Szymon miał rację po rację po rozmowie z ojcem powoli wszystko wróciło do normy. Ojciec się uspokoił, cieszyło mnie to. Niestety moje szczęście nie trwało zbyt długo, po jakiś 2 miesiącach mój kochany tatuś przyprowadził do domu kozę, żywą najprawdziwszą kozę ! W pierwszej chwili myślałam, że to tylko zły sen, kolejny koszmar. Niestety jak się okazało to kolejny genialny pomysł mojego ojca, jak to ujął nie odda swojej księżniczki bo w końcu ludzie się do niego uśmiechają, mówią dzień dobry. Powrót do wariatkowa uważam za otwarty.
Bogu dzięki, że szybko mu przeszedł ten pomysł i oddał swoją księżniczkę, długo bym nie wytrzymała w domu z kozą. W mojej głowie tlił się już pomysł wyprowadzki, całe szczęście szybko pozbył się kozy z domu, szczęśliwa wracałam kolejnych dni do domu. W końcu nastał dzień moich urodzin,ojciec już rano zapowiedział wyjątkowy prezent, czułam że tego dnia nie będę już potrzebować kawy.
Kiedy już myślałam, że każdy zapomniał o moich urodzinach Szymon zaskoczył mnie jak nigdy do tąd zabrał mnie na schody miał szampana, i ciasto. Kiedy wręczył mi prezent myślałam, że się przewidziałam, momentalnie zatkało mnie i nie wiedziałam co mam powiedzieć. Jego mina kiedy dostrzegł to co mnie tak zaskoczyło była niezapomniana, okazało się że pomylił pudełka z tata. Nie mam pojęcia kto śmiał się bardziej ja czy on, dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego co to oznaczało, kiedy doszło do niego że Jaskowska może zostać jego macochą mało nie zadławił się szpanem, którego pił.
- Jeszcze raz Cię strasznie przepraszam - Mówił, kiedy szliśmy korytarzem.
- Daj spokój nie ma sprawy, a swoją drogą to ciekawie się zapowiada - Nie mogłam się powstrzymać - Dobra przepraszam. Jeszcze raz dziękuje za niespodziankę, na pewno długą ja zapamiętam. Leć ratować zaręczyny taty i nowej mamusi, a ja zmykam do domu zobaczyć co mój kochany tatuś wymyślił - Zaśmiałam się, ucałowałam go w policzek i zniknęłam.
*
Kolejnego dnia przyszłam do pracy nieco wcześniej wiedziałam, że Szymon już będzie chciałam z nim porozmawiać o genialnym pomyśle mojego ojca, może ktoś inny by się cieszył ale ja wiedziałam że to nie może skończyć się dobrze. Miałam już wchodzić do pokoju, kiedy usłyszałam jak rozmawia z ojcem. Z początku nie chciałam podsłuchiwać, ale słowa starszego Zielińskiego zaintrygowały mnie. " Bycie ojcem to cudowna sprawa, zobaczysz w końcu się o tym przekonasz" Ich dalsza rozmowa utwierdziła mnie w pierwszym przekonaniu, że Szymon zostanie ojcem. W pierwszej chwili myślałam, że się przesłyszałam niestety z każdym kolejnym słowem wychodziło na to, że to prawda. Coś w środku ukuło mnie, zabolało Czemu nie powiedział mi o tym, kim była jego wybranka. Skoro z kimś był to czemu mi tak pomagał, nie potrafiłam znaleźć na te pytania odpowiedzi, wycofałam się i do rozpoczęcia służby unikałam Szymona jak ognia
- Tu jesteś - Powiedział wchodząc do radiowozu - Czemu tak szybko uciekłaś z odprawy ? Coś się stało ? - Zapytał nieco zmartwiony
-Wydaje Ci się, nic się nie stało - Odpowiedziałam od niechcenia
- Aśka widzę, że coś jest nie tak. Coś zrobiłem nie tak ? Chodzi o wczoraj?
- Nie nie chodzi o wczoraj...- Nie było mi dane dokończyć, bo odezwał się Jacek całe szczęście uratował mnie od tych pytań. Przez większość dnia nie mieliśmy kiedy porozmawiać goniła nas sprawa za sprawą.
- Może dasz się zaprosić na kolację, w ramach przeprosin za wczoraj ? - Zapytał kiedy siedzieliśmy kończąc papiery
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł - Powiedziałam zamykając dokumenty - Teraz na głowie masz na pewno ważniejsze rzeczy
- Chodzi o wczoraj o tą pomyłkę ? Aśka ile razy mam Cię przepraszać
- Nie nie chodzi o wczoraj - Wzięłam swoje rzeczy i skierowałam się w stronę wyjścia - Muszę załatwić coś ważnego - Wyszłam z pokoju nawet się nie odwracając.
*
Nie miałem pojęcia co się stało, wczoraj między mną, a Asia było wszystko ok a dziś? Wszystko obróciło się o 180 stopni, tylko ja nie wiedziałem o co chodzi nie miałem kiedy z nią o tym porozmawiać, w zasadzie może i miałem kiedy ale ona nie chciała.
- Dzień dobry jest Asia ? - Kiedy skończyłem wypełniać papiery, pojechałem prosto do niej, chciałem sobie wszystko wyjaśnić
- O cześć Szymon, nie ma Asi. Pewnie jest w szkole tańca, chwaliła Ci się ? - Zatoński przywitał mnie, jak zawsze uśmiechnięty już wiedziałem że coś wymyślił
- Nie dziś nie było zbyt wiele czasu, a coś się stało ? - Tata Aśki powiedział mi o szkole tańca, którą jej kupił. Po nie kąd może to było jej humorem, ale na pewno nie całościowo.
- Może wejdziesz poczekasz na Asienke, na pewno nie długo przyjdzie
- Nie dziękuje, ja w zasadzie tylko na chwilę wpadłem więc będę uciekać - Pożegnałem się i poszedłem. Postanowiłem podjechać pod szkołę w której powinna być, czułem że tam uda mi się ją złapać i porozmawiać. Po 15 minutach wyszła, już chciałem do niej podejść porozmawiać, ale nagle z budynku podbiegł do niej jakiś mężczyzna, coś powiedzieli zamienili może z dwa czy trzy słowa, ona się zaśmiała była w ogóle innym świecie niż dziś w pracy. Na zakończenie, on pocałował ją w policzek, lekko się uśmiechnęła. Nie miałem pojęcia kim on jest, ale nie chciałem się wpieprzać między nich, poczekałem kiedy zniknie za rogiem i odjechałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz