niedziela, 19 maja 2019

1.6 Pora na szczęście

Następnego dnia pojawiłam się w pracy później niż zwykle, nie chciałam żeby Szymon mnie wypytywał co się stało. Byłam na niego zła, był moim przyjacielem a ukrył tak ważną informację. Ku mojemu zaskoczeniu Zieliński był dziś wyjątkowo milczący, żadne z nas nie zaczęło jako pierwsze rozmowy, a każde słowo z jego strony dziś było wyjątkowo ugryźliwe. To wszystko zaczynało mi ciążyć, brakowało mi naszych rozmów, jego dobrych rad, zawsze kiedy coś się waliło on był obok.

- Cześć, mam sprawę - Do pokoju wparował Jacek, uśmiechnięty jak by co najmniej wygrał w totka

- Co tam ? - Szymon odezwał się jako pierwszy. Nowak stanął na środku i popatrzył na nas

- A my co na biegunie jesteśmy ? Wieje tu chłodem na kilometr

- O to powinieneś zapytać Aśki - Odparł bez namysłu Szymon

- Dziś to chyba Szymona - Nawet na niego nie spojrzałam, mój wzroku powędrował na Nowaka

- Dobra ja nie wnikam co tam między wami jest, tylko błagam nie pozabijajcie się na patrolu, bo Jaskowska mi nogi z dupy powyrywa - Zaśmiał się Jacek - A co do sprawy, to nie wiem czy to dobry pomysł, skoro wasze spojrzenie zabija

- Daj spokój Jacuś co tam. Przecież jesteśmy dorośli, no może nie wszyscy - Dodałam po chwili

- Ja jednak poczekam, czas jest. A póki co lecie na patrol, bo już po przerwie - Powiedział patrząc na zegarek. Bez słowa, zebraliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy na spacer. Całe szczęście reszta służby przebiegła szybko i pod względnym spokojem, tj. bez naszych rozmów. Tuż po pracy poszłam na kolejny trening, wczoraj przebiegło wszystko bez problemu i niespodzianek. Dziś kiedy przyszłam Alan rozmawiał z jakimś gościem, mój policyjny instynkt kazał mi uważać ta rozmowa była dość specyficzna

- Przepraszam Cię, ale mój kuzyn znowu sobie coś ubzdurał - Zaczął kiedy tylko wszedł na salę - Wiesz wiecznie nie pracuje i uważa, że coś mu się tam należy  - Tłumaczył mi się jak bym co najmniej nie wiem co powiedziała

- Spokojnie nic się nie stało, rozgrzałam się - Odparłam po chwili. Może i zboczenie zawodowe daje się we znaki i tak naprawdę wszystko jest ok. Jedyna rzecz nie dająca mi spokoju to fakt, czemu oddał 10% udziałów w pokorze, i tak mała ilość osób na zajęciach póki co widziałam tu 2 dziewczyny na indywidualnych lekcjach. Tego dnia byłam wyjątkowo zamyślona, co nie umknęło uwodzę Alana, od razu wyczuł że coś jest nie tak . Szybko wytłumaczyłam się ciężkim dniem w pracy

- Cześć Karolina  - Postanowiłam zadzwonić do kogoś i pójść pogadać

- No cześć Asia, co tam ?

- Nie masz ochoty wyskoczyć gdzieś na jakieś piwko czy coś ?

- W sumie Mikołaj polazł gdzieś z Zapałą, więc może wpadniesz na ranczo ?  On pewnie wróci nad ranem, ale wcale - Zaproponowała Rachwał - W lodówce połóweczka się znajdzie - Zaśmiała się

- To co ja do kupie jeszcze coś, może jakaś pizza i nie długo będę

- Super to ja zrobię jakieś przekąski, i skoczę do sklepu. Jak by mnie nie było to czekaj. Do zobaczenia

- Do zobaczenia - Rozłączyłam sie i ruszyłam na zakupy. Niecałe dwie godziny później byłam na ranczu, to miejsce coś w sobie miało. Dobrze, że Mikołaj go nie sprzedał Karolina opowiadała jak to było kiedy otrzymał, jak przekonała Białacha, żeby nie podejmował pochopnie decyzji. Z Karoliną opróżniłyśmy połówkę i siódemkę, jak przypuszczałyśmy Mikołaj nie dotarł do domu. Rozmowa z Karoliną otworzyła mi oczy, może nie powinnam tak wszystkiego przekreślać niemal od razu, w końcu już jakiś czas przyjaźnie się z Szymonem i kończenie tej przyjaźni o jakieś niedopowiedzenia było by skaranie nie rozsądne . Oczywiście przetrzymanie go jakiś czas, w niepewności, danie mu szansy na przyznanie się samemu.

- Widzę, że i Panie miały ciężką noc - Zaśmiał się Krzysiek, jak tylko nas zobaczy. Razem z Mikołajem stali na recepcji

- Cześć skarbie - Przywitał się Białach z Karoliną. Nie wiem jak oni to robią, ale byli w dużo lepszej formie od nas. - Bo wiecie pić to trzeba umieć - Zaśmiał się po chwili - Już dawno Ci mówiłem, Tobie picie nie służy szczególnie beze mnie - Zwrócił się w jej stronę

- Bardzo śmieszne -  Skarciła go wzrokiem

- Dobra lecie się przebrać, mam chwilę przerwy to będę tak dobra i wam zrobię kawkę  - Emilka była kochana, uratowała nas. Same chyba nie dałybyśmy rady

- Dziękuje - Zniknęłam z Karoliną na górze, może według alkomatu nie miałyśmy już alkoholu we krwi, co nie zmienia faktu że czułam się jak by ktoś mnie przeżuł i wypluł. Całe szczęście ten dzień minął nam szybko i sprawnie, Mikołaj z Szymonem musieli pojechać na jakąś grubszą akcję dla tego dziś pracowałam z Karoliną, z jednej strony cieszyło mnie to, a z drugiej obie nie byłyśmy dziś w formie. W ciągu dnia otrzymałam sms od Alana, życzył mi dobrego dnia i mówił, że nie może doczekać się naszej kolejnej lekcji. Według Karoliny próbuje mnie poderwać i chce się zbliżyć, pytanie tylko co ja chciałam, będąc policjantką z natury byłam już podejrzliwa, a przecież nie samymi podejrzeniami człowiek żyje. A Szymon, on przecież nie długo będzie miał rodzinę. Może w końcu powinnam dać szansę własnemu szczęściu i spróbować być szczęśliwa, przecież póki nie spróbuje nie dowiem się czy jest na to w ogóle jakaś szansa. A każdy z nas zasługuje na szanse.

- Pora zacząć żyć - Powiedziałam sama do siebie - I dać sobie szanse na szczęście - Szepnęłam wchodząc do szkoły tańca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz