niedziela, 19 maja 2019

1.4 Coś się wymyśli


Hej, 

Na początku chciałam przeprosić za tak długą nieobecność jakoś tak nie miałam weny na coś nowego. A zaczęcie od nowa trochę by było bez sensu. Mam nadzieję, że opko się wam spodoba miłego czytania <3 



Powoli odchodziłem od zmysłów Aśki nie było pare godzin, a ja myślałem że minęła wieczność. Porywacz nie odezwał się do tej pory, nie miałem pojęcia czy to dobrze, czy może źle. 
- Szymon jedź może do ojca - Zaproponował Jacek wchodząc do pokoju
- Nie, nie teraz nie mogę - Pokręciłem przecząco głową, przecież teraz nie mogłem  jej tak zostawić. 
- Pani komendant jest na dole i jak byś chciał 
- A ja mogę potem mogę Cię przywieść. Powiedzmy za jakieś 2 godziny 2.30 - Zaproponował nagle Julek, tak sam z siebie 
- No dobra. Dzięki - Rzuciłem biorąc rzeczy i już po chwili mnie nie było. Nie byłem do końca przekonany, opuszczaniem komendy ale może dobrze mi to zrobi. Pozwolili nam wejść do ojca, cały czas był nie przytomny. Jaskowska sama z siebie zaczęła rozmowę na temat jej i ojca, potem rozmowa zeszła na takie sytuację jak teraz porwanie jednego  z partnerów. Trochę to było dziwne, ale z drugiej strony w sumie poza praca powinniśmy też rozmawiać w końcu jest z moim ojcem. Po jakiś 3 godzinach byłem  z powrotem na komendzie, cały czas bez śladów bez niczego. W koncu nie wytrzymałem coś mi nie grało, czemu porwali Aśkę dla okupu przecież jej ojciec nie miał takiej kasy, postanowiłem go przesłuchać wiedziałem, że muszę go przycisnąć co prawda był ojcem Asi, ale znałem go na tyle wiedziałem, że to porwanie może miec wspólnego coś z tym porwaniem, jakieś długi. Nie było mi z tym łatwo, ale po godzinie już wiedziałem że narobił sobie długów, u niewłaściwych ludzi. Najgorsze było to, że nie był to jeden a co najmniej 4 osoby. No pieknie, jeżeli ojciec sprowadził niebezpieczeństwo na własną córkę, to ja chyba osobiście ustawie go do pionu. 
Dzięki Jackowi już po 30 minutach wiedzieliśmy wszystko o tych ludziach, jak się nazywają, kim są, a przede wszystkim za co byli karani, no pięknie gwałt, napad na jubilera, i pobicie. No cóż co mogę powiedzieć pięknie dobiera sobie towarzystwo. Jacek wysłał patrole do każdego z nich, ja musiałem bezczynnie siedzieć na komendzie czekając na jakieś wiadomości, na jaki kolwiek znak. Powoli dochodziła północ, a nadal nie mieliśmy żadnych wiadomości, piłem już kolejną kawę, nie wiem którą z kolei trzecią, czwartą może piątą. 
-Co macie ? - Ożywiłem się kiedy do pokoju weszli Karolina z Mikołajem 
- W zasadzie nic konkretnego. Owszem mieli u niego dług w sumie razem 60 tys., ale oni to nie oni, znaczy wynajęli kogoś do ściągnięcia długo.  W zasadzie nic nie wiedzą o tym człowieku kontaktują się z nim tylko sms, i to on piszę zawsze z innego numeru. Umówili się, że on ściąga ich dług plus do tego bierze coś dla siebie. Czyli wychodzi, że taka usługa po 10 tys. na głowę. Nasi już ich zatrzymali, i zaraz tu będą to ich przesłuchamy, na początku zgrywali nie wiadomo kogo, ale Białach dał radę - Streściła nam Karolina
-My idziemy, a Ty Szymon głowa do góry. Zobaczysz nie długo będzie po wszystkim - Poklepał mnie po ramieniu i zniknął
***
Mijała już jakaś godzina, od kąd nasi pojechali w miejsce, gdzie podobno ma być porywacz. Odchodziłem od zmysłów, bo oczywiście nie mogłem jechać z nimi. Jaskowska stwierdziła, że to dla dobra sprawy bo stres i nerwy to może nie wyjść nikomu na dobre. Po raz kolejny przemierzałem pokój w z dłuż i w szerz, nikt nawet za bardzo się nie odzywał. Każdy z nas przechodził już przez to porwanie partnerki/partnera z patrolu, dla tego też wiedzieli jak się czuje, w końcu jesteśmy za siebie odpowiedzialni więc czujemy się odpowiedzialni za drugą osobę
***
Mijała już druga godzina i dalej nie było nic wiadomo,moje zdenerwowanie przebierało na sile.
-Kurwa! Za długo to już trwa - Z nerwów zrzuciłem wszystko z biurka. 
-Wszystko będzie dobrze zobaczysz - Nowak starał się mnie pocieszyć,a;e nie wyszło mu to za dobrze - Może zrobić Ci kawę, albo co kolwiek innego - Spytał sprzątając mój bałagan
-Tak, pewnie masz rację nie myślę teraz o niczym innym - Odparłem sarkastycznie - Sory - Dodałem po chwili, zdałem sobie sprawę, że wyszywanie się na innych nic mi nie da. 
Minęło może dziesięć minut i do pokoju wszedł Mikołaj
- I co ? Udało się? Gdzie Asia? - Mikołaj nie odpowiedział, przytrzymał drzwi, już po chwili pojawiła się w nich Karolina, obejmując Asie, na ramiona miała zarzucony koc, wyglądała na zmarzniętą i zmęczoną. Cały strach momentalnie zniknął, w głębi serca cieszyłem się jak małe dziecko 
- Boże Aśka tak się bałem - Przytuliłem ją najmocniej jak tylko umiałem, ona schowała się w moich ramionach, jak by chciała ukryć się przed całym światem - Nic Ci się nie stało ? - Spytałem patrząc jej w oczy, ona tylko delikatnie pokręciła głową. Po chwili cała reszta znalazła się tuż koło nas mówiąc jak bardzo się cieszy, że Asia się odnalazła
- Jestem zmęczona - Odezwała się w końcu, spojrzałem na zegarek powoli dochodziła 4 nad ranem. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jaki jestem zmęczony 
-Odwiozę Cię do domu  - Objąłem ją w pół i skierowaliśmy się do wyjścia. Zanim doszedłem do schodów usłyszałem za sobą tylko krzyk Nowaka " Jutro macie wolne" Odmachałem mu, dając znak że usłyszałem.
-Możesz mnie zabrać do jakiegoś hotelu gdzie kolwiek nie mam ochoty widzieć się teraz z ojcem, muszę sobie to wszytsko przemyśleć  - Poprosiła kiedy znaleźliśmy się w aucie 
- Jasne  - Odpaliłem samochód i już po chwili byliśmy u mnie pod blokiem, całą drogę milczałem Asia zasnęła. Delikatnie otworzyłem drzwi i obudziłem Zatońską - Chodź - Podałem jej dłoń, otworzyła oczy i rozejrzała się do okoła
-Szymon, ale .... 
- Ciii, nic nie mów chodź - Chwyciłem jej dłoń i pomogłem wysiąść z auta 
- Nie chce Ci siedzieć na głowie 
-Daj spokój nie ma o czym mówić - Uśmiechnąłem się do niej, już po chwili byliśmy u mnie w mieszkaniu. - Proszę - Podałem jej jedną z moich koszulek i ręcznik - Idź do łazienki, ja przygotuje łóżko - Nie odpowiedziała nic tylko zniknęła w łazience. 
Po 15 minutach wyszła w mojej koszulce, sięgała jej lekko za uda widziałem jej lekkie zmieszanie. Bez słowa usiadła obok mnie na kanapie, wzięła koc i lekko się nim okryła 
-Proszę - Podałem jej kubek gorącej herbaty
-Dziękuje - W koncu uśmiechnęła się do mnie, za herbatę i za wszystko 
- Daj spokój nie musisz mi za nic dziękować 
-Nie muszę, ale chce  - Odstawiła kubek na stół, po czym oparła głowę o moje ramię - Nie jestem w stanie uwierzyć jak mój ojciec mógł być tak głupi, zadaje się z takimi ludźmi i nie wie do czego to może prowadzić. Szymon przecież przez jego głupotę mogłam zginąć, mógł mi coś zrobić, wiele razy mnie zaskakiwał, ale to Szymon zwyczajnie zaczynam się bać tego co może zrobić kolejnym razem - Mówiła cały czas przytulona do mojego ramienia 
-Masz rację może, ktoś powinien z nim porozmawiać 
-Myślisz, że nie rozmawiałam ? I co to dało ? Porwali mnie bo sobie narobił długów, jak widać można z nim rozmawiać i nic to nie daje. Zachowuje się jak pięcioletnie dziecko Ty mówisz, a ono ma Cię gdzieś 
- Coś wymyślimy zobaczysz. Może to zabrzmi strasznie, ale może Twoje porwanie coś mu uświadomiło i się zmieni. Widziałem starch w jego oczach, jak z nim rozmawiałem. W końcu zdał sobie sprawę z tego co zrobił, jak bardzo Cię naraził. - Ku mojemu zdziwieniu Asia nie odezwała się słowem, kontem oka spojrzałem na nią spała. No tak było dobrze przed 5, moje zmęczenie też już było ogromne. Przeniosłem ją delikatnie do mojej sypialni, a sam wróciłem na kanapę, miałem szczerą nadzieję, że ojciec Aśki zmądrzeję i już nie narazi jej na takie niebezpieczeństwo 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz