.
- Super, że jesteście. Tu macie adres resztę na radiu
- Ale do służby mamy jeszcze czas. No i nie powiem, że nam nie przeszkodziłeś - Chciałem go jakoś zbyć, wychodziło na to że w końcu jesteśmy na drodze do pogodzenia się i Asia powie mi co się stało.
- Wiem, wiem ale to ważne napad na jednego z ważniejszych w naszym mieście sprawa priorytetowa. Odbierzecie sobie potem
- Jacek no 5 minut
- Za 5 minut to macie już być w drodze, już migiem - Nie było wyjścia spojrzałem na Asię zrezygnowany
- Widzimy się w radiowozie - Wzięła od Jacka kartkę, nasze ubrania i wyszła. Najszybciej jak tylko mogłem pobiegłem się przebrać i niecałe 5 minut potem wyjechaliśmy z komendy.
- Szymon - Zaczęła jak tylko ruszyliśmy
- Tak - Spojrzałem na nią nie do końca potrafiłem odczytać w jakim jest humorze
- Jacek nam przeszkodził, a chciałam Cię przeprosić. Jesteśmy przyjaciółmi a ja... Po prostu jak szłam do pokoju usłyszałam jak rozmawiasz z tata i wyciągnęłam złe wnioski. Byłam po prostu zła, że się przyjaźnimy, a Ty nie mówisz mi o tak ważnych rzeczach. Dopiero nie dawno Ola się wygadała, no i
- Czekaj, czekaj. Niech zgadnę myślałaś, ze ja będę - Zaśmiał się - Nie no czyżby jesteś o mnie zazdrosna ? Podoba mi się to - Zaśmiałem się, mówiąc to wszystko wyglądała tak uroczo
- Eh... Wy to wszyscy tacy sami - Skomentowała i wysiadła z radiowozu nie czekając na mnie. Niemal od razu poszła do domu, gdzie dostaliśmy zgłoszenie. Jej zachowanie uświadczyło mnie w tym, że coś jest nie tak. Chciałem z nią porozmawiać, musiałem znależść tylko okazję. Okazało się, że jeden z największych Wrocławskich inwestorów został napadnięty we własnym domu, gdyby nie gosposia, która wróciła z zakupów było by po nim. Oczywiście sprawa zajęła nam niemal cały dzień, przysługującą nam przerwę odebraliśmy dopiero po jakieś 3/4 służby. Szczerzę powiem żołądek podchodził mi już do gardła, jednak ważniejsza była rozmowa z Asią, chciałem dowiedzieć się co się stało, czemu jest smutna i taka nieobecna. Była moją przyjaciółką, a przyjaciele są właśnie od tego, żeby się wspierać.
1. 7 Czy tak łatwo zniszczyć przyjaźń ?
Następnego dnia pojawiłam się w pracy później niż zwykle, nie chciałam żeby Szymon mnie wypytywał co się stało. Byłam na niego zła, był moim przyjacielem a ukrył tak ważną informację. Ku mojemu zaskoczeniu Zieliński był dziś wyjątkowo milczący, żadne z nas nie zaczęło jako pierwsze rozmowy, a każde słowo z jego strony dziś było wyjątkowo ugryźliwe. To wszystko zaczynało mi ciążyć, brakowało mi naszych rozmów, jego dobrych rad, zawsze kiedy coś się waliło on był obok.
- Cześć, mam sprawę - Do pokoju wparował Jacek, uśmiechnięty jak by co najmniej wygrał w totka
- Co tam ? - Szymon odezwał się jako pierwszy. Nowak stanął na środku i popatrzył na nas
- A my co na biegunie jesteśmy ? Wieje tu chłodem na kilometr
- O to powinieneś zapytać Aśki - Odparł bez namysłu Szymon
- Dziś to chyba Szymona - Nawet na niego nie spojrzałam, mój wzroku powędrował na Nowaka
- Dobra ja nie wnikam co tam między wami jest, tylko błagam nie pozabijajcie się na patrolu, bo Jaskowska mi nogi z dupy powyrywa - Zaśmiał się Jacek - A co do sprawy, to nie wiem czy to dobry pomysł, skoro wasze spojrzenie zabija
- Daj spokój Jacuś co tam. Przecież jesteśmy dorośli, no może nie wszyscy - Dodałam po chwili
- Ja jednak poczekam, czas jest. A póki co lecie na patrol, bo już po przerwie - Powiedział patrząc na zegarek. Bez słowa, zebraliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy na spacer. Całe szczęście reszta służby przebiegła szybko i pod względnym spokojem, tj. bez naszych rozmów. Tuż po pracy poszłam na kolejny trening, wczoraj przebiegło wszystko bez problemu i niespodzianek. Dziś kiedy przyszłam Alan rozmawiał z jakimś gościem, mój policyjny instynkt kazał mi uważać ta rozmowa była dość specyficzna
- Przepraszam Cię, ale mój kuzyn znowu sobie coś ubzdurał - Zaczął kiedy tylko wszedł na salę - Wiesz wiecznie nie pracuje i uważa, że coś mu się tam należy - Tłumaczył mi się jak bym co najmniej nie wiem co powiedziała
- Spokojnie nic się nie stało, rozgrzałam się - Odparłam po chwili. Może i zboczenie zawodowe daje się we znaki i tak naprawdę wszystko jest ok. Jedyna rzecz nie dająca mi spokoju to fakt, czemu oddał 10% udziałów w pokorze, i tak mała ilość osób na zajęciach póki co widziałam tu 2 dziewczyny na indywidualnych lekcjach. Tego dnia byłam wyjątkowo zamyślona, co nie umknęło uwodzę Alana, od razu wyczuł że coś jest nie tak . Szybko wytłumaczyłam się ciężkim dniem w pracy
- Cześć Karolina - Postanowiłam zadzwonić do kogoś i pójść pogadać
- No cześć Asia, co tam ?
- Nie masz ochoty wyskoczyć gdzieś na jakieś piwko czy coś ?
- W sumie Mikołaj polazł gdzieś z Zapałą, więc może wpadniesz na ranczo ? On pewnie wróci nad ranem, ale wcale - Zaproponowała Rachwał - W lodówce połóweczka się znajdzie - Zaśmiała się
- To co ja do kupie jeszcze coś, może jakaś pizza i nie długo będę
- Super to ja zrobię jakieś przekąski, i skoczę do sklepu. Jak by mnie nie było to czekaj. Do zobaczenia
- Do zobaczenia - Rozłączyłam sie i ruszyłam na zakupy. Niecałe dwie godziny później byłam na ranczu, to miejsce coś w sobie miało. Dobrze, że Mikołaj go nie sprzedał Karolina opowiadała jak to było kiedy otrzymał, jak przekonała Białacha, żeby nie podejmował pochopnie decyzji. Z Karoliną opróżniłyśmy połówkę i siódemkę, jak przypuszczałyśmy Mikołaj nie dotarł do domu. Rozmowa z Karoliną otworzyła mi oczy, może nie powinnam tak wszystkiego przekreślać niemal od razu, w końcu już jakiś czas przyjaźnie się z Szymonem i kończenie tej przyjaźni o jakieś niedopowiedzenia było by skaranie nie rozsądne . Oczywiście przetrzymanie go jakiś czas, w niepewności, danie mu szansy na przyznanie się samemu.
- Widzę, że i Panie miały ciężką noc - Zaśmiał się Krzysiek, jak tylko nas zobaczy. Razem z Mikołajem stali na recepcji
- Cześć skarbie - Przywitał się Białach z Karoliną. Nie wiem jak oni to robią, ale byli w dużo lepszej formie od nas. - Bo wiecie pić to trzeba umieć - Zaśmiał się po chwili - Już dawno Ci mówiłem, Tobie picie nie służy szczególnie beze mnie - Zwrócił się w jej stronę
- Bardzo śmieszne - Skarciła go wzrokiem
- Dobra lecie się przebrać, mam chwilę przerwy to będę tak dobra i wam zrobię kawkę - Emilka była kochana, uratowała nas. Same chyba nie dałybyśmy rady
- Dziękuje - Zniknęłam z Karoliną na górze, może według alkomatu nie miałyśmy już alkoholu we krwi, co nie zmienia faktu że czułam się jak by ktoś mnie przeżuł i wypluł. Całe szczęście ten dzień minął nam szybko i sprawnie, Mikołaj z Szymonem musieli pojechać na jakąś grubszą akcję dla tego dziś pracowałam z Karoliną, z jednej strony cieszyło mnie to, a z drugiej obie nie byłyśmy dziś w formie. W ciągu dnia otrzymałam sms od Alana, życzył mi dobrego dnia i mówił, że nie może doczekać się naszej kolejnej lekcji. Według Karoliny próbuje mnie poderwać i chce się zbliżyć, pytanie tylko co ja chciałam, będąc policjantką z natury byłam już podejrzliwa, a przecież nie samymi podejrzeniami człowiek żyje. A Szymon, on przecież nie długo będzie miał rodzinę. Może w końcu powinnam dać szansę własnemu szczęściu i spróbować być szczęśliwa, przecież póki nie spróbuje nie dowiem się czy jest na to w ogóle jakaś szansa. A każdy z nas zasługuje na szanse.
- Pora zacząć żyć - Powiedziałam sama do siebie - I dać sobie szanse na szczęście - Szepnęłam wchodząc do szkoły tańca.
- Cześć, mam sprawę - Do pokoju wparował Jacek, uśmiechnięty jak by co najmniej wygrał w totka
- Co tam ? - Szymon odezwał się jako pierwszy. Nowak stanął na środku i popatrzył na nas
- A my co na biegunie jesteśmy ? Wieje tu chłodem na kilometr
- O to powinieneś zapytać Aśki - Odparł bez namysłu Szymon
- Dziś to chyba Szymona - Nawet na niego nie spojrzałam, mój wzroku powędrował na Nowaka
- Dobra ja nie wnikam co tam między wami jest, tylko błagam nie pozabijajcie się na patrolu, bo Jaskowska mi nogi z dupy powyrywa - Zaśmiał się Jacek - A co do sprawy, to nie wiem czy to dobry pomysł, skoro wasze spojrzenie zabija
- Daj spokój Jacuś co tam. Przecież jesteśmy dorośli, no może nie wszyscy - Dodałam po chwili
- Ja jednak poczekam, czas jest. A póki co lecie na patrol, bo już po przerwie - Powiedział patrząc na zegarek. Bez słowa, zebraliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy na spacer. Całe szczęście reszta służby przebiegła szybko i pod względnym spokojem, tj. bez naszych rozmów. Tuż po pracy poszłam na kolejny trening, wczoraj przebiegło wszystko bez problemu i niespodzianek. Dziś kiedy przyszłam Alan rozmawiał z jakimś gościem, mój policyjny instynkt kazał mi uważać ta rozmowa była dość specyficzna
- Przepraszam Cię, ale mój kuzyn znowu sobie coś ubzdurał - Zaczął kiedy tylko wszedł na salę - Wiesz wiecznie nie pracuje i uważa, że coś mu się tam należy - Tłumaczył mi się jak bym co najmniej nie wiem co powiedziała
- Spokojnie nic się nie stało, rozgrzałam się - Odparłam po chwili. Może i zboczenie zawodowe daje się we znaki i tak naprawdę wszystko jest ok. Jedyna rzecz nie dająca mi spokoju to fakt, czemu oddał 10% udziałów w pokorze, i tak mała ilość osób na zajęciach póki co widziałam tu 2 dziewczyny na indywidualnych lekcjach. Tego dnia byłam wyjątkowo zamyślona, co nie umknęło uwodzę Alana, od razu wyczuł że coś jest nie tak . Szybko wytłumaczyłam się ciężkim dniem w pracy
- Cześć Karolina - Postanowiłam zadzwonić do kogoś i pójść pogadać
- No cześć Asia, co tam ?
- Nie masz ochoty wyskoczyć gdzieś na jakieś piwko czy coś ?
- W sumie Mikołaj polazł gdzieś z Zapałą, więc może wpadniesz na ranczo ? On pewnie wróci nad ranem, ale wcale - Zaproponowała Rachwał - W lodówce połóweczka się znajdzie - Zaśmiała się
- To co ja do kupie jeszcze coś, może jakaś pizza i nie długo będę
- Super to ja zrobię jakieś przekąski, i skoczę do sklepu. Jak by mnie nie było to czekaj. Do zobaczenia
- Do zobaczenia - Rozłączyłam sie i ruszyłam na zakupy. Niecałe dwie godziny później byłam na ranczu, to miejsce coś w sobie miało. Dobrze, że Mikołaj go nie sprzedał Karolina opowiadała jak to było kiedy otrzymał, jak przekonała Białacha, żeby nie podejmował pochopnie decyzji. Z Karoliną opróżniłyśmy połówkę i siódemkę, jak przypuszczałyśmy Mikołaj nie dotarł do domu. Rozmowa z Karoliną otworzyła mi oczy, może nie powinnam tak wszystkiego przekreślać niemal od razu, w końcu już jakiś czas przyjaźnie się z Szymonem i kończenie tej przyjaźni o jakieś niedopowiedzenia było by skaranie nie rozsądne . Oczywiście przetrzymanie go jakiś czas, w niepewności, danie mu szansy na przyznanie się samemu.
- Widzę, że i Panie miały ciężką noc - Zaśmiał się Krzysiek, jak tylko nas zobaczy. Razem z Mikołajem stali na recepcji
- Cześć skarbie - Przywitał się Białach z Karoliną. Nie wiem jak oni to robią, ale byli w dużo lepszej formie od nas. - Bo wiecie pić to trzeba umieć - Zaśmiał się po chwili - Już dawno Ci mówiłem, Tobie picie nie służy szczególnie beze mnie - Zwrócił się w jej stronę
- Bardzo śmieszne - Skarciła go wzrokiem
- Dobra lecie się przebrać, mam chwilę przerwy to będę tak dobra i wam zrobię kawkę - Emilka była kochana, uratowała nas. Same chyba nie dałybyśmy rady
- Dziękuje - Zniknęłam z Karoliną na górze, może według alkomatu nie miałyśmy już alkoholu we krwi, co nie zmienia faktu że czułam się jak by ktoś mnie przeżuł i wypluł. Całe szczęście ten dzień minął nam szybko i sprawnie, Mikołaj z Szymonem musieli pojechać na jakąś grubszą akcję dla tego dziś pracowałam z Karoliną, z jednej strony cieszyło mnie to, a z drugiej obie nie byłyśmy dziś w formie. W ciągu dnia otrzymałam sms od Alana, życzył mi dobrego dnia i mówił, że nie może doczekać się naszej kolejnej lekcji. Według Karoliny próbuje mnie poderwać i chce się zbliżyć, pytanie tylko co ja chciałam, będąc policjantką z natury byłam już podejrzliwa, a przecież nie samymi podejrzeniami człowiek żyje. A Szymon, on przecież nie długo będzie miał rodzinę. Może w końcu powinnam dać szansę własnemu szczęściu i spróbować być szczęśliwa, przecież póki nie spróbuje nie dowiem się czy jest na to w ogóle jakaś szansa. A każdy z nas zasługuje na szanse.
- Pora zacząć żyć - Powiedziałam sama do siebie - I dać sobie szanse na szczęście - Szepnęłam wchodząc do szkoły tańca.
1.6 Pora na szczęście
Następnego dnia pojawiłam się w pracy później niż zwykle, nie chciałam żeby Szymon mnie wypytywał co się stało. Byłam na niego zła, był moim przyjacielem a ukrył tak ważną informację. Ku mojemu zaskoczeniu Zieliński był dziś wyjątkowo milczący, żadne z nas nie zaczęło jako pierwsze rozmowy, a każde słowo z jego strony dziś było wyjątkowo ugryźliwe. To wszystko zaczynało mi ciążyć, brakowało mi naszych rozmów, jego dobrych rad, zawsze kiedy coś się waliło on był obok.
- Cześć, mam sprawę - Do pokoju wparował Jacek, uśmiechnięty jak by co najmniej wygrał w totka
- Co tam ? - Szymon odezwał się jako pierwszy. Nowak stanął na środku i popatrzył na nas
- A my co na biegunie jesteśmy ? Wieje tu chłodem na kilometr
- O to powinieneś zapytać Aśki - Odparł bez namysłu Szymon
- Dziś to chyba Szymona - Nawet na niego nie spojrzałam, mój wzroku powędrował na Nowaka
- Dobra ja nie wnikam co tam między wami jest, tylko błagam nie pozabijajcie się na patrolu, bo Jaskowska mi nogi z dupy powyrywa - Zaśmiał się Jacek - A co do sprawy, to nie wiem czy to dobry pomysł, skoro wasze spojrzenie zabija
- Daj spokój Jacuś co tam. Przecież jesteśmy dorośli, no może nie wszyscy - Dodałam po chwili
- Ja jednak poczekam, czas jest. A póki co lecie na patrol, bo już po przerwie - Powiedział patrząc na zegarek. Bez słowa, zebraliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy na spacer. Całe szczęście reszta służby przebiegła szybko i pod względnym spokojem, tj. bez naszych rozmów. Tuż po pracy poszłam na kolejny trening, wczoraj przebiegło wszystko bez problemu i niespodzianek. Dziś kiedy przyszłam Alan rozmawiał z jakimś gościem, mój policyjny instynkt kazał mi uważać ta rozmowa była dość specyficzna
- Przepraszam Cię, ale mój kuzyn znowu sobie coś ubzdurał - Zaczął kiedy tylko wszedł na salę - Wiesz wiecznie nie pracuje i uważa, że coś mu się tam należy - Tłumaczył mi się jak bym co najmniej nie wiem co powiedziała
- Spokojnie nic się nie stało, rozgrzałam się - Odparłam po chwili. Może i zboczenie zawodowe daje się we znaki i tak naprawdę wszystko jest ok. Jedyna rzecz nie dająca mi spokoju to fakt, czemu oddał 10% udziałów w pokorze, i tak mała ilość osób na zajęciach póki co widziałam tu 2 dziewczyny na indywidualnych lekcjach. Tego dnia byłam wyjątkowo zamyślona, co nie umknęło uwodzę Alana, od razu wyczuł że coś jest nie tak . Szybko wytłumaczyłam się ciężkim dniem w pracy
- Cześć Karolina - Postanowiłam zadzwonić do kogoś i pójść pogadać
- No cześć Asia, co tam ?
- Nie masz ochoty wyskoczyć gdzieś na jakieś piwko czy coś ?
- W sumie Mikołaj polazł gdzieś z Zapałą, więc może wpadniesz na ranczo ? On pewnie wróci nad ranem, ale wcale - Zaproponowała Rachwał - W lodówce połóweczka się znajdzie - Zaśmiała się
- To co ja do kupie jeszcze coś, może jakaś pizza i nie długo będę
- Super to ja zrobię jakieś przekąski, i skoczę do sklepu. Jak by mnie nie było to czekaj. Do zobaczenia
- Do zobaczenia - Rozłączyłam sie i ruszyłam na zakupy. Niecałe dwie godziny później byłam na ranczu, to miejsce coś w sobie miało. Dobrze, że Mikołaj go nie sprzedał Karolina opowiadała jak to było kiedy otrzymał, jak przekonała Białacha, żeby nie podejmował pochopnie decyzji. Z Karoliną opróżniłyśmy połówkę i siódemkę, jak przypuszczałyśmy Mikołaj nie dotarł do domu. Rozmowa z Karoliną otworzyła mi oczy, może nie powinnam tak wszystkiego przekreślać niemal od razu, w końcu już jakiś czas przyjaźnie się z Szymonem i kończenie tej przyjaźni o jakieś niedopowiedzenia było by skaranie nie rozsądne . Oczywiście przetrzymanie go jakiś czas, w niepewności, danie mu szansy na przyznanie się samemu.
- Widzę, że i Panie miały ciężką noc - Zaśmiał się Krzysiek, jak tylko nas zobaczy. Razem z Mikołajem stali na recepcji
- Cześć skarbie - Przywitał się Białach z Karoliną. Nie wiem jak oni to robią, ale byli w dużo lepszej formie od nas. - Bo wiecie pić to trzeba umieć - Zaśmiał się po chwili - Już dawno Ci mówiłem, Tobie picie nie służy szczególnie beze mnie - Zwrócił się w jej stronę
- Bardzo śmieszne - Skarciła go wzrokiem
- Dobra lecie się przebrać, mam chwilę przerwy to będę tak dobra i wam zrobię kawkę - Emilka była kochana, uratowała nas. Same chyba nie dałybyśmy rady
- Dziękuje - Zniknęłam z Karoliną na górze, może według alkomatu nie miałyśmy już alkoholu we krwi, co nie zmienia faktu że czułam się jak by ktoś mnie przeżuł i wypluł. Całe szczęście ten dzień minął nam szybko i sprawnie, Mikołaj z Szymonem musieli pojechać na jakąś grubszą akcję dla tego dziś pracowałam z Karoliną, z jednej strony cieszyło mnie to, a z drugiej obie nie byłyśmy dziś w formie. W ciągu dnia otrzymałam sms od Alana, życzył mi dobrego dnia i mówił, że nie może doczekać się naszej kolejnej lekcji. Według Karoliny próbuje mnie poderwać i chce się zbliżyć, pytanie tylko co ja chciałam, będąc policjantką z natury byłam już podejrzliwa, a przecież nie samymi podejrzeniami człowiek żyje. A Szymon, on przecież nie długo będzie miał rodzinę. Może w końcu powinnam dać szansę własnemu szczęściu i spróbować być szczęśliwa, przecież póki nie spróbuje nie dowiem się czy jest na to w ogóle jakaś szansa. A każdy z nas zasługuje na szanse.
- Pora zacząć żyć - Powiedziałam sama do siebie - I dać sobie szanse na szczęście - Szepnęłam wchodząc do szkoły tańca.
- Cześć, mam sprawę - Do pokoju wparował Jacek, uśmiechnięty jak by co najmniej wygrał w totka
- Co tam ? - Szymon odezwał się jako pierwszy. Nowak stanął na środku i popatrzył na nas
- A my co na biegunie jesteśmy ? Wieje tu chłodem na kilometr
- O to powinieneś zapytać Aśki - Odparł bez namysłu Szymon
- Dziś to chyba Szymona - Nawet na niego nie spojrzałam, mój wzroku powędrował na Nowaka
- Dobra ja nie wnikam co tam między wami jest, tylko błagam nie pozabijajcie się na patrolu, bo Jaskowska mi nogi z dupy powyrywa - Zaśmiał się Jacek - A co do sprawy, to nie wiem czy to dobry pomysł, skoro wasze spojrzenie zabija
- Daj spokój Jacuś co tam. Przecież jesteśmy dorośli, no może nie wszyscy - Dodałam po chwili
- Ja jednak poczekam, czas jest. A póki co lecie na patrol, bo już po przerwie - Powiedział patrząc na zegarek. Bez słowa, zebraliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy na spacer. Całe szczęście reszta służby przebiegła szybko i pod względnym spokojem, tj. bez naszych rozmów. Tuż po pracy poszłam na kolejny trening, wczoraj przebiegło wszystko bez problemu i niespodzianek. Dziś kiedy przyszłam Alan rozmawiał z jakimś gościem, mój policyjny instynkt kazał mi uważać ta rozmowa była dość specyficzna
- Przepraszam Cię, ale mój kuzyn znowu sobie coś ubzdurał - Zaczął kiedy tylko wszedł na salę - Wiesz wiecznie nie pracuje i uważa, że coś mu się tam należy - Tłumaczył mi się jak bym co najmniej nie wiem co powiedziała
- Spokojnie nic się nie stało, rozgrzałam się - Odparłam po chwili. Może i zboczenie zawodowe daje się we znaki i tak naprawdę wszystko jest ok. Jedyna rzecz nie dająca mi spokoju to fakt, czemu oddał 10% udziałów w pokorze, i tak mała ilość osób na zajęciach póki co widziałam tu 2 dziewczyny na indywidualnych lekcjach. Tego dnia byłam wyjątkowo zamyślona, co nie umknęło uwodzę Alana, od razu wyczuł że coś jest nie tak . Szybko wytłumaczyłam się ciężkim dniem w pracy
- Cześć Karolina - Postanowiłam zadzwonić do kogoś i pójść pogadać
- No cześć Asia, co tam ?
- Nie masz ochoty wyskoczyć gdzieś na jakieś piwko czy coś ?
- W sumie Mikołaj polazł gdzieś z Zapałą, więc może wpadniesz na ranczo ? On pewnie wróci nad ranem, ale wcale - Zaproponowała Rachwał - W lodówce połóweczka się znajdzie - Zaśmiała się
- To co ja do kupie jeszcze coś, może jakaś pizza i nie długo będę
- Super to ja zrobię jakieś przekąski, i skoczę do sklepu. Jak by mnie nie było to czekaj. Do zobaczenia
- Do zobaczenia - Rozłączyłam sie i ruszyłam na zakupy. Niecałe dwie godziny później byłam na ranczu, to miejsce coś w sobie miało. Dobrze, że Mikołaj go nie sprzedał Karolina opowiadała jak to było kiedy otrzymał, jak przekonała Białacha, żeby nie podejmował pochopnie decyzji. Z Karoliną opróżniłyśmy połówkę i siódemkę, jak przypuszczałyśmy Mikołaj nie dotarł do domu. Rozmowa z Karoliną otworzyła mi oczy, może nie powinnam tak wszystkiego przekreślać niemal od razu, w końcu już jakiś czas przyjaźnie się z Szymonem i kończenie tej przyjaźni o jakieś niedopowiedzenia było by skaranie nie rozsądne . Oczywiście przetrzymanie go jakiś czas, w niepewności, danie mu szansy na przyznanie się samemu.
- Widzę, że i Panie miały ciężką noc - Zaśmiał się Krzysiek, jak tylko nas zobaczy. Razem z Mikołajem stali na recepcji
- Cześć skarbie - Przywitał się Białach z Karoliną. Nie wiem jak oni to robią, ale byli w dużo lepszej formie od nas. - Bo wiecie pić to trzeba umieć - Zaśmiał się po chwili - Już dawno Ci mówiłem, Tobie picie nie służy szczególnie beze mnie - Zwrócił się w jej stronę
- Bardzo śmieszne - Skarciła go wzrokiem
- Dobra lecie się przebrać, mam chwilę przerwy to będę tak dobra i wam zrobię kawkę - Emilka była kochana, uratowała nas. Same chyba nie dałybyśmy rady
- Dziękuje - Zniknęłam z Karoliną na górze, może według alkomatu nie miałyśmy już alkoholu we krwi, co nie zmienia faktu że czułam się jak by ktoś mnie przeżuł i wypluł. Całe szczęście ten dzień minął nam szybko i sprawnie, Mikołaj z Szymonem musieli pojechać na jakąś grubszą akcję dla tego dziś pracowałam z Karoliną, z jednej strony cieszyło mnie to, a z drugiej obie nie byłyśmy dziś w formie. W ciągu dnia otrzymałam sms od Alana, życzył mi dobrego dnia i mówił, że nie może doczekać się naszej kolejnej lekcji. Według Karoliny próbuje mnie poderwać i chce się zbliżyć, pytanie tylko co ja chciałam, będąc policjantką z natury byłam już podejrzliwa, a przecież nie samymi podejrzeniami człowiek żyje. A Szymon, on przecież nie długo będzie miał rodzinę. Może w końcu powinnam dać szansę własnemu szczęściu i spróbować być szczęśliwa, przecież póki nie spróbuje nie dowiem się czy jest na to w ogóle jakaś szansa. A każdy z nas zasługuje na szanse.
- Pora zacząć żyć - Powiedziałam sama do siebie - I dać sobie szanse na szczęście - Szepnęłam wchodząc do szkoły tańca.
1.5 Koniec przyjaźni ?
Szymon miał rację po rację po rozmowie z ojcem powoli wszystko wróciło do normy. Ojciec się uspokoił, cieszyło mnie to. Niestety moje szczęście nie trwało zbyt długo, po jakiś 2 miesiącach mój kochany tatuś przyprowadził do domu kozę, żywą najprawdziwszą kozę ! W pierwszej chwili myślałam, że to tylko zły sen, kolejny koszmar. Niestety jak się okazało to kolejny genialny pomysł mojego ojca, jak to ujął nie odda swojej księżniczki bo w końcu ludzie się do niego uśmiechają, mówią dzień dobry. Powrót do wariatkowa uważam za otwarty.
Bogu dzięki, że szybko mu przeszedł ten pomysł i oddał swoją księżniczkę, długo bym nie wytrzymała w domu z kozą. W mojej głowie tlił się już pomysł wyprowadzki, całe szczęście szybko pozbył się kozy z domu, szczęśliwa wracałam kolejnych dni do domu. W końcu nastał dzień moich urodzin,ojciec już rano zapowiedział wyjątkowy prezent, czułam że tego dnia nie będę już potrzebować kawy.
Kiedy już myślałam, że każdy zapomniał o moich urodzinach Szymon zaskoczył mnie jak nigdy do tąd zabrał mnie na schody miał szampana, i ciasto. Kiedy wręczył mi prezent myślałam, że się przewidziałam, momentalnie zatkało mnie i nie wiedziałam co mam powiedzieć. Jego mina kiedy dostrzegł to co mnie tak zaskoczyło była niezapomniana, okazało się że pomylił pudełka z tata. Nie mam pojęcia kto śmiał się bardziej ja czy on, dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego co to oznaczało, kiedy doszło do niego że Jaskowska może zostać jego macochą mało nie zadławił się szpanem, którego pił.
- Jeszcze raz Cię strasznie przepraszam - Mówił, kiedy szliśmy korytarzem.
- Daj spokój nie ma sprawy, a swoją drogą to ciekawie się zapowiada - Nie mogłam się powstrzymać - Dobra przepraszam. Jeszcze raz dziękuje za niespodziankę, na pewno długą ja zapamiętam. Leć ratować zaręczyny taty i nowej mamusi, a ja zmykam do domu zobaczyć co mój kochany tatuś wymyślił - Zaśmiałam się, ucałowałam go w policzek i zniknęłam.
*
Kolejnego dnia przyszłam do pracy nieco wcześniej wiedziałam, że Szymon już będzie chciałam z nim porozmawiać o genialnym pomyśle mojego ojca, może ktoś inny by się cieszył ale ja wiedziałam że to nie może skończyć się dobrze. Miałam już wchodzić do pokoju, kiedy usłyszałam jak rozmawia z ojcem. Z początku nie chciałam podsłuchiwać, ale słowa starszego Zielińskiego zaintrygowały mnie. " Bycie ojcem to cudowna sprawa, zobaczysz w końcu się o tym przekonasz" Ich dalsza rozmowa utwierdziła mnie w pierwszym przekonaniu, że Szymon zostanie ojcem. W pierwszej chwili myślałam, że się przesłyszałam niestety z każdym kolejnym słowem wychodziło na to, że to prawda. Coś w środku ukuło mnie, zabolało Czemu nie powiedział mi o tym, kim była jego wybranka. Skoro z kimś był to czemu mi tak pomagał, nie potrafiłam znaleźć na te pytania odpowiedzi, wycofałam się i do rozpoczęcia służby unikałam Szymona jak ognia
- Tu jesteś - Powiedział wchodząc do radiowozu - Czemu tak szybko uciekłaś z odprawy ? Coś się stało ? - Zapytał nieco zmartwiony
-Wydaje Ci się, nic się nie stało - Odpowiedziałam od niechcenia
- Aśka widzę, że coś jest nie tak. Coś zrobiłem nie tak ? Chodzi o wczoraj?
- Nie nie chodzi o wczoraj...- Nie było mi dane dokończyć, bo odezwał się Jacek całe szczęście uratował mnie od tych pytań. Przez większość dnia nie mieliśmy kiedy porozmawiać goniła nas sprawa za sprawą.
- Może dasz się zaprosić na kolację, w ramach przeprosin za wczoraj ? - Zapytał kiedy siedzieliśmy kończąc papiery
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł - Powiedziałam zamykając dokumenty - Teraz na głowie masz na pewno ważniejsze rzeczy
- Chodzi o wczoraj o tą pomyłkę ? Aśka ile razy mam Cię przepraszać
- Nie nie chodzi o wczoraj - Wzięłam swoje rzeczy i skierowałam się w stronę wyjścia - Muszę załatwić coś ważnego - Wyszłam z pokoju nawet się nie odwracając.
*
Nie miałem pojęcia co się stało, wczoraj między mną, a Asia było wszystko ok a dziś? Wszystko obróciło się o 180 stopni, tylko ja nie wiedziałem o co chodzi nie miałem kiedy z nią o tym porozmawiać, w zasadzie może i miałem kiedy ale ona nie chciała.
- Dzień dobry jest Asia ? - Kiedy skończyłem wypełniać papiery, pojechałem prosto do niej, chciałem sobie wszystko wyjaśnić
- O cześć Szymon, nie ma Asi. Pewnie jest w szkole tańca, chwaliła Ci się ? - Zatoński przywitał mnie, jak zawsze uśmiechnięty już wiedziałem że coś wymyślił
- Nie dziś nie było zbyt wiele czasu, a coś się stało ? - Tata Aśki powiedział mi o szkole tańca, którą jej kupił. Po nie kąd może to było jej humorem, ale na pewno nie całościowo.
- Może wejdziesz poczekasz na Asienke, na pewno nie długo przyjdzie
- Nie dziękuje, ja w zasadzie tylko na chwilę wpadłem więc będę uciekać - Pożegnałem się i poszedłem. Postanowiłem podjechać pod szkołę w której powinna być, czułem że tam uda mi się ją złapać i porozmawiać. Po 15 minutach wyszła, już chciałem do niej podejść porozmawiać, ale nagle z budynku podbiegł do niej jakiś mężczyzna, coś powiedzieli zamienili może z dwa czy trzy słowa, ona się zaśmiała była w ogóle innym świecie niż dziś w pracy. Na zakończenie, on pocałował ją w policzek, lekko się uśmiechnęła. Nie miałem pojęcia kim on jest, ale nie chciałem się wpieprzać między nich, poczekałem kiedy zniknie za rogiem i odjechałem.
1.4 Coś się wymyśli
Hej,
Na początku chciałam przeprosić za tak długą nieobecność jakoś tak nie miałam weny na coś nowego. A zaczęcie od nowa trochę by było bez sensu. Mam nadzieję, że opko się wam spodoba miłego czytania <3
Powoli odchodziłem od zmysłów Aśki nie było pare godzin, a ja myślałem że minęła wieczność. Porywacz nie odezwał się do tej pory, nie miałem pojęcia czy to dobrze, czy może źle.
- Szymon jedź może do ojca - Zaproponował Jacek wchodząc do pokoju
- Nie, nie teraz nie mogę - Pokręciłem przecząco głową, przecież teraz nie mogłem jej tak zostawić.
- Pani komendant jest na dole i jak byś chciał
- A ja mogę potem mogę Cię przywieść. Powiedzmy za jakieś 2 godziny 2.30 - Zaproponował nagle Julek, tak sam z siebie
- No dobra. Dzięki - Rzuciłem biorąc rzeczy i już po chwili mnie nie było. Nie byłem do końca przekonany, opuszczaniem komendy ale może dobrze mi to zrobi. Pozwolili nam wejść do ojca, cały czas był nie przytomny. Jaskowska sama z siebie zaczęła rozmowę na temat jej i ojca, potem rozmowa zeszła na takie sytuację jak teraz porwanie jednego z partnerów. Trochę to było dziwne, ale z drugiej strony w sumie poza praca powinniśmy też rozmawiać w końcu jest z moim ojcem. Po jakiś 3 godzinach byłem z powrotem na komendzie, cały czas bez śladów bez niczego. W koncu nie wytrzymałem coś mi nie grało, czemu porwali Aśkę dla okupu przecież jej ojciec nie miał takiej kasy, postanowiłem go przesłuchać wiedziałem, że muszę go przycisnąć co prawda był ojcem Asi, ale znałem go na tyle wiedziałem, że to porwanie może miec wspólnego coś z tym porwaniem, jakieś długi. Nie było mi z tym łatwo, ale po godzinie już wiedziałem że narobił sobie długów, u niewłaściwych ludzi. Najgorsze było to, że nie był to jeden a co najmniej 4 osoby. No pieknie, jeżeli ojciec sprowadził niebezpieczeństwo na własną córkę, to ja chyba osobiście ustawie go do pionu.
Dzięki Jackowi już po 30 minutach wiedzieliśmy wszystko o tych ludziach, jak się nazywają, kim są, a przede wszystkim za co byli karani, no pięknie gwałt, napad na jubilera, i pobicie. No cóż co mogę powiedzieć pięknie dobiera sobie towarzystwo. Jacek wysłał patrole do każdego z nich, ja musiałem bezczynnie siedzieć na komendzie czekając na jakieś wiadomości, na jaki kolwiek znak. Powoli dochodziła północ, a nadal nie mieliśmy żadnych wiadomości, piłem już kolejną kawę, nie wiem którą z kolei trzecią, czwartą może piątą.
-Co macie ? - Ożywiłem się kiedy do pokoju weszli Karolina z Mikołajem
- W zasadzie nic konkretnego. Owszem mieli u niego dług w sumie razem 60 tys., ale oni to nie oni, znaczy wynajęli kogoś do ściągnięcia długo. W zasadzie nic nie wiedzą o tym człowieku kontaktują się z nim tylko sms, i to on piszę zawsze z innego numeru. Umówili się, że on ściąga ich dług plus do tego bierze coś dla siebie. Czyli wychodzi, że taka usługa po 10 tys. na głowę. Nasi już ich zatrzymali, i zaraz tu będą to ich przesłuchamy, na początku zgrywali nie wiadomo kogo, ale Białach dał radę - Streściła nam Karolina
-My idziemy, a Ty Szymon głowa do góry. Zobaczysz nie długo będzie po wszystkim - Poklepał mnie po ramieniu i zniknął
***
Mijała już jakaś godzina, od kąd nasi pojechali w miejsce, gdzie podobno ma być porywacz. Odchodziłem od zmysłów, bo oczywiście nie mogłem jechać z nimi. Jaskowska stwierdziła, że to dla dobra sprawy bo stres i nerwy to może nie wyjść nikomu na dobre. Po raz kolejny przemierzałem pokój w z dłuż i w szerz, nikt nawet za bardzo się nie odzywał. Każdy z nas przechodził już przez to porwanie partnerki/partnera z patrolu, dla tego też wiedzieli jak się czuje, w końcu jesteśmy za siebie odpowiedzialni więc czujemy się odpowiedzialni za drugą osobę
***
Mijała już druga godzina i dalej nie było nic wiadomo,moje zdenerwowanie przebierało na sile.
-Kurwa! Za długo to już trwa - Z nerwów zrzuciłem wszystko z biurka.
-Wszystko będzie dobrze zobaczysz - Nowak starał się mnie pocieszyć,a;e nie wyszło mu to za dobrze - Może zrobić Ci kawę, albo co kolwiek innego - Spytał sprzątając mój bałagan
-Tak, pewnie masz rację nie myślę teraz o niczym innym - Odparłem sarkastycznie - Sory - Dodałem po chwili, zdałem sobie sprawę, że wyszywanie się na innych nic mi nie da.
Minęło może dziesięć minut i do pokoju wszedł Mikołaj
- I co ? Udało się? Gdzie Asia? - Mikołaj nie odpowiedział, przytrzymał drzwi, już po chwili pojawiła się w nich Karolina, obejmując Asie, na ramiona miała zarzucony koc, wyglądała na zmarzniętą i zmęczoną. Cały strach momentalnie zniknął, w głębi serca cieszyłem się jak małe dziecko
- Boże Aśka tak się bałem - Przytuliłem ją najmocniej jak tylko umiałem, ona schowała się w moich ramionach, jak by chciała ukryć się przed całym światem - Nic Ci się nie stało ? - Spytałem patrząc jej w oczy, ona tylko delikatnie pokręciła głową. Po chwili cała reszta znalazła się tuż koło nas mówiąc jak bardzo się cieszy, że Asia się odnalazła
- Jestem zmęczona - Odezwała się w końcu, spojrzałem na zegarek powoli dochodziła 4 nad ranem. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jaki jestem zmęczony
-Odwiozę Cię do domu - Objąłem ją w pół i skierowaliśmy się do wyjścia. Zanim doszedłem do schodów usłyszałem za sobą tylko krzyk Nowaka " Jutro macie wolne" Odmachałem mu, dając znak że usłyszałem.
-Możesz mnie zabrać do jakiegoś hotelu gdzie kolwiek nie mam ochoty widzieć się teraz z ojcem, muszę sobie to wszytsko przemyśleć - Poprosiła kiedy znaleźliśmy się w aucie
- Jasne - Odpaliłem samochód i już po chwili byliśmy u mnie pod blokiem, całą drogę milczałem Asia zasnęła. Delikatnie otworzyłem drzwi i obudziłem Zatońską - Chodź - Podałem jej dłoń, otworzyła oczy i rozejrzała się do okoła
-Szymon, ale ....
- Ciii, nic nie mów chodź - Chwyciłem jej dłoń i pomogłem wysiąść z auta
- Nie chce Ci siedzieć na głowie
-Daj spokój nie ma o czym mówić - Uśmiechnąłem się do niej, już po chwili byliśmy u mnie w mieszkaniu. - Proszę - Podałem jej jedną z moich koszulek i ręcznik - Idź do łazienki, ja przygotuje łóżko - Nie odpowiedziała nic tylko zniknęła w łazience.
Po 15 minutach wyszła w mojej koszulce, sięgała jej lekko za uda widziałem jej lekkie zmieszanie. Bez słowa usiadła obok mnie na kanapie, wzięła koc i lekko się nim okryła
-Proszę - Podałem jej kubek gorącej herbaty
-Dziękuje - W koncu uśmiechnęła się do mnie, za herbatę i za wszystko
- Daj spokój nie musisz mi za nic dziękować
-Nie muszę, ale chce - Odstawiła kubek na stół, po czym oparła głowę o moje ramię - Nie jestem w stanie uwierzyć jak mój ojciec mógł być tak głupi, zadaje się z takimi ludźmi i nie wie do czego to może prowadzić. Szymon przecież przez jego głupotę mogłam zginąć, mógł mi coś zrobić, wiele razy mnie zaskakiwał, ale to Szymon zwyczajnie zaczynam się bać tego co może zrobić kolejnym razem - Mówiła cały czas przytulona do mojego ramienia
-Masz rację może, ktoś powinien z nim porozmawiać
-Myślisz, że nie rozmawiałam ? I co to dało ? Porwali mnie bo sobie narobił długów, jak widać można z nim rozmawiać i nic to nie daje. Zachowuje się jak pięcioletnie dziecko Ty mówisz, a ono ma Cię gdzieś
- Coś wymyślimy zobaczysz. Może to zabrzmi strasznie, ale może Twoje porwanie coś mu uświadomiło i się zmieni. Widziałem starch w jego oczach, jak z nim rozmawiałem. W końcu zdał sobie sprawę z tego co zrobił, jak bardzo Cię naraził. - Ku mojemu zdziwieniu Asia nie odezwała się słowem, kontem oka spojrzałem na nią spała. No tak było dobrze przed 5, moje zmęczenie też już było ogromne. Przeniosłem ją delikatnie do mojej sypialni, a sam wróciłem na kanapę, miałem szczerą nadzieję, że ojciec Aśki zmądrzeję i już nie narazi jej na takie niebezpieczeństwo
Subskrybuj:
Posty (Atom)