Czekałam w pokoju już jakieś 15 minut, na komedzie byłam juz o 5.30 to chyba z tych nerwów przed tą całą akcją. No i oczywiście nie mogłam się doczekać kiedy w końcu zobaczę się z Szymonem, chwile pracy z nim na pewno podziała na mnie dobrze, chociaż trochę odpocznę od tego całego barana.-Cześć - Usłyszałam znajomy głos, z niedowierzaniem podniosłam głowę - A co Ty tu robisz ?- Zapytałam zdziwiona jak nigdy - Jaskowska mnie przysłała, żebym popatrzył jak pracujesz z Szymonem. Nie wiem co wy macie na jego punkcje - Mówił jak by zły i zazdrosny - Co on jakiś Bóg, że mam o 5 wstawać, żeby zobaczyć jak współgracie - Miałam już coś powiedzieć, ale w drzwiach pojawił się Zieliński - Aśka ? - Spojrzał na mnie zdziwiony, zanim coś dodał podeszłam do niego i przytuliłam się na powitanie dając mu buziaka w policzek -Cieszę się, że w końcu możemy znowu razem popracować - Uśmiechnęłam się- Ja też się cieszę, nawet nie wiesz jak bardzo - Spojrzał w stronę Mariusza po czym na mnie - Czekaj czy to znaczy, że jedziesz z nami na akcję ?- Tak - Pokiwałam głową - Nie zgadzam się ! - Wypalił nagle takiej reakcji się nie spodziewałam - Co ? - Zrobiłam oczy jak 5 zł, tylko tyle byłam w stanie powiedzieć, jego postawa zszokowała mnie jak nic do tej pory - Aśka to cholernie niebezpieczna akcja oni porywają kobiety, gwałcą i wywożą do burdeli - W jego wzroku dostrzegłam troskę - Wiem - Położyłam mu dłonie na ramionach - To miłe, że się o mnie martwisz ale dobrze wiesz, że nie zmienię zdania. A teraz uciekam do Jacusia - Ucałowałam go w policzek i wyszłam z pokoju
Jakoś o 6.15 zaczęliśmy całą akcje, ja miałam być przynętą na ten cały gang. Miałam włóczyć się po dworcu, czekając na pociąg bo zwolni mnie w pracy, mieszkam na jakieś wsi zakutej dechami moi rodzice są tak zacofani w cyfryzacji, że nie wiedzą co to telefon komórkowy, znajomych praktycznie nie mam więc i nie będzie miał się kto o mnie martwić. Miałam zapytać ich o jakąś tani bufet bo umieram z głodu, jeżeli dobrze pójdzie to zaproponują mi coś do jedzenia i prac, czyli już koło 8.30 będziemy jechać do tego burdelu, powrót na komęde planowaliśmy koło 9. Widziałam na sobie wzrok Szymona, cały czas się o mnie martwił i chciał odwieść mnie od tego pomysłu, kiedy mówiłam że nie mam zamiaru rezygnować zapewniał, że cały czas będzie tuż obok i nie pozwoli, żeby coś mi się stało. Szczerze przyznam, że trochę się obawiałam tego wszystkiego myśl, że Szymon jest tuż obok powodowało, że nie bałam się niczego. Wiedziałam, że przy nim jestem bezpieczna.
***
- Na pewno nie potrzebujesz lekarza ? - Spytał z troską kiedy jechaliśmy już na komendę - Tak wszystko gra, trochę boli ale przejdzie - Uśmiechnęłam się do niego -Gdyby nie Ty nie udało by się nam ta akcja - Najważniejsze, że już po i wszystko się udało - I, że nic Ci nie zrobili - Uśmiechnął się do mnie - Bałem się o Ciebie - Dodał po chwili , rozmawialiśmy jak by Mariusza i Krzyśka nie było z nami, tymczasem oni siedzieli na tylnim siedzeniu. Krzysiek uśmiechał się pod nosem, natomiast Mariusz siedział z miną jak by mu ktoś zrobił krzywdę. - Widzisz stary - Zwrócił się w stronę Mariusza - Pracujesz z najlepszą policjantką na komendzie - Puścił mi oczko - Tylko pilnuj jej bo lubi się pakować w kłopoty - Zaśmiał się - Zauważyłem - Mruknął i wsadził nos w telefon .-Dziwny ten nowy - Mruknął kiedy wychodziliśmy z radiowozu, przewróciłam oczami, on zrozumiał o co mi chodzi bo tylko się zaśmiał i życzył powodzenia
***
Dzisiejszy dzień na służbie minął zdecydowanie szybciej, dwa razy minęłam jeszcze Szymona na korytarz. Zdecydowanie ten dzień był najlepszy z tych ostatnich, przebrana w spódnice i bluzkę na ramiączkach byłam gotowa na wyjście do domu. Stałam tyłem do drzwi układając papiery, nagle na moich biodrach, a po chwili na brzuchu poczułam czyjeś ręce.
- Szymon oszalałeś - Zaśmiałam się - Przestań się wygłupiać - W pierwszej chwili myślałam, że to Zieliński i jakieś jego żarty, ale osoba za mną przesunęła dłonie niżej, nie wiele myśląc gwałtownie odwróciłam się do tyłu, za mną stał nie kto inny jak Mariusz z tym swoim durnym uśmieszkiem, nawet nie wiem kiedy złapał mnie w pasie i nie chciał puścić - Zwariowałeś ?! Puść mnie natychmiast !!! - Złapał mnie tak, że nie mogłam się wyrwać - Nie udawaj już takiej świętej, nie bój się nie ma nikogo mają jakieś zebranie. A tylko my teraz kończymy służbę - Zaśmiał się obleśnie - Od początku wiem, że na mnie lecisz - Boże człowieku, weź się lecz. Nawet na Ciebie nie spojrzałam, a Ty sobie coś ubzdurałeś - Szarpałam się jak tylko mogłam. Zaczynałam powoli sie jego obawiać jak widać był nieobliczalny, cała reszta miała pewnie odprawę i nie mogłam na nikogo liczyć. Zaczął zbliżać się do mnie coraz bardziej, zamknęłam oczy z nadzieję na oświecenie, nie wiem ile czasu mineło, ale usłyszałam huk i poczułam jak rozluźnia uścisk. Momentalnie otworzyłam oczy, Mariusz trzymał sie za nos, a tuż przed nim stał nie kto inny jak Szymon. Mariusz chciał go uderzyć, ale on zrobił unik i wpadł na kaloryfer- Zbliż się do niej raz jeszcze a przysięgam Ci, że Twoja kolejna podróż będzie w czarnym worku, zapewniam Cię, ze nie żartuje - Wycedził przez zęby - Nic Ci nie zrobił - Momentalnie znalazł się przy mnie i mocno mnie przytulił - Nie dziękuje - Wtuliłam się w niego poczułam się bezpieczna, wiedziałam że przy nim nic mi nie grozi i mogę mu zaufać - Jaskowska powinna - Nie Szymon proszę, nie chce. Myśle że zrozumiał - Oboje spojrzeliśmy w jego stronę on tylko kiwnął głową, nagle drzwi do pokoju się otworzyły - Szymon macie wezwanie - Do pokoju wparował Jacuś - Wszystko gra ? - Zapytał patrząc na nas lekko zdzwiony- Tak wszystko gra - W takim razie zbieraj się, Krzysiek już czeka - Szymon nie powiedział nic tylko pociągnął mnie na rękę i udał sie do wyjścia nie uszło to na pewno uwadze Nowaka bo on to i nie dość, że nie wchodzi w nieodpowiednim momencie to i wie wszystko co nie trzeba. Tym razem nie przeszkadzało mi to, chciałam jak najszybciej uciec stąd, od niego - Dziękuje - Szepnęłam kiedy byliśmy przed komendą, ucałowałam w policzek i chciałam iść, ale on chwycił moją dłoń zatrzymując przy sobie - Nikomu nie pozwolę Cię skrzywdzić - Szepnął po czym wsiadł do auta. Z cholernym mętlikiem w głowie wsiadłam do auta i odjechałam. Potrzebowałam poukładać sobie wszystko co działo sie tego dnia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz