niedziela, 23 czerwca 2019

1.27 Propzycja

- Pani Joanno proszę się uśmiechnąć - Z początku nie dotarło do mnie co mówi lekarz - Zrobiliśmy wszystkie możliwe badania. Wynika z nich, że nie jest  Pani chora - Szymon mocno wbił się w moje usta. Myślałam, że popłaczę się ze szczęścia
 - A te wyniki ?  - Dopytał Zieliński
- Nie wiem do końca czym może to być spowodowane, może to kwestia anemii, przemęczenia organizmu. W każdym razie proszę, na siebie uważać - Ostatnie słowa kierował do mnie
- Proszę się nie martwić, będę jej pilnować - Szymon obiął mnie mocno
- W takim razie może dziś Pani iść do domu z racji godziny jutro proszę przyjść po wypis. A no i oczywiście zwolnienie na tydzień
- Ale - Chciałam zaprotestować, ale nie było mi to dane
- Dopilnuje, żeby nawet przez chwilę nie pojawiła się w pracy
- W takim razie proszę się przebrać i zapraszam do lekarskiego dostanie Pani zwolnienie na najbliższy tydzień. - Kiedy tylko lekarz wyszedł Zieliński mocno mnie przytulił , kiedy tylko się od niego oderwałam spojrzałam mu prosto w oczy po czym czule pocałowałam.  To chyba był najszczęśliwszy dzień w naszym życiu. Najszybciej jak tylko mogłam przebrałam się, chciałam opuścić to miejsce i zapomnieć o tych paru dniach kiedy tak bardzo się bałam

***

No i stało się od dwóch dni siedziałam w domu, oczywiście Szymon był u mnie co dnia tym samym tata z Marcinem dowiedzieli się o nas. Ku mojemu zaskoczeniu ucieszył się i to bardzo, nawet sam go zapraszał żeby przychodził po pracy i zostawał na noc.  Tym samym od dwóch dni Szymon praktycznie nie bywa w domu, a mój tata ma towarzystwo do pokera. Siedzenie w domu nie jest dla mnie, już w połowie dnia zaczęło mi się nudzić. Miałam ochotę posprzątać, ale Marcin był w domu i jak to ujął Szymon go zabije jak pozwoli mi coś robić. Czyli zostało leżenie oglądanie i czytanie.  Dni mijały i mijały, a ja coraz bardziej miałam ochotę wracać do pracy, pytanie tylko z kim będę jeździć.

***

Siedziałem w pokoju kończąc raporty, służbę kończyłem za jakieś 15 minut. Dziś z Asią mieliśmy mieć wieczór dla siebie Marcin u kolegi tata u Florentyny
- Szymon Ola Cię wzywa - Drzwi do pokoju otworzyły się z rozmachem i oczywiście stał w nich nie kto inny a Jacuś
- A wiesz co chce ? - Podniosłem głowę spod papierów i spojrzałem na niego
- Nie, mam pojęcia ale to chyba coś ważnego 
- No to idę - Wstałem i skierowałem się do wyjścia. Miałem nadzieję, że u Wysockiej nie zejdzie mi długo spieszyłem się do Asi. Zapukałem po chwili usłyszałem proszę
- Wzywałaś mnie ? - Zajrzałem do środka,  kontem oka dostrzegłem, że nie jest sama.  Już chciałem się wycofać, kiedy gestem ręki zaprosiła mnie do środka. Wchodząc do środka przedstawiłem się jej gościowi.
- To jest komendant komendy głównej w Gdańsku, a to właśnie Szymon Zieliński - Podaliśmy sobie z mężczyzną dłonie na przywitanie, nie miałem pojęcia co on tu robi i co ma to wspólnego ze mną.
- To ja nie będę przedłużać. Pewnie Szymon zastanawiasz się po co Cię tu zaprosiłam - Zaczęła po chwili Ola
- Nie będę ukrywał, że tak
- A więc tak pan Waldemar jest komendantem głównej w Gdańsku. Po ostatniej akcji z handlarzami wiesz, tej pół roku temu. Pan komendant usłyszał o Tobie i ma dla Ciebie propozycję
- Tak słucham ? - Tym razem zwróciłem się w jego stronę
- Na moje komendzie ma powstać nowy zespół i chciałbym Cię do niego zaprosić. Wydział kryminalny na wyższym stopniu, nie żadne tam papiery - Mówił nie dając mi dojść nawet do słowa - Oczywiście wiązało by się to z przeprowadzką do Gdańska, Twoja nowa partnerka przyjedzie z Warszawy, albo Krakowa.
- Bardzo dziękuje - Zacząłem kiedy tylko pozwolił mi dojść do słowa.



^^^
Jak myślicie co zrobi Szymon ?

czwartek, 20 czerwca 2019

1.26 I wtedy czas zwolnił

Chciałam ukryć nas związek z Szymonem, Wysocka te plotki a do tego nie było by już szans na wspólne patrole, a tak to wszystko mogło by się zdarzyć. Niestety nasze ukrywanie nie przebiegło po naszej myśli.

- Cześć - Zapała wydukał jak zaczarowany, ja z Szymonem nie wiedzieliśmy co powiedzieć. Jego wizyta była dla nas takim samym zaskoczeniem, by co najmniej ujrzał latającego słonia. Przez chwili patrzyliśmy na siebie, jak by odebrało nam mowę. - Mówiłeś, że jutro masz wolne, więc pomyślałem, że - Wskazał na piwo w siatce - No, ale widzę że chyba źle trafiłem -  Wydukał po chwili
-  jak chcesz to wejdź - Odezwałam się jako pierwsza tuż po tym jak Szymon spojrzał na mnie pytająco i odzyskałam myślenie
- Nie no ja już pójdę - Krzysiek wycofał się szybciej niż przyszedł, kiedy zniknął na dole, spojrzałam na Zielińskiego wybuchłam śmiechem
-Z czego się śmiejesz ? - Spojrzał na mnie jak zbity pies 
- Wiesz jakie mieliście miny - Zaśmiałam się, po czym szybko pocałowałam go w usta, on udała zfochowanego

                                                                                              ***

Kolejnego dnia razem z Asią z samego rana zebraliśmy się do szpitala,  taki adres dostaliśmy od pielęgniarki, która dzwoniła wczoraj. Zatońska siedziała na krześle obok mnie, była przerażona kurczowo trzymała moją dłoń.
- Jestem obok - Trzymałem jej dłoń głaskając jednym palcem. Spojrzała na mnie, w jej oczach gościł strach, obiołem ją mocno ramieniem. Ona położyła głowę na moim ramieniu, wtulając się we mnie mocno.
- Joanna Zatońska - Zawołała nas pielęgniarka, na oko dość młoda i sympatyczna.  - Zapraszam za mną. Asia wstała i podeszła do niej, zamienili dwa zdania i podeszła do mnie.
- Będę musiała zostać na badaniach - Wręczyła mi klucze - Przywieź mi jakieś ubrania, u mnie nie ma nikogo - Chwyciłem klucze i mocno ją przytuliłem
- Za nie długo będę - Pocałowałem ją w policzek, tuż przed odejściem
- To ja Panią zapraszam za mną  - Uśmiechała się do niej, ostatni raz do niej podbiegłem i czule ucałowałem, kobieta zaśmiała się - No proszę proszę za mną chłopaka zaraz przyjedzie, póki co wypełnimy dokumenty i zrobimy podstawowe badania. Pobiegłem do samochodu, chciałem jak najszybciej znależść się  u niej w mieszkaniu i wrócić z powrotem, najważniejsze to być przy niej

                                                                                          ***

Pielęgniarka miała na imię Dominika, była mniej więcej w moim wieku i dość sympatyczna.  Bałam się jak cholera tych badań, a właściwie to wyników.
- Pobiorę Ci krew, potem pokaże Ci Twoją salę.  Myślę, że jak skończymy wywiad to Twój chłopak już wróci. Nie myliła się, kiedy wróciłam z wywiadu Szymon już był.
- Już jestem - Wstał jak tylko mnie zobaczył, podszedł do mnie i dał mi buziaka - I jak ?
- Zrobiliśmy już badanie krwi i wywiad teraz, zostawię was samych. Niech Pan dopilnuje, żeby Asia się przebrała a za jakieś 2 godziny przyjdę zabrać na kolejne badania i myślę, że do kolacji będziemy już po. Jutro jeszcze dwa no i wyniki i będziemy wszystko wiedzieć - Dominika odpowiedziała mu za mnie
- Oczywiście, że dopilnuje - Odpowiedział jej  uśmiechem, po czym obiął ją ramieniem. Dominika wyszła z pokoju, ja bez słowa usiadłam na krześle
- Mam nadzieję, że zabrałem wszystko
- Na pewno dziękuje, Szymon co ja powiem w pracy co ja powiem w domu z 2 dni z tad nie wyjdę to na pewno.
- Kotuś spokojnie coś wymyślimy, narazie o tym nie myśl - Pocałował mnie w czoło - Przebierz się, a potem może się przejdziemy - Uśmiechał się cały czas próbując dodać mi sił. Nie odpowiedziałam nic tylko wstałam i poszłam się przebrać. Szymon siedział, ze mną cały czas rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Koło 2 poszłam na badania, prześwietlenia i takie tam,kiedy wróciłam on był cały czas.
- Dzwonił Twój tata, aż 4 razy - Zaczął kiedy usiadłam na łóżku. Spojrzał na mnie podając mi telefon - Oddzwoń do niego na pewno się martwi - Dodał czule


                                                                    ***

- Szymon co ja mu powiem - Spojrzała na mnie przerażona - Poczekajmy na wyniki nie chce  go martwić
-  Musisz do niego zadzwonić, wiesz że dla niego to dziwne że nie wracasz kolejną noc na noc
- Powiem, że jestem u Marty. Jutro po wynikach, jeżeli będzie trzeba zadzwonię. Nawet jak będę się wymigać możesz sam mu powiedzieć - Spojrzała na mnie z tym całym przerażeniem w oczach
- Dobrze skarbie - Ucałowałem ją w czoło - Zrobimy jak chcesz, zadzwoń do taty a ja poczekam przed a potem pójdziemy na dół coś zjeść
- Dziękuje  - Uśmiechnęła się na siłę, złożyłem na jej ustach pocałunek i opuściłem sale, serce  rozpadało mi się na miliony kawałeczków.
Kolejnego dnia rana, wstałem jak najszybciej tylko mogłem chciałem już rano być przy niej. Już o 10 miała mieć pobranie szpiku do badań. Chciałem być przy niej od samego początku, żeby czuła, że jestem z nią
- Dzień dobry Pani Joanno - Przywitał się lekarz, kiedy wszedł do sali. Było już dość późno, jego wizyta oznaczała jedno wyniki, jej dłoń momentalnie zacisnęła się w mojej  - Pana prosił bym o opuszczenie sali
- Jeżeli przychodzi pan z wynikami to... - Nie wiedziała co powiedzieć, jak ująć to w słowa. Była przerażona, chyba milion razy bardziej niż tamtej nocy. Niewiele myśląc usiadłem na jej łóżku i obiąłem ramieniem, miałem nadzieję że lekarz to zignoruje, chociaż z grubsza miałem to gdzieś chciałem być obok niej. Być jej podporą, opoką, schronieniem.
- Dobrze, a więc.... - Poczułem jak czas zwalnia

czwartek, 13 czerwca 2019

1.25 Kocham Cię

Obudziły mnie delikatne promienie słońca, przebijające się przez okno, otworzyłam oczy i przypomniałam sobie o tym co stało się wczoraj, z początku do moich oczy napłynęły łzy, ale po chwili pojawił się uśmiech, przypomniałam sobie wczorajszą scenę pod blokiem, a potem w domu. Przejechałam ręką po poduszczę, ale nikogo nie zastałam, w domu panowała cisza rozejrzałam się do okoła, ale go nie ujrzałam.  Dopiero po chwili dostrzegłam tacę, stał na niej wazon z czerwoną róża, sok pomarańczowy i kanapki
" Poszedłem do pracy, nie miałem serca Cię budzić tak słodko spałaś, odezwij się jak wstaniesz.
Smacznego :*
Ps. to była najpiękniejsza noc w moim życiu. Kocham Cię, na zawsze Twój Sz. "
-Wariat - Zaśmiałam się pod nosem i zabrałam do śniadania, byłam głodna jak diabli

***

- Halo ziemia do Szymona - Usłyszałem nagle
- Tak - Odpowiedziałem wyrwany z transu, patrząc na Zapałę
- Co tam Ci leży na sercu opowiedz wujkowi Zapale - Zaśmiał się
- A jaśniej ?
- Jaśniej,jaśniej opowiadaj co tam sprawia,że latasz w chmurach, co a może kto ?
- Oj Krzysiu Krzysiu - Chciałem coś dopowiedzieć, ale zadzwonił mój telefon  dzwoni Asia <3, odebrałem bez wahania
- Dzień dobry - Usłyszałem jej cudowny głos
- Dzień dobry - Już chciałem wyjść, ale Zapała podniósł się pierwszy i skierował w stronę drzwi - Jak spała moja księżniczka ? - Zapytałem kiedy Zapała wyszedł z pokoju
- Przy Tobie cudownie, dziękuje za śniadanie było pyszne
- Zwykłe kanapki nie postarałem się, następnym razem się poprawie - Zaśmiałem się do słuchawki, cały czas martwiłem się o to jak się czuje. Nie byłem wstanie myśleć o niczym innym, chciałem zapytać czy wszystko dobrze ale to pytanie chyba nie było by najlepsze
- Najlepsze śniadanie jakie jadłam...Szymon? - Dodała niepewnie i zamilkła
- Tak ? Coś się stało ? - Kiedy milczała, powoli wpadałem w panikę - Asia wszystko gra ?
- Tak, tak - Odezwała sie po chwili - Po prostu dzwonili do mnie z przychodni, mam jutro iść na jakieś dodatkowe badania
- Zaraz pójdę do Oli po wolne, coś wymyślę
- Nie musisz, dam sobie radę sama

- Ale chce, wiesz  dobrze że nie jesteś z tym sama jestem z Tobą i zawsze będę 

-Dziękuje - Zamilkła na chwilę - Kocham Cię - Szepnęła

- Ja Ciebie też kocham - Chciałem jeszcze coś dodać, ale drzwi do pokoju gwałtownie się otworzyły stanął w nich nie kto inne jak Jacuś  - zadzwonię później

- Szymon masz gościa - Wypalił kiedy odłożyłem słuchawkę. Ku mojemu zaskoczeniu w drzwiach pojawił się tata Asi, zdziwiłem się jego wizytą

- Dzień dobry, zapraszam coś się stało ? - Gestem zaprosiłam go do środka.
- Przepraszam, że zawracam Ci głowę, ale martwię się o Asię . Od wczoraj nie mam z nią kontaktu, nie odbiera ode mnie - No  tak mogłem się domyśleć, że Aśka nie zadzwoniła od wczoraj do niego
- Proszę się nie martwić - Uśmiechnąłem się starając się nie pokazywać, że w zasadzie tak naprawdę jest powód do zmartwień - Wczoraj z Asią, się trochę zasiedzieliśmy u mnie no i została, a no ja niestety do pracy musiałem to już na nogach - Zaśmiałam się, chciałem żeby myślał, że wszystko gra.
-  A już się o nią martwiłem - było widać że Panu Franciszkowi ulżyło - To ja nie będę przeszkadzać, uciekam do domu. Cześć Szymon - Pożegnał się i szybko zniknął.
Miałem szczęście, że Zapała zniknął na dłużej bo jeszcze by palnął by coś głupiego, a ja potem bym się musiał tłumaczyć. Nie mam pojęcia czy Asia chce na chwile obecną mówić innym o tym co jest między nami.
- To do jutra - Krzychu pożegnał się, ze mną wychodząc do domu
- Jutro mnie nie ma muszę coś załatwić - Odparłem pakując plecak
- Takiemu to dobrze, w takim razie do następnego patrolu

***

Kończyłam przygotowywać obiad, kiedy usłyszałam jak drzwi do domu się otwierają. Już po chwili stanął w nich Szymon, od razu na mój widok się uśmiechnął. Kochałam ten uśmiech, to jak na mnie patrzył.


- Cześć piękna - Powiedział i wbił się w moje usta
- Cześć piękny - Odpowiedziałam przegryzając dolną wargę - Obiad zaraz będzie
- Nie musiałaś nic robić poszlibyśmy gdzieś
- Miałam dużo czasu, musiałam się czymś zająć - Dodałam nieco smutniejsza, starałam się o tym wszystkim nie myśleć, ale nie dało się.
- Nie myśl o tym - Obiął mnie od tyłu i mocno przytulił, całując w szyje - Zjemy coś, a potem zabieram Cię na spacer, a potem hmmm pizza, lody i jakiś durny film - Mruczał mi do ucha, najczulej jak potrafił
- Z  Tobą  i na koniec świata - Zaśmiałam się. Nie minęła nawet godzina i poszliśmy na spacer, Szymon zabrał mnie na spacer do parku, Szymon czule mnie obejmował i co chwile szeptał, jak bardzo mnie kocha. Po jakiś 2 h byliśmy w domu, Szymon zamówić pizze i włączył jakaś głupią komedię, zmęczeni całym dniem o 22 szykowaliśmy się do spania, nie chciałam wracać do domu więc zostałam u Szymona
- Hej piękna uśmiechnij się  - Przylepił się do mnie, starając się poprawić humor. Działał na mnie jak najlepszy narkotyk kiedy był tuż obok od razu moi humor się poprawiał.
- Boje się - Szepnęłam tuląc się do niego
- Wiem, maleńka - Nagle poczułam jak zaczyna mnie łaskotać, no tak cały Szymon zrobi wszystko, żebym się uśmiechnęła.
- Wariacie zostaw - Mówiłam śmiejąc się w najlepsze - Proszę - Wydukałam, ale on był nieugięty cudem udało mi się wyrwać z jego szponów  i uciec
- I tak Cie dorwę - Śmiał się ganiając mnie, po jakieś chwili usłyszałam dzwonek do drzwi, Zieliński nie chciał odpuścić i rozbawiony biegł za mną. Niewiele myśląc w jego koszuli, która sięgała mi po kolana otworzyłam drzwi, zamurowało mnie Szymon po chwili przybiegł do mnie wpadając w moje plecy.

środa, 12 czerwca 2019

1.23 Zawsze na zawsze

- Szymon nie ! Nie będziesz na to wszystko patrzeć ! - Kręciła głową, płakała - Nie rozumiesz nie !!! Zostaw mnie, po prostu mnie zostaw !! - Zaczęła bić mnie po klatce piersiowej, nie myślałem wiele, złapałem ją za nadgarstki i przyciągnąłem do siebie. Złożyłem na jej ustach pocałunek, z początku się opierała ale po chwili poddała mi się. Kiedy oderwaliśmy się od siebie spojrzała na mnie, po chwili poczułem jej dłoń na moim policzku, zanim się zorientowałem wybiegła...
Wybiegłem z mieszkania na klatce jej nie było, słyszałem jak deszcz uderza o parapety, pogoda była fatalna, a jej nie było w środku. Wybiegłem tak jak stałem, ujrzałem ją niemal natychmiast podbiegłem do niej od razu, złapałem za rękę i odwróciłem w swoją stronę, koc który miała na sobie całkowicie przesiąkł od deszczu.

                                                                                             ***

To co zrobił Szymon zaskoczyło mnie, czekałam na to długo cholernie długo, ale w takiej chwili w takiej sytuacji nie mogę na to pozwolić. Nie mogłam pozwolić na to, żeby był przy mnie i patrzył jak będę cierpieć, jak każdego dnia będę gasnąć.
Ten pocałunek był spełnieniem moich marzeń, wszystkiego co pragnęłam. Tylko dlaczego te marzenia spełniają się w takiej chwili, w takim momencie. Teraz kiedy moje życie jest na skraju przepaści, kiedy upadłam i nie wiem jak się podnieść, pojawił się on był blisko mnie, zawsze obok, pragnęłam tego jak niczego innego, pragnęłam aby czuł to co ja, ale nie potrafiłam bym patrzeć mu w oczy każdego dnia i widzieć jak się o mnie martwi, jak umiera razem ze mną.
Czemu w tym pieprzonym świecie jest tak, że jedni mają wszystko o czym tylko pragną nie muszą o to walczyć, tylko zapragną i mają. Inni natomiast pragną czegoś całym sercem, walczą o to, żeby tuż za chwile musieć z tego zrezygnować. Tak właśnie było ze mną, właściwie od kąd pamiętam zawsze kiedy dostawałam to czego pragnęłam zaraz musiałam się z tym żegnać, do tej pory nigdy nie była to moja decyzja, z Szymonem było inaczej on był dla mnie najważniejszy na całym świecie, nie mogłam pozwolić na to, aby cierpiał ze mną, żeby każdego dnia patrzył jak staje się słabsza jak odchodzę.
Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramie i gwałtownie odwraca.
- Aśka - wyszeptał w jego oczach widziałam tą ogromną miłość, ten pieprzony smutek którego tak nie chciałam widzieć w jego oczach, tak bardzo pragnęłam  jego szczęścia.
- Szymon, proszę Cię - Czułam jak po moich policzkach płyną kolejne łzy - Nie utrudniaj mi tego, proszę - Dodałam szeptem, chciałam odejść ale on mi nie pozwolił  - Kurwa Szymon !  - Nie wytrzymałam i wybuchłam
- Aśka do cholery zrozum to w końcu - Widziałam w jego oczach strach, ale nie był to starch przed chorobą, to było zupełnie coś innego - Cholera Aśka jak ja mam Ci to powiedzieć ! Co mam zrobić, żebyś w końcu zrozumiała !!! - Światło latarni padało na nas, dostrzegłam w jego oczach łzy

                                                                                                    *** 

Widziałem w jej oczach ból, cierpienie i tą cholerną rozpacz. Tak bardzo chciałem zabrać to wszystko zdjąć z jej ten ciężar, ale nie umiałem. Przez chwile kiedy byliśmy tak blisko widziałem w jej oczach coś pięknego, jednak po chwili to wszystko zniknęło i pojawił się strach, przed tym wszystkim, strach o nowy dzień
- Aśka do cholery zrozum to w końcu  - Jej łzy zabijały mnie od środka. Miałem wrażenie, że walczy sama ze sobą, że prowadzi jakąś wewnętrzną walkę sama z sobą -  Cholera Aśka jak ja mam Ci to powiedzieć ! Co mam zrobić, żebyś w końcu zrozumiała !!! - Poczułem jak do moich oczu napływają łzy, musiałem o nią walczyć, chciałem o nią walczyć. Ona jest dla mnie wszystkim
- Szymon proszę Cię - Ponownie chciała odejść, chwyciłem ją za dłoń, koc spadł z jej ramion. Wyglądała tak bezbronnie, czułem na sobie spojrzenia innych. Najwyraźniej mieli z okien przedstawienie
- Aśka kurwa ! - Powoli przestawałem nad sobą panować
- Szymon do cholery zrozum to, ja jestem chora umieram !!! Dla nas nie ma przyszłości !!!
- Pieprzyć przyszłość!!! Pieprzyć wszytsko  !!! - Krzyczałem chyba na pół osiedla - Liczy się tylko tu !!! Tylko teraz !!! Aśka kurwa kocham Cię !!- Wykrzyczałem i ponownie zatopiłem się w jej ustach, z początku się opierała, ale kiedy oderwaliśmy się od siebie, kiedy spojrzała mi w oczy zaśmiałem się szepcząc Kocham Cię wtedy jak by zmiękła poddała się samej sobie i zatopiła się w moim uścisku, sam nie wiem ile tak staliśmy. Kiedy się od siebie oderwaliśmy stykneliśmy się  czołami, Asia zaczęła płakać i śmiać się. Słyszelismy głosy sąsiadów jedna sąsiadka chciała nas przechrzcić za strój Asi i to całe przedstawienie, wtedy Pani Wandzia szybką ją uciszyła, co spowodowało, że nasz śmiech był coraz głośniejszy, chwyciłem ją za dłoń i w pare sekund znaleźliśmy się na klatce, czułem się jak zakochany nastolatek.
Do domu wpadliśmy razem z drzwiami, nasze rzeczy lądowały na ziemi z prędkością światła, nie liczyło się nic tylko my.
Mając ją w sowich ramionach, miałem swój cały świat nie liczyło się nic poza nią.  Nie zważałem na to co będzie jutro, za tydzień czy rok. Najważniejsze, że była tuż obok mnie, że mogłem być jej podporą,  że mogłem trzymać ja w swoich ramionach, kiedy jest szczęśliwa i pełna życia i będą ją trzymać do samego końca, kiedy będzie płakać i przeklinać cały świat, kiedy będzie nienawidzić, całego świata, nawet mnie ja będę tuż obok niej. Będę szedł krok w krok, zawsze przy niej, ramię w ramię. Będę podnosił ja do momentu, aż starczy mi sił i chociaż miał bym się czołgać, będę przy niej.
Bo kocha się zawsze i mimo wszytsko, anie tylko wtedy kiedy jest słodko i różowo, bo właśnie na tym polega miłość, żeby być razem na dobre i na złe, a tym bardziej w to złe bo co to za filozofia stać ramię w ramie kiedy jest różowo świeci słońce i nikt nie rzuca w Ciebie kamieni i  posypuje raną  twych rany, kiedy nie zasłaniasz jej swym ciałem, żeby nikt jej nie skrzywdził
- Kocham Cię i będę kochał zawsze, na zawsze - Szepnąłem całując ją w czoło i mocno zaciskając w swych ramionach


niedziela, 9 czerwca 2019

1.23 Pieprzona rzeczywistość

- O dzień dobry Pani Wandziu co tam się stało ?  - Pani Wanda była moją sąsiadką miała koło 80 lat, była osobą spokojną i samotną nie lubiła wpieprzać się w czyjeś życie
- Szymuś coś mi się z telewizorem stało możesz zobaczyć ?
- Jasne tylko wezmę kluczę - Miałem już zamykać mieszkanie kiedy usłyszałem dźwięk telefon - To ja zejdę do Pani tylko odbiorę - Zszedłem z powrotem do mieszkania, dzwonił Nowak nie za bardzo chciałem odbierać, ale w sumie nie było wyjścia.
- Tak Jacku...., ale jak to ? Jasne będę jutro rano - W ogromnym szoku rozłączyłem się i odłożyłem telefon. Ola chciała ze mną rozmawiać podobno wszystko się wyjaśniło.

***

 Popatrzył na mnie ze współczuciem, chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie chciałam go słuchać bez słowa wstałam i wyszłam z gabinetu.

To co usłyszałam brzmiało jak pieprzony koszmar, sen z którego pragnęłam się obudzić skierowałam się w stronę parku, godzinami spacerowałam i rozmyślałam w końcu nie wytrzymałam i zaczęłam płakać, w pobliskim barze zamówiłam pare kolejek chciałam zagłuszyć ten wewnętrzny pieprzony ból, który tkwił gdzieś wewnątrz mnie chciałam zagłuszyć jego słowa to co mi powiedział, zapomnieć o tym chodź na chwilę i znowu poczuć się tak jak przedtem, ale to nic nie pomagało z każdą kolejną kolejką nie czułam różnicy nie czułam żeby coś się zmieniło te słowa cały czas tkwiły mi w głowie te głupie 5 słów, a czułam jak by wszystko w co wierzyłam gdzieś przepadło, umarło. Dopiero po 2 piwach i paru kolejkach czułam jak się inaczej, ale mimo tego te słowa krążyły w mojej głowie jak jakaś pieprzona piosenka, której nie mogę zapomnieć. Mój telefon od paru godzin dzwonił i dzwonił, nie chciałam z nikim rozmawiać dla tego w końcu go wyłączyłam jedyne czego pragnęłam to zostać sama ze sobą.

Wyszłam z baru, miałam już dość alkoholu który mimo tego, że uderzył mi do głowy nie zagłuszył mojego bólu nie spowodował, że zapomniałam. Poczułam jak drobne kropelki deszczu zaczęły obmywać moją twarz, nie mineło wiele czasu a chodziłam w deszczu który rozpadał się na dobre. Nie chciałam wracać do domu, siedzieć sama w czterech ścianach, nie chciałam też niczyjego pieprzonego współczucia, jedyne czego chciałam to żeby to wszystko okazało się snem, chciałam aby deszcz zmył ze mnie ten pieprzony ból, który rozdzielał mnie od środka, ludzie pytali czy wszystko dobrze ? Czy coś się stało ? Nie potrafiłam im powiedzieć, bo co miała bym powiedzieć, że właśnie zawaliło mi się życie, dla tego też szłam dalej bez słowa, nie zwracając uwagi na nic.

***

Trochę się zasiedziałem u Pani Wandy zegarek wskazywał już 21, już dawno chciałem wracać do domu, ale ona nalegała żebym został nie miałem serca jej odmówić, była samotna nie miała nikogo, Aśka i tak nie odbierała więc postanowiłem dotrzymać jej towarzystwa.
- Pani Wandziu dziękuje, za ciasto herbatkę ale ja już naprawdę będę się zbierać jutro do pracy - Wstałem od stołu kierując się w stronę wyjścia
- No dobrze, dziękuje Ci jeszcze raz - Uśmiechnęła się do mnie
- Nie ma za co dobranoc - Uśmiechnąłem się do niej i wyszedłem. Wchodziłem właśnie po schodach do siebie, kiedy byłem już prawie na górze dostrzegłem postać. Całą przemoczoną, miała spuszczoną głowę, dopiero po chwili ją rozpoznałem
- Boże Aśka - Wbiegłem po 2 schodki - Co się stało ? - Ona dopiero po chwili podniosła wzrok, oczy miała czerwone od płaczu, nie potrafiła wydusić z siebie ani słowa. - Chodź szybko do domu przeziębisz się - Pomogłem jej wstać, działała jak w transie. Jej oczy były puste nieobecne, przepełnione żalem. Nie odzywała się ani słowem, w milczeniu wykonywała moje polecenia, wepchnąłem ją do łazienki, z ręcznikiem i czymś do przebrania.
Martwiłem się cholernie się o nią martwiłem, nie miałem pojęcia co się stało czy ktoś ją skrzywdził, dla czego jest w takim stanie. Gdyby ktoś ją skrzywdził, nie wybaczył bym sobie tego, nie wybaczył bym sobie tego, że nie potrafiłem jej ochronić przed złem tego świata, z pozoru Aśka wydawała się silna i niezależna, ale w głębi duszy była cholernie wrażliwa i delikatna. Oddał bym wszystko, żeby ochronić ją przed całym złem tego świata.

                                                                                       ***

Do końca nawet nie wiem jak i kiedy wylądowałam u Szymona w mieszkaniu coś mnie tu przyprowadziło, jakaś niewidzialna siła przyprowadziła mnie prosto pod jego drzwi. Teraz stałam pod prysznicem, ciepła woda spływała po moim ciele, ale nie zabierała tego bólu, to było gdzieś w środku mnie, siedziało tak głęboko we mnie, nawet sama nie wiem czy potrafiłam jeszcze płakać. Nie mam pojęcia ile tak stałam, jak długo woda obijała się o moje ciało.

- Asia nic Ci nie jest ? Wszystko gra ? - Usłyszałam nagle pukanie do drzwi  i jego cichy szept, on martwił się o mnie jak nikt inny. Nie odezwałam się ani słowem, dopiero po chwili wyszłam z łazienki. On na mnie czekał, z ciepłym kocem w dłoniach. Nie potrafiłam na niego spojrzeć, nie umiałam spojrzeć mu w oczy, powiedzieć co kolwiek bo co miałam mu powiedzieć,jak ubrać to w słowa. Po chwili poczułam jak okrywa mnie kocem i mocno przytula, jego dłoń gładziła moje plecy, jego usta cicho szeptały mi do ucha, że wszystko będzie dobrze, niewytrzymała i wybuchłam płaczem. Czułam sie przy nim bezpiecznie cholernie bezpiecznie, ufałam mu jak nikomu innemu.  Był dla mnie kimś wyjątkowym, kimś najważniejszym nie potrafiłam wyznać mu prawdy, a jednocześnie nie potrafiłam go dalej oszukiwać.

                                                                                     ***

Przytuliłem ja najmocniej jak tylko potrafiłem, ona wtuliła się we mnie jak małe bezbronne dziecko, czule gładziłem jej plecy i cicho szeptałem, po chwili rozpłakała się jak nigdy przedtem, tuląc się jeszcze mocniej, jak by chciała się schować przed całym światem, przed czymś co ją tak bardzo przeraziło.
- Co się stało ? Ktoś Cię skrzywdził ?  - zapytałem delikatnie ona nie odpowiedziała, jej płacz był spazmatyczny. Płakała i trzęsła się, krajało mi się serce. Nie potrafiłem patrzeć na jej cierpienie, na to jak płaczę, to wszystko powodowało, że rozpadałem się od środka na maleńkie kawałeczki, moje serce krajało się z każdą jej najdrobniejszą łza. Delikatnie odsunąłem ją od siebie ujmując jej twarz w moich dłoniach, kciukiem otarłem jej łzy
- Maleńka co się stało ? Możesz mi zaufać - Wyszeptałem patrząc jej w oczy. Ona chwile się zawahała, po chwili otworzyła usta
- Szymon.... ja- Mówiła powoli jak by szukała słów - Ja ... mam... białaczkę -  Rozpłakała się ponownie, te słowa zadziałały jak kubeł zimnej wody, jak cios w pysk
- Jak to ? To nie możliwe
- Byłam na badaniach okresowych, ja umieram rozumiesz - Zaczęła krzyczeć i płakać
- Ej spójrz na mnie, białaczka to nie wyrok słyszysz ! - Patrzyłem w jej oczy, czułem jak po moim policzku płynie łza. -  Wygrasz tą walkę rozumiesz ! Wygrasz a ja Ci pomogę
- Szymon nie ! Nie będziesz na to wszystko patrzeć ! - Kręciła głową, płakała - Nie rozumiesz nie !!! Zostaw mnie, po prostu mnie zostaw !! - Zaczęła bić mnie po klatce piersiowej, nie myślałem wiele, złapałem ją za nadgarstki i przyciągnąłem do siebie. Złożyłem na jej ustach pocałunek, z początku się opierała ale po chwili poddała mi się. Kiedy oderwaliśmy się od siebie spojrzała na mnie, po chwili poczułem jej dłoń na moim policzku, zanim się zorientowałem wybiegła...



sobota, 8 czerwca 2019

1.21 Zawieszenie

Od  trzech dni nie pojawiłam się na komendzie musiałam odpocząć od tego wszystkiego, to co zrobił Mariusz, postawa Szymona chyba za dużo jak na jeden dzień. Od Jacka też nie odbierałam, wysłałam tylko sms, że czymś się zatrułam i nie będzie mnie w pracy, a do tego nie mam siły rozmawiać.
Jutro miałam badania okresowe do pracy, postanowiłam to wykorzystać i skorzystać z jeszcze jednego dnia, nie miałam ochoty oglądać Mariusza, Jaskowska na zmianę siedzi z Wysocką, nie chciałam żeby obie o tym wiedziały, w końcu by dowiedziała się cała komenda, a nie chciałam tego

- O cześć Jacuś właśnie miałam dzwonić - Zaczęłam od razu kiedy odebrałam słuchawkę
- Aśka tylko nie mów, że chcesz przedłużyć wolne, nawet nie ma takiej opcji - Nawijał tak szybko, że nie dało mu rady przerwać  - Jutro musisz już być w biurze
- Ale mam badania kontrolne
- Przed praca krew, a po reszta nie mamy ludzi do pracy. Więc przykro mi, ale oficjalnie jutro wracasz. To nie moja decyzja  - Ciężko westchnęłam rozkaz to rozkaz
- Dobra w takim razie jutro będę
- Super 8.30 odprawa nie spóźnij się - Jacek dość szybko się rozłączył nie miałam pojęcia z kim będę jutro jeździć. Zadzwoniłam do Szymona, ale miał wyłączony telefon. W pierwszej chwili pomyślała, że mają jakąś ważna sprawę i musiał wyłączyć telefon, jednak prawda była zupełnie inna, ale wtedy jej nie znałam.

***

Weszłam na sale odpraw ku mojemu zdziwieniu nie było Mariusza, ani w zasadzie nikogo z kim mogła bym jeździć. Czekałam jak na szpilkach, miałam jakieś złe przeczucia, sama nie wiem czemu, ale coś w środku mówiło mi że coś nie gra. Szymon telefon włączył jakoś w środku nocy, nawet nie oddzwonił. Nie chciałam mu się narzucać więc odpuściłam. Niedługo po nas pojawił się Jacek, Ola i Krzysiek, nie było Zielińskiego moje przeczucie było coraz gorsze. Na początku nawet nie docierało do mnie to co mówi Wysocka, aż do tej chwili.

- Bardzo mi przykro was o tym informować, ale musiałam zawiesić Szymona, dla tego dziś z Krzyśkiem pojedzie Asia
- Zawiesić, ale co jak to za co ?
- Takich informacji nie mogę udzielić, a teraz koniec odprawy. Zapraszam na patrole - Mówiła jak by niewzruszona, próbowałam z nią porozmawiać na osobności, ale to nic nie dało.Cały czas byłą nieugięta
- Szymon do cholery odbierz - Jak głupia dzwoniłam do Zielińskiego, ale on nie odbierał
- Jacek !  - W końcu udało mi się złapać Nowaka
- O Aśka dobrze, że jesteś macie wezwanie jakaś bójka na Nowowiejskiej 5/5
- Dobra zaraz pojedziemy powiedz mi najpierw co jest grane
- Wiesz, że nie mogę
- Jacek do cholery od wczoraj dzwonie do niego jak głupia nie odbiera od 4 dni w ogóle się nie odzywa. Teraz Olka mówi, że go zawiesiła albo mi powiesz co jest z Szymonem, albo w tej sekundzie ide do Olki i zwalniam się pod byle pretekstem i jade do niego
- Chodź - Złapał mnie za rękę i zaciągnął do swojego pokoju. Co tam usłyszałam przeszło moje oczekiwania, takiej informacji się nie spodziewałam.

                                                                                      ***

Siedziałem w domu musiałem sobie poukładać to wszystko, zawiesili mnie przez tego całego Mariusza, obiecałem Asi że nie powiemy o tym Jaskowskiej ani Oli, a dane jej słowo było dla mnie najważniejsze. Ten cały Mariusz chyba to wyczuł bo naopowiadał Oli jakiś głupot, że na niego naskoczyłem i go pobiłem. W pierwszej chwili myślałem, że zrobię mu krzywdę dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że był by to błąd, nie mogłem grać jego bronią.  Od wczoraj dzwoni do mnie Asia nie potrafiłem z nią rozmawiać nie wiedziałem co jej powiedzieć, nie chciałem żeby brała do siebie to co się stało, że to przez nią mnie zawiesili.
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi, nie spodziewałem się nikogo dla tego niechętnie zwlokłem się z łóżka zastopowałem film i poszedłem otworzyć

                                                                                           ***

Zaraz po służbie poszłam do Oli musiałam jej wszystko wyjaśnić, na początku nie chciała mnie słuchać, ale w końcu zdała sobie sprawę że nie dam za wygraną i musi mnie wysłuchać. Rozmawiałam z nią koło 20 minut, dopiero kiedy wyjaśniłam wszystko mogłam pójść bo wyniki tych nieszczęsnych badań całe szczęście to tylko raz na dwa lata. Po skończonych badaniach siedziałam pod gabinetem lekarza w oczekiwaniu na jeden głupi papierek
- Joanna Zatońska - Dość młody lekarz wyszedł z gabinetu, po usłyszeniu swojego nazwiska od razu wstałam i podążyłam za nim - Proszę usiąść - Wskazał na krzesło naprzeciwko swojego - Jeżeli chodzi o badania, które wykonała Pani przed chwilą nie mam przeciwwskazań do pracy, płuca pracują prawidłowo, brak problemów z sercem
- To świetnie, w takim razie poproszę papierek i uciekam. Nie będę zabierać Panu więcej czasu ma Pan pewnie ważniejsze przypadki niż ja - Uśmiechnęłam się do niego, on spojrzała na mnie dość dziwnym wzrokiem
- Pani Joanno

piątek, 7 czerwca 2019

1.21 Nikomu nie pozwolę Cię skrzywdzić

  Czekałam w pokoju już jakieś 15 minut, na komedzie byłam juz o 5.30 to chyba z tych nerwów przed tą całą akcją. No i oczywiście nie mogłam się doczekać kiedy w końcu zobaczę się z Szymonem, chwile pracy z nim na pewno podziała na mnie dobrze, chociaż trochę odpocznę od tego całego barana.-Cześć - Usłyszałam znajomy głos, z niedowierzaniem podniosłam głowę - A co Ty tu robisz ?- Zapytałam zdziwiona jak nigdy - Jaskowska mnie przysłała, żebym popatrzył jak pracujesz z Szymonem. Nie wiem co wy macie na jego punkcje - Mówił jak by zły i zazdrosny - Co on jakiś Bóg, że mam o 5 wstawać, żeby zobaczyć jak współgracie - Miałam już coś powiedzieć, ale w drzwiach pojawił się Zieliński - Aśka ? - Spojrzał na mnie zdziwiony, zanim coś dodał  podeszłam do niego i przytuliłam się na powitanie dając mu buziaka w policzek -Cieszę się, że w końcu możemy znowu razem  popracować - Uśmiechnęłam się- Ja też się cieszę, nawet nie wiesz jak bardzo -  Spojrzał w stronę Mariusza po czym na mnie - Czekaj czy to znaczy, że jedziesz z nami na akcję ?- Tak - Pokiwałam głową - Nie zgadzam się ! - Wypalił nagle takiej reakcji się nie spodziewałam - Co ? - Zrobiłam oczy jak 5 zł, tylko tyle byłam w stanie powiedzieć, jego postawa zszokowała mnie jak nic do tej pory - Aśka to cholernie niebezpieczna akcja oni porywają kobiety, gwałcą i wywożą do burdeli - W jego wzroku dostrzegłam troskę - Wiem - Położyłam mu dłonie na ramionach - To miłe, że się o mnie martwisz ale dobrze wiesz, że nie zmienię zdania. A teraz uciekam do Jacusia - Ucałowałam go w policzek i wyszłam z pokoju 
Jakoś o 6.15 zaczęliśmy całą akcje, ja miałam być przynętą na ten cały gang. Miałam włóczyć się po dworcu, czekając na pociąg bo zwolni mnie w pracy, mieszkam na jakieś wsi zakutej dechami moi rodzice są tak zacofani w cyfryzacji, że nie wiedzą co to telefon komórkowy, znajomych praktycznie nie mam więc i nie będzie miał się kto o mnie martwić. Miałam zapytać ich o jakąś tani bufet bo umieram z głodu, jeżeli dobrze pójdzie to zaproponują mi coś do jedzenia i prac, czyli już koło 8.30 będziemy jechać do tego burdelu, powrót na komęde planowaliśmy koło 9. Widziałam na sobie wzrok Szymona, cały czas się o mnie martwił i chciał odwieść mnie od tego pomysłu, kiedy mówiłam że nie mam zamiaru rezygnować zapewniał, że cały czas będzie tuż obok i nie pozwoli, żeby coś mi się stało.  Szczerze przyznam, że trochę się obawiałam tego wszystkiego myśl, że Szymon jest tuż obok powodowało, że nie bałam się niczego. Wiedziałam, że przy nim jestem bezpieczna.
***
- Na pewno nie potrzebujesz lekarza ? - Spytał z troską kiedy jechaliśmy już na komendę - Tak wszystko gra, trochę boli ale przejdzie - Uśmiechnęłam się do niego -Gdyby nie Ty nie udało by się nam ta akcja - Najważniejsze, że już po i wszystko się udało - I, że nic Ci nie zrobili - Uśmiechnął się do mnie - Bałem się o Ciebie - Dodał po chwili , rozmawialiśmy jak by Mariusza i Krzyśka  nie było z nami, tymczasem oni siedzieli na tylnim siedzeniu. Krzysiek uśmiechał się pod nosem, natomiast Mariusz siedział z miną jak by mu ktoś zrobił krzywdę. - Widzisz stary - Zwrócił się w stronę Mariusza - Pracujesz z najlepszą policjantką na komendzie - Puścił mi oczko - Tylko pilnuj jej bo lubi się pakować w kłopoty - Zaśmiał się - Zauważyłem - Mruknął i wsadził nos w telefon .-Dziwny ten nowy - Mruknął kiedy wychodziliśmy z radiowozu, przewróciłam oczami, on zrozumiał o co mi chodzi bo tylko się zaśmiał i życzył powodzenia
***
Dzisiejszy dzień na służbie minął zdecydowanie szybciej, dwa razy minęłam jeszcze Szymona na korytarz. Zdecydowanie ten dzień był najlepszy z tych ostatnich, przebrana w spódnice i bluzkę na ramiączkach byłam gotowa na wyjście do domu. Stałam tyłem do drzwi układając papiery, nagle na moich biodrach, a  po chwili na brzuchu poczułam czyjeś ręce. 
- Szymon oszalałeś - Zaśmiałam się - Przestań się wygłupiać - W pierwszej chwili myślałam, że to Zieliński i jakieś jego żarty, ale osoba za mną przesunęła dłonie niżej, nie wiele myśląc gwałtownie odwróciłam się do tyłu, za mną stał nie kto inny jak Mariusz z tym swoim durnym uśmieszkiem, nawet nie wiem kiedy złapał mnie w pasie i nie chciał puścić - Zwariowałeś ?! Puść mnie natychmiast !!! - Złapał mnie tak, że nie mogłam się wyrwać - Nie udawaj już takiej świętej, nie bój się nie ma nikogo mają jakieś zebranie. A tylko my teraz kończymy służbę - Zaśmiał się obleśnie - Od początku wiem, że na mnie lecisz - Boże człowieku, weź się lecz. Nawet na Ciebie nie spojrzałam, a Ty sobie coś ubzdurałeś - Szarpałam się jak tylko mogłam. Zaczynałam powoli sie jego  obawiać jak widać był nieobliczalny, cała reszta miała pewnie odprawę i nie mogłam na nikogo liczyć. Zaczął zbliżać się do mnie coraz bardziej, zamknęłam oczy z nadzieję  na oświecenie, nie wiem ile czasu mineło, ale usłyszałam huk i poczułam jak rozluźnia uścisk. Momentalnie otworzyłam oczy, Mariusz trzymał sie za nos, a tuż przed nim stał nie kto inny jak Szymon. Mariusz chciał go uderzyć, ale on zrobił unik i wpadł na kaloryfer- Zbliż się do niej raz jeszcze a przysięgam Ci, że Twoja kolejna podróż będzie w czarnym worku, zapewniam Cię, ze nie żartuje - Wycedził przez zęby - Nic Ci nie zrobił - Momentalnie znalazł się przy mnie i mocno mnie przytulił - Nie dziękuje - Wtuliłam się w niego poczułam się bezpieczna, wiedziałam że przy nim nic mi nie grozi i mogę mu zaufać - Jaskowska powinna - Nie Szymon proszę, nie chce. Myśle że zrozumiał - Oboje spojrzeliśmy w jego stronę on tylko kiwnął głową, nagle drzwi do pokoju się otworzyły - Szymon macie wezwanie - Do pokoju wparował Jacuś - Wszystko gra ? - Zapytał patrząc na nas lekko zdzwiony- Tak wszystko gra - W takim razie zbieraj się, Krzysiek już czeka - Szymon nie powiedział nic tylko pociągnął mnie na rękę i udał sie do wyjścia nie uszło to na pewno uwadze Nowaka bo on to i nie dość, że nie wchodzi w nieodpowiednim momencie to i wie wszystko co nie trzeba. Tym razem nie przeszkadzało mi to, chciałam jak najszybciej uciec stąd, od niego - Dziękuje - Szepnęłam kiedy byliśmy przed komendą, ucałowałam w policzek i chciałam iść, ale on chwycił moją dłoń zatrzymując przy sobie - Nikomu nie pozwolę Cię skrzywdzić - Szepnął  po czym wsiadł do auta. Z cholernym mętlikiem w głowie wsiadłam do auta i odjechałam. Potrzebowałam poukładać sobie wszystko co działo sie tego dnia  

środa, 5 czerwca 2019

1.20 Baran

Już od tygodnia nie jestem z Szymonem na patrolu, on jeździ z Zapałą póki co a mi przydzielili jakiegoś świeżaka. Nie dość, że o pracy w policji wie niewiele, a uważa się za nie wiadomo jakiego policjanta, to do  tego wszystkiego te jego teksty działają na mnie jak płachta na byka.
Tęsknie za patrolami z Zielińskim, za tymi naszymi żartami, za czytaniem sobie w myślach, byliśmy patrolem dopasowanym idealnie, on doskonale wiedział jaki mam humor jak się czuje, ja tak samo, potrafimy czytać z siebie jak z otwartej księgi, a teraz nawet się nie widujemy bo nasze patrole się nie zgrywają. Kiedy ja pracuje on ma wolne,kiedy on pracuje ja mam wolne, zostają nam jedynie sms i telefony, na które i tak nie mamy zbyt wiele czasu, a ja siły bo praca z Mariuszem wykańcza mnie dwa razy bardziej niż z Szymonem, już na początku wkopał mnie w robienie papierów rzucając pare słów i wybiegając z pokoju.

- Jak tam maleńka skończyłaś już papiery ? - Zapytał nachylając się nad biurkiem, robiło mi się nie dobrze na sam jego widok
- Już prawie skończyłam
- Świetnie się składa - Powiedział uradowany z obleśnym uśmiechem
- A to niby czemu ? - Spojrzałam na niego z przymusu
 - Auto mi dziś siadło podrzuciła byś mnie na miasto. To co ja będę czekać na dole - Powiedział od tak nie pytając nawet co ja na to czy mam czas,  czy nie mam planów
- Obiecałam pomóc Emilce  - Wymyśliłam na poczekaniu. Zamknęłam akta i wstałam od biurka
-  10 minut jej nie zbawi podrzuć kolegę - Chyba się przesłyszałam ten koleś był tak bezczelny, ze głowa mała. Szymon ratuj !!!
- A wyobraź sobie, że zbawi. Bozia nóżki dała to na piechotkę - Minęłam go i skierowałam się do wyjścia
- Ale Ty jesteś sztywna, jak ten cały Szymon,  ten to w ogóle kij w dupie chyba ma, bo oferma biegła i się tak wyjebał, że mało zębów nie stracił - Fuknął, nie wytrzymałam i cofnęłam się
- Od Szymona to się odpieprz dobrze Ci radzę . - Warknęłam przez zęby - Inaczej to się dla Ciebie źle skończy, jak chcesz żebyśmy ze sobą rozmawiali to zapamiętaj jedno. Od Szymona odpieprz się i to raz na zawsze. Ja dwa razy nie będę powtarzać. -  Nikt nie podnosił mi ciśnienia bardziej niż on. Odchodząc od niego "przypadkiem" nadepnęłam mu na nogę 
- Ała! - Krzyknął
- Baran ! - Dodałam na sam koniec będąc już w drzwiach, nie miałam ochoty patrzeć na niego nawet przez chwile.
- O Aśka, a Ty czemu jeszcze w mundurze ?
- Nawet nie pytaj, pomagam Ci jak byś nie wiedziała - Stanęłam przed recepcją całkiem poważna
- A jaśniej ?
- Ten baran, kazał mi siebie odwieść na miasto. Nie zapytał czy mogę, czy cos tylko żebym do podrzuciła i że mnie 10 minut nie zbawi
- Widzę, że ciężki dzień - Zaśmiała się - Dobra wskakuj 15 minut i jestem wolna. Piwo ?
- Jak najbardziej za - Przeszłam do Emilki na recepcję - To dawaj w czym pomóc

***



- Chyba nie dogadujecie się z Mariuszem ? - Zapytała kiedy piliśmy już drugie piwo
- Nie dogadujemy to mało powiedziane, jak go widzę to wry - Wzdrygnęłam się lekko -  Mam ochotę mu zrobić krzywdę, ale niestety jestem policjantką - Dodałam cicho
- U widzę, że między wami atmosfera idealna do rzucania nożami - Zaśmiała się
- Daj mi chociaż jeden, a nie ręczę za siebie
- Pewnie tęsknisz za patrolami z Szymonem
- Tęsknie to mało powiedziane, jak bym tylko mogła zamieniła bym się już teraz, a jego wysłała gdzieś daleko. Nie dość, że się na mnie gapi jak nie wiem na co, ostatnio jak przyszłam w spódnicy to zanim się przebrałam przyłapałam go z 5 razy jak mi się patrzył na tyłek. Do tego to cham, burak i bałwan jakich mało, dziś wyobraź sobie jak wychodziłam to powiedział cytuje " Ale Ty jesteś sztywna, jak ten cały Szymon, ten to w ogóle kij w dupie chyba ma, bo oferma biegła i się tak wyjebał, że mało zębów nie stracił" - Zdecydowanie potrzebowałam się komuś wygadać
- Coś czuję, że chyba nie za to że powiedział, że jesteś sztywna próbowałaś go zabić - Zaśmiała się
- O co Ci chodzi ? -Upiłam łyk piwa, patrząc na nią podejrzliwie

                                                                                         

***



- Dobra stary opowiadaj co Cię tak gryzie -  Zaczął Zapała kiedy siedzieliśmy w barze
- Nie no stary wydaje Ci się
- Chłopie nie wydaje mi się, od tygodnia chodzisz zbity jak pies, chodzi o tą zmianę w patrolu ? O to, że nie jeździsz z Aśka - No to Krzysiek ruszył czuły punkt
- Stary nie chodzi o to, że mam coś do Ciebie. Tylko wiesz Aśką jeździłem już tak długo, że rozumieliśmy się bez słów. A wiesz jakie to ważne w tej pracy
- Chyba nie tylko o to chodzi co prawda ?
- A o co jeszcze ? - Zapytałem zdziwiony
- Nie wiem stary Ty mi powiedź - Zaśmiał sie upijając łyk piwa.



***



- Boże jak mnie boli głowa - Zaczęłam narzekać, kiedy spotkałam Emilkę pod komendą
- Weź mi nie mów mi zaraz pęknie - Złapała sie za głowę, wczoraj chyba trochę przesadziliśmy z naszym wypadem
- Mój Boże nigdy więcej - Chciałam, żeby ten dzień się skończył - Jeszcze muszę użerać się z tym Baranem - Dodałam zawiedziona
- A prop baranów, właśnie  baran idzie - Zaśmiała się, w pierwszej chwili nie zrozumiałam o co chodzi dopiero kiedy usłyszałam huk spojrzałam za siebie Mariusz leżał na ziemi, na domiar tego pod nogami komendantki
- O widzę, że kija dzisiaj nie wyjąłeś - Skomentowałam jego upadek
- Mariusz co to ma znaczyć - Jaskowska zaczęła go opieprzać, on chciał już coś powiedzieć, ale ona nie dała mu dojść do słowa - Wstawaj i to już. Emilka jutro 06 przeprowadza prowokację, potrzebują Twojej pomocy. Akcja jest  dla nas bardzo ważna, ale i niebezpieczna,  jutro punkt 6 - Spojrzała w naszą stronę 
- Pani komendant ja chętnie pomogę - Kiedy tylko usłyszałam, że jest szansa na spotkanie się z Szymonem musiałam spróbować
- Cieszę się, że jesteś chętna do pomocy, ale dajmy wykazać się Emilce - Spojrzałam błagalnie na Zapałę
- Pani komendant tylko ja jutro nie mogę urwać się wcześniej z domu mama Krzyśka ma lekarza, a ja muszę zając się Gają i Tośkiem - Chyba zrozumiała o co mi chodzi bo wymyśliła na poczekaniu
- Akcja jest już ustawiona pod Emilkę - Spojrzała na nas, patrzyłam błagalnym wzrokiem na Emilkę, modliłam się żeby udało jej się coś wymyślić, tak bardzo chciałam jutro spotkać się z Szymonem do tej pory nie mieliśmy okazji. Wyczułam na sobie wzrok Mariusza, nie mam pojęcia jak miałam to odebrać.


^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

1110 słów chyba moje najdłuższe opowiadanie o Zatokach ^^
Jak myślicie Jaskowska się zgodzi ? Co to za akcja ?
No i co dalej z Mariuszem ?

poniedziałek, 3 czerwca 2019

1.19 Nie zgadzam się

Ten widok był nieziemski nie mogłam sie napatrzeć na to wszystko.  Musiałam uwiecznić ten obraz nikt nie uwierzył by mi na słowo, szybko wyjęłam aparat i uwieczniłam ten niezwykły moment.

***



- Ona się nie liczy, nikt inny się nie liczy . Tylko Ty ! - Krzyczałem niemal na cały park
- Szymon daj spokój proszę - Chciała odejść
- Aśka kurwa! Ja kocham Ciebie - Przyciągnąłem ja do siebie i zatopiłem się w jej ustach, ona na początku się opierała dopiero po chwili poddała sie mi całkowicie, przyciągnąłem ją bliżej siebie, obejmując w pasie ona położyła swoje dłonie na moich policzkach, zatopiliśmy się w sobie zapominając o bożym świecie.
Czułem, że jestem najszczęśliwszym facetem na świecie, w ramionach miałem cały mój świat i nie miałem zamiaru go puszczać. Jej palce delikatnie gładziły mój policzek, chciałem aby ta chwila trwała wietrznie
-Szymon.... Szymon - Usłyszałem po chwili z początku był to szept, z czasem przybierał na sile. 
Otworzyłem oczy ku mojemu zaskoczeniu ujrzałem ojca Zatońskiej, dopiero po chwili zrozumiałem, że to wszystko to tylko sen. Zatoński stał rozbawiony, w pierwszej nie miałem pojęcia o co chodzi dopiero kiedy usłyszałem paniczny śmiech Aśki, zrozumiałem. Nie wiem jakim cudem, ale przytulałem się do ręki ojca Zatońskiej, myślałem że zapadnę się pod ziemię.



***

- Aśka proszę Cię ! - Próbowałem zabrać jej telefon
- O nie nie - Cały czas się śmiała, uwielbiałem jej śmiech - Cała komenda zobaczy to zdjęcie ?
-Aśka proszę Cię - Próbowałem ją ubłagać, ale ona była nie ugięta - Za co ? - Zrobiłem smutną minkę licząc, że to pomoże ale ona byłą nieugięta - Zlituj się nad swoim ulubionym kolegą
- Ulubionym ? - Spojrzała na mnie jak by prowadziła jakąś grę - A skąd ta pewność, że ulubionym - Dodała po chwili
- A stąd, że - Zacząłem mówić powoli zbliżając się w jej kierunku - Że na całej komendzie nie ma nikogo bardziej mądrzejszego, sprytniejszego - Cały czas patrzyłem jej w oczy, ona jak by znieruchomiała, byłem tuż przy niej - Przystojniejszego ode mnie - Nim się zorientowała, jedną ręką obiołem ją w pasie, drugą chciałem zabrać telefon
- O Ty ! Próbowałeś mnie podejść - Starała się wyrwać, ale ja cały czas ją trzymałem, z boku wyglądało to na pewno dziwnie.
- Przejrzałem Cię, chcesz żeby mnie żadna na komedzie nie chciała
- Kurdę myślałam, że się nie skapniesz - Zaśmiała się - Teraz będę mieć Cię tylko dla siebie
- I co ze mną zrobisz ? - Sam nie wiem kiedy, ale ta rozmowa znalazła się na wyższym poziomie, zaczęliśmy prowadzić jakąś grę. Sam nie wiem kiedy nasze spojrzenia się spotkały, patrzyła na mnie jak zahipnotyzowana, a ja zatopiłem się w jej spojrzeniu.
- A co byś chciał ? - Szepnęła niemal niesłyszalnie, jej głos był jak delikatny podmuch wiatru.  Sam nie wiem kiedy nasze twarzy dzieliły już tylko milimetry, byliśmy tak blisko siebie.
Nagle drzwi do pokoju się otworzyli, odskoczyliśmy od siebie gwałtownie.
 - Ten to ma wyczucie -  Szepnąłem tak, że nawet Zatońska nie słyszała.
- YYY nie przeszkadza ? - Wydukał kiedy zobaczył jak obejmowałem Aśkę jedną ręką
- Jak zawsze - Zaśmiałem się, jej chyba nie było do śmiechu pod odsunęła się ode mnie jej mina nie mówiła, za wiele chyba była na mnie zła
- Z tego co wiem to my już po służbie  - Nawet na niego nie spojrzała
- Spokojnie tylko nie gryź - Zaśmiał się - Jaskowska was wzywa na już - Dodał po chwili.  Aśka bez słowa minęła mnie i Jacka i wyszła z pokoju, nawet nie obejrzała sie czy idę za nią
- Arktyka - Dodał poważnie kiedy zostaliśmy już sami, nie miałem ochoty komentować tego wszystkiego dla tego bez słowa wyszedłem.



****

- Ale Pani komendant jak to ? - Myślałem, że się przesłyszałem, że sobie ze mnie jaja robi. To było jak jakiś głupi żart.
- Szymon czy ja wyglądam jak bym żartowała
-Tak, znaczy nie - Nie potrafiłem zebrać odpowiednich słów, Zatońska stała jak zaczarowana, nie zabierając głosu
- Szymon chciał powiedzieć, że Pani decyzja nie jest dla nas do końca zrozumiała - Odezwała się , kiedy mnie zupełnie zatkało. No tak byliśmy duetem idealnym, dopasowani pod każdym względem
- Nie musicie jej rozumieć, wystarczy że ją zaakceptujecie
- Nie może nas Pani rozdzielić ! Nie zgadzam się - Nie miałem zamiaru dalej uczestniczyć w tej farsie chciałem to jak najszybciej zakończyć ale reakcja Zatońskiej zaskoczyła mnie i Jaskowską. Brunetka po tych słowach wybiegła z pokoju komendant.
-Aśka  ! Poczekaj ! - Krzyknąłem po chwili, nie wiem ile minęło zanim otrząsnąłem się z tego co przed chwilą się stało,  wybiegłem za nią  nie liczyłem się z konsekwencjami jakie może wyciągnąć Jaskowska.

niedziela, 2 czerwca 2019

1.18 Ona się nie liczy

- Szymon ? - Zapytałam kiedy otworzyłam drzwi  i ujrzałam swojego przyjaciela
- Nie odbierałaś telefonu, martwiłem się
- Matko przepraszam nie słyszałam - Zaczęłam się zastanawiać jak długo nie odbierałam, że Szymon się o mnie martwił i dla czego do mnie dzwonił
- Zapomniałaś portfela - Wyciągnął mój portfel z tylnej kieszeni
- O matko nawet nie wiedziałam, że go zgrubiłam, dzięki - Uśmiechnęłam się - Może wejdziesz?  Taty, ani Marcina nie ma - Zaprosiłam go gestem do środka
- Nie chce Ci przeszkadzać, jesteś pewnie zmęczona
- Daj spokój, ile można odpoczywać obejrzymy coś ?

Szymon zawahał się trochę, ale po chwili wszedł do środka. Zamknęłam za nim drzwi i zaprosiłam go do swojego pokoju, Zieliński miał wybrać film a ja poszłam zrobić nam coś do picia, wróciłam po jakiś 5 minutach z dwoma kubkami herbaty i jakimiś przekąskami. W tym czasie Szymon wybrał już film padło na Serce nie sługa, ostatnio mówiłam Szymonowi że nie oglądałam, a koleżanki bardzo chwalą. On wtedy się śmiał, że jego siłą się nie nakłoni do oglądania filmu, a tu jednak.


- A co to się stało ? Pan Zieliński i film dla bab ? - Zaśmiałam się
- Ostatnio mówiłaś, że chciała byś obejrzeć ale nie masz z kim
- Więc Ty się poświęcisz i obejrzysz ze mną, to słodkie  - Pocałowałam go w policzek i usiadłam obok.


Pod koniec filmu, z moich oczy płynęły łzy. Nie miałam pojęcia, że aż tak zareaguje na ten film, Szymon  bez słowa obiął mnie ramieniem i pozwolił, żebym się do niego przytuliła, a sam wolną ręką znalazł kolejny film tym razem włączył coś na Gwiazdkę firmową, coś na czym mogliśmy się pośmiać.


- Asia - Poczułam jak ktoś delikatnie szturcha mnie za ramię, powoli otworzyłam oczy i ujrzałam swojego tatę
- Co Ty ? Która godzina ? - Zapytałam zaspana, oczy miałam na wpół otwarte
- Po 1, zobaczyłem palące się światło, myślałem że nie spisz
- Po pierwszej, coś się stało, że mnie budzisz, szepczesz ? - Zapytałam zdziwiona, dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jestem przytulona do czyjeś klatki piersiowej. Tata widząc moje zdziwienie zaśmiał się cicho
- Pomyślałem, że wam nie wygodnie i jutro możecie cierpieć - Zaśmiał się -  Córeczko może obudź Szymona i pójdzie spać jak ludzie
- To nie tak - Już chciałam się tłumaczyć, ale on ucałował mnie w czoło i wyszedł bez słowa.  Moje szare komórki nie myślały chyba zbyt dobrze, marzyła tylko o tym żeby znowu iść spać.
- Szymon połóż się - Wymamrotałam śpiąca, on pomruczał pod nosem i zmienił pozycje do spania. Kiedy oboje leżeliśmy już jak Pan Bóg przykazał, przytuliłam się do niego i odpłynęłam.

                                                                                                     *

- Muszę Ci coś powiedzieć -  Zaczęła kiedy spacerowaliśmy parkiem, droga na komęde nie była długa, dla tego postanowiliśmy się przejść. Momentalnie się zatrzymałem, a ona spojrzała na mnie swoimi czekoladowymi oczami, uwielbiałem jak na mnie patrzy, co prawda bałem się wtedy wyczyta ze mnie wszystko jak z otwartej księgi, że pozna moje uczucia, jej spojrzenie dziś było wyjątkowo przenikliwe i dociekliwie
- Tak ?  - Zbliżyłem się do niej, teraz byliśmy wyjątkowo blisko siebie. Lekki podmuch wiatru rozwiał jej włosy, wyglądała tak zjawiskowo, chciałem pragnąłem jej tak bardzo jak nigdy wcześniej, miała w sobie coś takiego, co przyciągało mnie jak magnes. Chciałem zaryzykować, postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę teraz albo nigdy. Musiałem zaryzykować, inaczej nie dowiem się co ona do mnie czuje, czy czuje to samo co ja.  Zbliżyłem się do niej jeszcze o krok, teraz dzieliły nas milimetry, czułem jej oddech na moich policzkach, chciałem już powiedzieć co czuje ale ona się wycofała szybciej niż myślałem
- Przepraszam, już nie ważne - Chciała odejść, ale złapałem ją za dłoń
- Powiedz - Szepnąłem, niemal niesłyszalnie nie chciałem psuć panującej atmosfery
-Idź do niej czeka na Ciebie - Kiwnęła głową delikatnie na prawo
- Aśka co Ty pieprzysz ?! - Nawet się nie odwróciłem, nie liczyło się to kto stoi za mną, kim jest tajemnicza ona. Liczyło się tylko to, tylko teraz tylko ona.
- Idź do niej czeka na Ciebie, chyba się niecierpliwi -  W jej głosie czułem ogromy smutek, wyrwała mi się i odeszła, stałem w lekkim osłupieniu. Nie miałem pojęcia kim ja ta tajemnicza nieznajoma, czemu tak zareagowała. Nie miałem pojęcia kim  jest, i nie obchodziło mnie to pobiegłem za nią
- Aśka ! - Złapałem ją za rękę odwracając w moją stronę
- Ona się nie liczy, nikt inny się nie liczy . Tylko Ty ! - Krzyczałem niemal na  cały park
- Szymon daj spokój proszę - Chciała odejść
- Aśka kurwa! Ja kocham Ciebie - Przyciągnąłem ja do siebie i zatopiłem się w jej ustach, ona na początku się opierała dopiero po chwili poddała sie  mi całkowicie, przyciągnąłem ją bliżej siebie, obejmując w pasie ona położyła swoje dłonie na moich policzkach, zatopiliśmy się w sobie zapominając o bożym świecie



środa, 29 maja 2019

1.17 Dawna znajomość

Na miejscu czekał jeden patrol szybko przekazałem, że Asia się znalazła oni mieli przekazać informacje dalej, a my ruszyliśmy na komęde, w samochodzie Asia zasypiała na siedząco i cała się trzęsła ogrzewanie nastawiłem na max, w trakcie drogi na komęde praktycznie nie rozmawialiśmy, Zatońska była zbyt zmęczona.

- Szymon ! - Usłyszałem czyjś głos kiedy byliśmy pod komendą , odwróciłem się niemal od razu. Chciałem dowiedzieć się kim jest osoba, która woła mnie w środku nocy przed komendą.
W pierwszej chwili myślałem, że się przewidziałem nie widziałem jej ponad 4 lata, a teraz stoi tu przede mną.
- Iga co Ty tu ? - Zatrzymałem się zdziwiony, ona bez chwili wahania podeszła i pocałowała mnie w policzek
- Nie cieszysz się ?
- Cieszę się, ale mnie zaskoczyłaś. Co Ty tu robisz ?
- Mam do załatwienie jedną sprawę, akurat  na komendzie szukałam Cię, jakiś policjant powiedział coś o jakimś lesie martwiłam się
- Szukałem Asi, właśnie przepraszam Cię, ale musimy już iść Asia jest zmęczona, a jeszcze musimy iść do Wysockiej zdzwonimy się
- Jasne, to do zobaczenia 

                                                                                                    *

Minęła jakaś godzina trzydzieści i dotarłam do domu Szymon odprowadził mnie niemal pod same drzwi, w drodze do domu chciałam zapytać kim była ta dziewczyna, jak jej tam Iga, ale byłam na tyle zmęczona, że zapomniałam. Na komendzie Ola zadała mi jeszcze pare pytań dotyczących tego jak to wszystko się stało, w pierwszej chwili miałam wrażenie, że zamorduje Julka, za to wszystko.  Ledwo położyłam się na łóżku i zasnęłam, miałam jakieś dziwne sny, bałam się, byłam przerażona ale po chwili to wszystko mijało, kiedy obudziłam się nie pamiętałam nic.
Całe szczęście Ola zamieniła nam zmiany, więc mieliśmy z Szymonem dopiero nockę. Wysocka starała się jak mogła, ale nie znalazła zastępstwa za nas, może to i dobrze Julek ma dzień więc przez jakiś czas go nie spotkam.
Wstałam koło godziny 15 do służby została mi jakaś godzina, szybko więc wzięłam prysznic i przygotowałam się do wyjścia.
- Cześć - Przywitałam się z Zielińskim, który już siedział w salonie  - Daj mi 5 minut i będę gotowa
- Jasne, nie spiesz się. Mamy jeszcze czas. Jak się czujesz ?
- Zdecydowanie lepiej, jeszcze raz dziękuje  - Pocałowałam go w policzek
- Nie ma za co, napijesz się kawy ?
- Chętnie - Posłałam mu ciepły uśmiech i zniknęłam za drzwiami.  Dzisiejsza służba mijała opornie nie mieliśmy praktycznie żadnych wezwań, korzystając z tego zapytałam go o tą dziewczynę, którą wczoraj spotkaliśmy przed komendą. Okazało się, że Iga to jego była ostatni raz widzieli się jakieś 4 lata temu, zaraz po ślubie z Mariuszem wyjechali do Poznania i kontakt się urwał, wiadomość o tym że Iga ma męża ucieszyła mnie. Niestety po chwili Szymon dodał, że wczoraj widział się z Igą i okazało się, że jakiś czas temu się rozwiodła. Sama nie wiem czemu, ale zabolało mnie to poczułam się zazdrosna. Poza jedną akcją w sex shopie nie było nic ciekawego całe szczęście nocka minęła dość szybko, chyba jeszcze nie odespałam tej całej akcji z Julkiem.
- Ja już uciekam, dzięki za dziś - uśmiechnęłam się do niego dziękując za dziś
- Dzięki to co widzimy się jutro ? A w ogóle jak się czujesz ?
-Tak jutro, dzięki nawet dobrze może bardziej zmęczona niż zwykle, ale jest ok 
- To odpoczywaj i jutro punkt 8 się widzimy - Zaśmiał się patrząc na mnie
- Do jutra - Pomachałam mu i zniknęłam w drzwiach, wróciłam do domu padnięta jak nigdy.  Całe szczęście w domu nie było nikogo więc mogłam spokojnie odpocząć, położyłam się na łóżku chciałam dać sobie chwilę na odpoczynek, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi, nie spodziewałam się nikogo, lekko zdziwiona, szokowana wstałam i udałam się otworzyć.

środa, 22 maja 2019

1.16 Rozkaz


- Ty tu czekasz - Rozkazała Wysocka kiedy byliśmy na miejscu. Kontem oka zauważyłem Dawida, kłócił się o coś z Kamykiem - Kamyk Pana stad zabierz, jak chce już tak bardzo poczekać zabierz go na komęde - Zwróciła się w ich stronę 
- Wiem, że zastępujesz Panią komendant i nie bierz tego do siebie, ale nie mam zamiaru siedzieć na dupie - Odparłem i ruszyłem w stronę lasu, słyszałem za sobą jeszcze krzyki Oli, ale nic sobie z tego nie robiłem. Teraz najważniejsze dla mnie było odnalezienie Asi, i zamordowanie Julka. Wszedłem w głąb lasu i nie miałem pojęcia, w którą stronę iść znając Julka w każdej chwili mógł zgubić trasę, a mała latarka nie ułatwiała mi poszukiwań, modliłem się żeby znależść ich jak najszybciej, robiło się coraz chłodniej, a w samochodach nie było zabezpieczenia na tak ą sytuacje, w końcu organizator nie znał Julka, a szkoda może wtedy zadbał by o ekwipunek na cały rok, albo i wieczność. - Przysięgam jak go znajdę to nogi z dupy mu powyrywam - Mówiłem sam do siebie - Aśka ! Julek ! - Krzyczałem ile tylko miałem sił, gdzieś w oddali słyszałem krzyki naszych kolegów,którzy też jej szukali. 

*

- Jak go normalnie zabije ! - Mówiłam sama do siebie nie wiem, już który raz. Nie miałam latarki poza tą co w telefonie, dzięki Bogu Szymon dzień wcześniej wpadł, żebym naładowała telefon do pełna bo z Julkiem to różnie bywa. Robiło się coraz chłodniej, a ja miałam wrażenie że krążę w kółko i w kółko. Przysięgam jak go tylko dorwę to nogi z dupy mu powyrywam. Nie dość, że nas zgubił to w dodatku zgubił sam siebie idą za mną krok w krok jak przedszkolaczek.

*

- Aśka - Krzyczałem ile tylko miałem sił, miałem nadzieję że mnie usłyszy. 
-Szymon ! Tutaj ! - Usłyszałem odpowiedź, niestety nie od osoby na której mi zależało. Niechętnie udałem się za głosem Poniatowskiego, miałem nadzieję, że razem z nim będzie i ona
- Gdzie jest Aśka ?- Zapytałem na wstępie, Julek jak by nie usłyszał pytania
- No w końcu jesteś, ja tu marzłem jak nie wiem 
- Gdzie jest Aśka ? - Powtórzyłem pytanie, nie miałem już siły do tego człowieka, nawet nie wiem kiedy koło nas znalazła się reszta
- Nie wiem gdzieś sobie poszła i mnie zostawiła tu samego - Mało nie rozpłakał się kiedy to mówił
- I puściłeś ją samą ! Czy Ty na głowę upadłeś ?! - Miałem ochotę go zamordować, ale do okoła było zbyt dużo świadków - Idę jej szukać 
-Czekaj dam Ci latarkę - Poniatowski chciał chyba trochę mnie uspokoić, otworzył drzwi nie fart chciał że stałem tuż obok, a ta oferma zrobiła to tak w taki sposób, że drzwi zahaczyły o mój nos, już po chwili poczułem posmak krwi w moich ustach 
-Zejdź mi z oczu - Gdyby się dało zabić spojrzeniem już by nie żył. Bez słowa wziąłem chusteczkę od Oli i minąłem cała resztę, nie miałem ochoty wdawać się w dyskusje a na pewno nie z nim. Wyścig zaczął się o 15 po 20 nawet przed 21 zaczęliśmy jej szukać, zima niby już się kończyła, ale dalej było zimo dla tego martwiłem się coraz bardziej spojrzałem na zegarek dochodziła 24 

*

- Aśka ! - Usłyszałam nagle znajomy głos, jak bym go wymodliła bo telefon padł mi już jakiś czas temu i teraz tylko gwiazdy oświetlały moją drogę 
-Szymon tutaj ! - Krzyknęłam z nadzieją, że mnie usłyszy nie chciałam się ruszać z miejsca, bałam się ze ze zmęczenia pomylę kierunek w którym mam iść 
- Aśka !!! - Odpowiedział dużo głośniej, nie pozostawałam dłużna krzyczałam ile tylko mogłam, w końcu zobaczyłam światło latarki 
- Szymon  ! - Krzyknęłam jak tylko go ujrzałam i rzuciłam mu się w ramiona, w koncu ktoś mnie znalazł, on mocno mnie przytulił 
- Bałem się o Ciebie, nic Ci nie jest ?
- Trochę zmarzłam, ale tak to jest ok - On bez wahania zdjął swoją kurkę i założył mi na ramiona otulając mnie nią - Wracajmy już mam dość tego wszystkiego, a jemu to nogi z tyłka powyrywam 
- Pomogę Ci, chodźmy na pewno jesteś bardzo zmęczona - Szymon obiął mnie ramieniem i ruszyliśmy w drogę powrotną. 

*

Na miejscu czekał jeden patrol szybko przekazałem, że Asia się znalazła oni mieli przekazać informacje dalej, a my ruszyliśmy na komęde, w samochodzie Asia zasypiała na siedząco i cała się trzęsła ogrzewanie nastawiłem na max, w trakcie drogi na komęde praktycznie nie rozmawialiśmy, Zatońska była zbyt zmęczona. 
- Szymon ! - Usłyszałem czyjś głos kiedy byliśmy pod komendą , odwróciłem się niemal od razu. Chciałem dowiedzieć się kim jest osoba, która woła mnie w środku nocy przed komendą 

niedziela, 19 maja 2019

1 15 Wyścig

W końcu nadszedł dzień tego całego konkursu, Julek był uradowany jak by co najmniej ktoś kupił mu lizaczka o którym marzył od dawna. Od rana biegał po pokojach próbując zarazić swoim zapałem całą resztę.
- I jak tam, pewnie już nie możesz się doczekać wyścigu. Taka podróż ze mną to niezwykłe doświadczenie - Zaczął jak tylko wparował do naszego pokoju, ani cześć ani nic tylko od razu zaczął o tym całym wyścigu - O niczym innym od rana nie myślę - Odpowiedziałam puszczając oczko do Szymona, on cicho się zaśmiał całe szczęście Julek tego nie zobaczył.
- Przygotuj się Szymon na porażkę - Mówił dumnie jak paw
-Porażka z Tobą będzie dla mnie zaszczytem - Po minie Zielińskiego widziałam jak walczy ze śmiechem
- Julek Ciebie to przypadkiem nie szukają w PDOZ - Wymyśliłam na poczekaniu, Szymon miał taką minę, że jak najszybciej musiałam pozbyć się Julka
- A no tak, może i tak - Powiedział coś jeszcze pod nosem i zniknął. Ledwo drzwi się zamknęły, a razem z Szymonem wybuchnęliśmy śmiechem
-Złam mi nogę rękę, co kolwiek błagam - Spojrzałam na niego  błagalnie
- O nie moja droga, w życiu. Lece się przebrać i może szybki obiad przed wyścigiem
- To co za 15 minut na stołówce
- Czekaj tam na mnie, tylko bez mistrza kierownicy - Szymon zaśmiał się i zniknął za drzwiami.
                                                                                          *
Minęło może z 2 godziny i byliśmy już na torze, na moje nieszczęście przyszedł też Dawid, nie mam pojęcia skąd on się tam wziął skąd wiedział o tym całym wyścigu. 
- Szymon - Poczułem jej rękę na moim ramieniu kiedy rozmawiałem z Mikołajem, od razu poznałem jej głos
- Pogadamy później - Mikołaj zmył się szybciej niż ustawa przewiduje
- Powodzenia - Powiedziała i pocałowała mnie w policzek, byłem w szoku zanim się zorientowałem ona kontynuowała - Mam nadzieję, że to wy wygracie.
- Nie no co Ty z taką konkurencją
- Jesteś najlepszy, jeszcze raz powodzenia - Szepnęła w moją stronę - Do zobaczenia po wyścigu, pamiętaj jesteś najlepszy - Uśmiechnęła się do mnie, po czym odeszła. Zamieniłem z Emilką jeszcze dwa słowa i wsiedliśmy do auta.  Już po chwili jechaliśmy przez las, górki i różne tereny jak to w lesie bywa. Sam nie wiem ile zajął nam wyścig, bo na mecie nie było nikogo poza Ola Kamykiem i Julkiem, reszty nie znałem no poza tym całym Dawidem, nie mal od razu po dotarciu na metę pojechaliśmy na komendę, nie miałem pojęcia czy Asia już tam jest, w sumie liczyłem na to, że tak przynajmniej miał bym pewność że nie grozi jej jakieś niebezpieczeństwo, bo z Julkiem to nigdy nic nie wiadomo .
- I jak wrócili już ? - Zapytałem po jakimś czasie, nie wiem ile dokładnie minęło papiery pochłonęły mnie do tego stopnia, że lekko zatraciłem się w czasie
- Nie, jeszcze nie - W głosie Jacka wyczułem coś dziwnego, jak by nutkę strachu
- Ile minęło od startu ? - Spojrzał na mnie nie pewnie jak by nie chciał udzielić mi odpowiedzi
- Mija 5 godzina
-  5 ! I nikt ich nie szuka, do cholery Jacek zaraz zacznie robić się ciemno. O ile już nie jest
- Szymon spokojnie... - Chciał coś dodać, ale nagle do pokoju wparowała Wysocka
- Jedziemy ich szukać - Rzuciła nawet nie zwracając uwagi na to, że jestem w środku
- Jadę z wami
- Szymon - Zdziwiła się chyba moją obecnością - Nie wiem czy to jest dobry pomysł - Dodała po chwili
- Ale ja wiem - Nie czekałem na jej pozwolenie, na nic tylko wyszedłem.

                                                                                    *
-Nie no Ty chyba żartujesz ! - Krzyknęła wkurzona, jak nigdy
- No tak jakoś wyszło - Dodał ciszej, jej złość czuć było na kilometr, dla tego wolał się nie wychylać
-Ja wiedziałam, że tak będzie ! Po prostu wiedziałam ! To od początku był zły pomysł ! - Krzyczała wściekła - No co się tak gapisz ?! Zrób coś do cholery !
- A co ja mam zrobić ? - spojrzał na nią jak bezbronne dziecko, któremu ktoś zabrał misia
- Oj biedactwo moje malunkie - Była sarkastyczna jak nigdy dotąd - Jak chcesz to siedź sobie na dupie bo ja nie mam zamiaru ! - Trzasnęła drzwiami, nawet na niego czekała była wściekła jak osa. Nie minęło nawet 30 sekund, a usłyszała jak ją woła błagalnie, żeby na niego poczekała bo jest ciemno...
W jej głowie zaczęły krążyć myśli na temat morderstwa.