- Szymon nie ! Nie będziesz na to wszystko patrzeć ! - Kręciła głową, płakała - Nie rozumiesz nie !!! Zostaw mnie, po prostu mnie zostaw !! - Zaczęła bić mnie po klatce piersiowej, nie myślałem wiele, złapałem ją za nadgarstki i przyciągnąłem do siebie. Złożyłem na jej ustach pocałunek, z początku się opierała ale po chwili poddała mi się. Kiedy oderwaliśmy się od siebie spojrzała na mnie, po chwili poczułem jej dłoń na moim policzku, zanim się zorientowałem wybiegła...
Wybiegłem z mieszkania na klatce jej nie było, słyszałem jak deszcz uderza o parapety, pogoda była fatalna, a jej nie było w środku. Wybiegłem tak jak stałem, ujrzałem ją niemal natychmiast podbiegłem do niej od razu, złapałem za rękę i odwróciłem w swoją stronę, koc który miała na sobie całkowicie przesiąkł od deszczu.
***
To co zrobił Szymon zaskoczyło mnie, czekałam na to długo cholernie długo, ale w takiej chwili w takiej sytuacji nie mogę na to pozwolić. Nie mogłam pozwolić na to, żeby był przy mnie i patrzył jak będę cierpieć, jak każdego dnia będę gasnąć.
Ten pocałunek był spełnieniem moich marzeń, wszystkiego co pragnęłam. Tylko dlaczego te marzenia spełniają się w takiej chwili, w takim momencie. Teraz kiedy moje życie jest na skraju przepaści, kiedy upadłam i nie wiem jak się podnieść, pojawił się on był blisko mnie, zawsze obok, pragnęłam tego jak niczego innego, pragnęłam aby czuł to co ja, ale nie potrafiłam bym patrzeć mu w oczy każdego dnia i widzieć jak się o mnie martwi, jak umiera razem ze mną.
Czemu w tym pieprzonym świecie jest tak, że jedni mają wszystko o czym tylko pragną nie muszą o to walczyć, tylko zapragną i mają. Inni natomiast pragną czegoś całym sercem, walczą o to, żeby tuż za chwile musieć z tego zrezygnować. Tak właśnie było ze mną, właściwie od kąd pamiętam zawsze kiedy dostawałam to czego pragnęłam zaraz musiałam się z tym żegnać, do tej pory nigdy nie była to moja decyzja, z Szymonem było inaczej on był dla mnie najważniejszy na całym świecie, nie mogłam pozwolić na to, aby cierpiał ze mną, żeby każdego dnia patrzył jak staje się słabsza jak odchodzę.
Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramie i gwałtownie odwraca.
- Aśka - wyszeptał w jego oczach widziałam tą ogromną miłość, ten pieprzony smutek którego tak nie chciałam widzieć w jego oczach, tak bardzo pragnęłam jego szczęścia.
- Szymon, proszę Cię - Czułam jak po moich policzkach płyną kolejne łzy - Nie utrudniaj mi tego, proszę - Dodałam szeptem, chciałam odejść ale on mi nie pozwolił - Kurwa Szymon ! - Nie wytrzymałam i wybuchłam
- Aśka do cholery zrozum to w końcu - Widziałam w jego oczach strach, ale nie był to starch przed chorobą, to było zupełnie coś innego - Cholera Aśka jak ja mam Ci to powiedzieć ! Co mam zrobić, żebyś w końcu zrozumiała !!! - Światło latarni padało na nas, dostrzegłam w jego oczach łzy
***
Widziałem w jej oczach ból, cierpienie i tą cholerną rozpacz. Tak bardzo chciałem zabrać to wszystko zdjąć z jej ten ciężar, ale nie umiałem. Przez chwile kiedy byliśmy tak blisko widziałem w jej oczach coś pięknego, jednak po chwili to wszystko zniknęło i pojawił się strach, przed tym wszystkim, strach o nowy dzień
- Aśka do cholery zrozum to w końcu - Jej łzy zabijały mnie od środka. Miałem wrażenie, że walczy sama ze sobą, że prowadzi jakąś wewnętrzną walkę sama z sobą - Cholera Aśka jak ja mam Ci to powiedzieć ! Co mam zrobić, żebyś w końcu zrozumiała !!! - Poczułem jak do moich oczu napływają łzy, musiałem o nią walczyć, chciałem o nią walczyć. Ona jest dla mnie wszystkim
- Szymon proszę Cię - Ponownie chciała odejść, chwyciłem ją za dłoń, koc spadł z jej ramion. Wyglądała tak bezbronnie, czułem na sobie spojrzenia innych. Najwyraźniej mieli z okien przedstawienie
- Aśka kurwa ! - Powoli przestawałem nad sobą panować
- Szymon do cholery zrozum to, ja jestem chora umieram !!! Dla nas nie ma przyszłości !!!
- Pieprzyć przyszłość!!! Pieprzyć wszytsko !!! - Krzyczałem chyba na pół osiedla - Liczy się tylko tu !!! Tylko teraz !!! Aśka kurwa kocham Cię !!- Wykrzyczałem i ponownie zatopiłem się w jej ustach, z początku się opierała, ale kiedy oderwaliśmy się od siebie, kiedy spojrzała mi w oczy zaśmiałem się szepcząc Kocham Cię wtedy jak by zmiękła poddała się samej sobie i zatopiła się w moim uścisku, sam nie wiem ile tak staliśmy. Kiedy się od siebie oderwaliśmy stykneliśmy się czołami, Asia zaczęła płakać i śmiać się. Słyszelismy głosy sąsiadów jedna sąsiadka chciała nas przechrzcić za strój Asi i to całe przedstawienie, wtedy Pani Wandzia szybką ją uciszyła, co spowodowało, że nasz śmiech był coraz głośniejszy, chwyciłem ją za dłoń i w pare sekund znaleźliśmy się na klatce, czułem się jak zakochany nastolatek.
Do domu wpadliśmy razem z drzwiami, nasze rzeczy lądowały na ziemi z prędkością światła, nie liczyło się nic tylko my.
Mając ją w sowich ramionach, miałem swój cały świat nie liczyło się nic poza nią. Nie zważałem na to co będzie jutro, za tydzień czy rok. Najważniejsze, że była tuż obok mnie, że mogłem być jej podporą, że mogłem trzymać ja w swoich ramionach, kiedy jest szczęśliwa i pełna życia i będą ją trzymać do samego końca, kiedy będzie płakać i przeklinać cały świat, kiedy będzie nienawidzić, całego świata, nawet mnie ja będę tuż obok niej. Będę szedł krok w krok, zawsze przy niej, ramię w ramię. Będę podnosił ja do momentu, aż starczy mi sił i chociaż miał bym się czołgać, będę przy niej.
Bo kocha się zawsze i mimo wszytsko, anie tylko wtedy kiedy jest słodko i różowo, bo właśnie na tym polega miłość, żeby być razem na dobre i na złe, a tym bardziej w to złe bo co to za filozofia stać ramię w ramie kiedy jest różowo świeci słońce i nikt nie rzuca w Ciebie kamieni i posypuje raną twych rany, kiedy nie zasłaniasz jej swym ciałem, żeby nikt jej nie skrzywdził
- Kocham Cię i będę kochał zawsze, na zawsze - Szepnąłem całując ją w czoło i mocno zaciskając w swych ramionach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz