W końcu nadszedł dzień tego całego konkursu, Julek był uradowany jak by co najmniej ktoś kupił mu lizaczka o którym marzył od dawna. Od rana biegał po pokojach próbując zarazić swoim zapałem całą resztę.
- I jak tam, pewnie już nie możesz się doczekać wyścigu. Taka podróż ze mną to niezwykłe doświadczenie - Zaczął jak tylko wparował do naszego pokoju, ani cześć ani nic tylko od razu zaczął o tym całym wyścigu - O niczym innym od rana nie myślę - Odpowiedziałam puszczając oczko do Szymona, on cicho się zaśmiał całe szczęście Julek tego nie zobaczył.
- Przygotuj się Szymon na porażkę - Mówił dumnie jak paw
-Porażka z Tobą będzie dla mnie zaszczytem - Po minie Zielińskiego widziałam jak walczy ze śmiechem
- Julek Ciebie to przypadkiem nie szukają w PDOZ - Wymyśliłam na poczekaniu, Szymon miał taką minę, że jak najszybciej musiałam pozbyć się Julka
- A no tak, może i tak - Powiedział coś jeszcze pod nosem i zniknął. Ledwo drzwi się zamknęły, a razem z Szymonem wybuchnęliśmy śmiechem
-Złam mi nogę rękę, co kolwiek błagam - Spojrzałam na niego błagalnie
- O nie moja droga, w życiu. Lece się przebrać i może szybki obiad przed wyścigiem
- To co za 15 minut na stołówce
- Czekaj tam na mnie, tylko bez mistrza kierownicy - Szymon zaśmiał się i zniknął za drzwiami.
*
Minęło może z 2 godziny i byliśmy już na torze, na moje nieszczęście przyszedł też Dawid, nie mam pojęcia skąd on się tam wziął skąd wiedział o tym całym wyścigu.
- Szymon - Poczułem jej rękę na moim ramieniu kiedy rozmawiałem z Mikołajem, od razu poznałem jej głos
- Pogadamy później - Mikołaj zmył się szybciej niż ustawa przewiduje
- Powodzenia - Powiedziała i pocałowała mnie w policzek, byłem w szoku zanim się zorientowałem ona kontynuowała - Mam nadzieję, że to wy wygracie.
- Nie no co Ty z taką konkurencją
- Jesteś najlepszy, jeszcze raz powodzenia - Szepnęła w moją stronę - Do zobaczenia po wyścigu, pamiętaj jesteś najlepszy - Uśmiechnęła się do mnie, po czym odeszła. Zamieniłem z Emilką jeszcze dwa słowa i wsiedliśmy do auta. Już po chwili jechaliśmy przez las, górki i różne tereny jak to w lesie bywa. Sam nie wiem ile zajął nam wyścig, bo na mecie nie było nikogo poza Ola Kamykiem i Julkiem, reszty nie znałem no poza tym całym Dawidem, nie mal od razu po dotarciu na metę pojechaliśmy na komendę, nie miałem pojęcia czy Asia już tam jest, w sumie liczyłem na to, że tak przynajmniej miał bym pewność że nie grozi jej jakieś niebezpieczeństwo, bo z Julkiem to nigdy nic nie wiadomo .
- I jak wrócili już ? - Zapytałem po jakimś czasie, nie wiem ile dokładnie minęło papiery pochłonęły mnie do tego stopnia, że lekko zatraciłem się w czasie
- Nie, jeszcze nie - W głosie Jacka wyczułem coś dziwnego, jak by nutkę strachu
- Ile minęło od startu ? - Spojrzał na mnie nie pewnie jak by nie chciał udzielić mi odpowiedzi
- Mija 5 godzina
- 5 ! I nikt ich nie szuka, do cholery Jacek zaraz zacznie robić się ciemno. O ile już nie jest
- Szymon spokojnie... - Chciał coś dodać, ale nagle do pokoju wparowała Wysocka
- Jedziemy ich szukać - Rzuciła nawet nie zwracając uwagi na to, że jestem w środku
- Jadę z wami
- Szymon - Zdziwiła się chyba moją obecnością - Nie wiem czy to jest dobry pomysł - Dodała po chwili
- Ale ja wiem - Nie czekałem na jej pozwolenie, na nic tylko wyszedłem.
*
-Nie no Ty chyba żartujesz ! - Krzyknęła wkurzona, jak nigdy
- No tak jakoś wyszło - Dodał ciszej, jej złość czuć było na kilometr, dla tego wolał się nie wychylać
-Ja wiedziałam, że tak będzie ! Po prostu wiedziałam ! To od początku był zły pomysł ! - Krzyczała wściekła - No co się tak gapisz ?! Zrób coś do cholery !
- A co ja mam zrobić ? - spojrzał na nią jak bezbronne dziecko, któremu ktoś zabrał misia
- Oj biedactwo moje malunkie - Była sarkastyczna jak nigdy dotąd - Jak chcesz to siedź sobie na dupie bo ja nie mam zamiaru ! - Trzasnęła drzwiami, nawet na niego czekała była wściekła jak osa. Nie minęło nawet 30 sekund, a usłyszała jak ją woła błagalnie, żeby na niego poczekała bo jest ciemno...
W jej głowie zaczęły krążyć myśli na temat morderstwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz